Rozdział 44

2.3K 142 224
                                    

- Nie krzykaj - pisnęła i wskoczyła na łóżko nawet nie patrząc że skacze na brzuch omegi

- Uważaj! - odepchnął ją słysząc wystraszony pisk omegi przez co dziewczynka spadła z łóżka

- B-boli - zapłakał i uciekła krzycząc najprawdopodobniej do swoich rodziców

- Bell! - krzuknal za nią wstając - Isabbel poczekaj!

- B-boli - zapłakała w drzwiach - pupa mnie boli Lu

- Przepraszam - podszedł do niej - Ale powinnaś uważać. Mogłaś zrobić Michaelowi krzywdę

- Mhm - pokiwała głową i wytarła łzy - Już nie boli - wymamrotała i oddała blondynowi koronę po czym uciekła się bawić

- L-lu? - zapytał cicho Michael zwinięty w kulkę na łóżku - B-boli

- Co się dzieje kochanie? - odkrył jego kołdrę

- Boli mnie brzuch troszkę - wymamrotał - ona nie jest najlżejsza i jeszcze tak z całej siły uderzyła

- Powiem o tym rodzicom. Jeden dzień siedzenia w komnacie ją nauczy - prychnął zły na siostrę delikatnie rozmasowując bolące miejsce

- Na razie jest okej, gorzej gdybym był w ciąży lub coś takiego - wymamrotał - o ile mogę mieć szczenię

- Możesz - uśmiechnął się lekko zjeżdżając dłonią niżej. Kiedyś na pewno będziemy mieć piękne szczeniaki

- Mam nadzieję - westchnął i wstał powoli - może zjemy kolację?

- Dobry pomysł. We dwoje? Czy czekamy razem z Ashem i Calem?

- Emmm ja już jestem głodny... Może jutro zjemy z nimi? - wymamrotał i znów usiadł na łóżku łapiąc się za brzuch - albo lepiej poczekajmy

- Bardzo cię boli? - zapytał zmartwiony - Zaraz przyniosę ci coś przeciwbólowego i maść. Chyba że chcesz iść ze mną na masaż

- Nie jest okej, naprawdę. Trochę boli i zaraz przestanie, naprawdę

- Nie Mike. Co jak ci się pogorszy? Bez dyskusji czekaj na mnie

- Ale jest naprawdę dobrze Lu - wymamrotał mimo że blondyn wyszedł już z pokoju - boli

Ten zdenerwowany poszedł do kuchni skąd wziął wszystko co trzeba po czym ruszył do pokoju swojej matki gdzie jak się spodziewał siedział Isabbel

- O Luke! Jak miło cię widzieć synku, chodź do nas. Zaraz służba przyniesie herbatę

- Nie mam ochoty na herbatę mamo - prychnął patrząc na swoją siostrę która na widok brata od razu mocniej przytuliła się do kobiety

- Coś się stało? Isabell idź na chwilę do siebie

- Niech zostanie - powiedział od razu stanowczym głosem

- Luke powiedz co się stało bo zaczynam się martwić i gdzie jest Michael?

- Michael leży i zwija się z bólu przez nią - wskazał na dziewczynkę

- Isabell? Co ty zrobiłaś? - westchnęła zdenerwowana - mówcie

- Najpierw wpadła do naszej Komnaty i zrobiła zamieszanie nie mówiąc już o hałasie. Obudziła go a potem skoczyła mu na brzuch przez co teraz bardzo go boli

- Bell! Marsz do swojego pokoju! - westchnęła i wstała - może pójdę do niego lepiej

- Dam sobie rade mamo - spojrzał na siostrę która zaczęła płakać

- Nie sprzeciwiaj mi się - westchnęła - tylko Omega zrozumie omegę

- No dobrze - westchnął

- To chodź, a ty Bell przemyśl swoje zachowanie i nie dostaniesz deseru do końca tygodnia

- Ale mamoooo - jęknęła

- Przestań - ruszyła razem z Lukiem do jego komnaty

- Ja nie chciałam - pociągnęła noskiem

- Później pogadamy - wymamrotała i poszła do komnaty jej syna. Otwarła drzwi i od razu podeszła do łóżka gdzie leżał nastolatek

- Wasza wysokość - wyjąkał Mike próbując wstać

- Leż Mike - wyszeptała - nie wiem co wstąpiło w moją córkę

- T-to nie było specjalnie. O-ona nie chciała

- Wiem, Luke ma tu jakiś krem. Będzie dobrze tak? Dostanie jakąś karę

- Nie - pokręcił od razu głową- Nie róbcie jej nic o-ona nie chciała

- Zostaw nas samych mamo - westchnął Luke - będzie dobrze, zaopiekuję się nim

- Wierze słonko - przeczesała jego włosy

- Idź już naprawdę - zachichotał i zamknął za nią drzwi gdy tylko wyszła

- L-Lu? - zaczął Michael

- Tak kochany? - momentalnie podbiegł do niego - bardzo boli? Pokaż dokładnie gdzie, zaraz to posmaruję, leż i nie wstawaj, zaraz nam przyniosą tutaj coś do jedzenia

- P-poczekaj - złapał go za rękę - Nie bądź zły na Bell

- Nie jestem - pokręcił głową - już mi przeszło skarbie - pocałował go w czoło i podwinął jego koszulkę poczym sięgnął po maść

- Nie każcie jej też. To jeszcze dziecko... Ma prawo popełniać błędy

- Mogło ci się coś stać. Ona ma siedem  lat i waży już kilka kilogramów. Naprawdę mogła zrobić ci krzywdę. Powinna myśleć

- Wiem ale nadal jest dzieckiem. Odpuść Lu...

- No dobrze - wymamrotał i posmarował kremem jego brzuch - zaraz powinno być lepiej

- Już jest, bo ty tu jesteś - uśmiechnął się lekko

- Jesteś wyjątkowy mały - zacmokał i podniósł się z klęczek - jeśli nadal będzie cię boleć wezwę lekarza

- Nie boli - westchnął - Poleż ze mną alfo

- Ty leż, ja idę po coś do zjedzenia albo pójdę po Caluma chcesz?

- Nie przeszkadzajmy im. Na pewno spędzają miło czas z Ashem

- Co powiesz na wspólną kąpiel? Przygotuje wszystko

- Mhm brzmi ok

- To super - wymamrotał i poszedł do łazienki wszystko naszykować

Ten uśmeichnął się - To czekam

- Chodź - zacmokał i podniósł go niczym pannę młodą niosąc do łazienki

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Witam!

W poprzednim rozdziale:
- kwitł tutaj handel góralkami
- dowiedzieliśmy się że @hemhem02 jest cukiernikiem
- niektórzy wolą budyń xD

Ludzie chcący zabić Bell --------->

XD nie no bez agresji (może trochę)

Wgl chcieliście byście może pytanie do autorek? (mnie i Emi)? Bo mogłabym takie coś ogarnąć tylko zależy czy macie do nas jakieś pytanie czy jest wgl sens

Dobranocka!

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz