Rozdział 62

2.1K 122 211
                                    

- Tak będzie szybciej i wygodniej - zacmokał i to samo zrobił z spodniami

- Ale Lu... - zaczął rumieniąc się

- Cichutko - wychrypiał i zsunął jego bokserki - Taki piękny ten mój chłopiec

- Co robisz? - od razu zasłonił swoje mieszka intymne mimo to nie otwierając oczu

- Hej nie wstydź się mnie, możesz patrzeć

- Już mogę? - zapytał i uśmiechnął się lekko po czym je otworzył i uśmiechnął się widząc płatki róży i przyciemnioną łazienkę o zapachu świec

- Podoba ci się? - przygryzł wargę i zaczął skubać koszulkę z nerwów. Ten nie odpowiedział tylko nie zwracając już uwagi na swoją nagość ujął jego twarz w dłonie i pocałował. Blondyn oczywiście oddał pocałunek i podniósł a następnie wygodnie posadził w wannie

- Jest pięknie Lu. Najpiękniej - powiedział oczarowany

- Chciałeś kąpiel a ja spełniłem twoje marzenie - sam zaczął się rozbierać

- Ale... Tutaj jest tak pięknie. Dziękuje Lu. - ułożył się w ciepłej wodzie

- Dobrze że ci się podoba kochanie - usiadł za nim i zaczął masować jego plecy

- Och - ten się o niego oparł przymykając oczy i zaczynając wdychać cudowny zapach świec

- Moja malutka omega - zaczął ją masować i nucić jakieś piosenki

- Twoja - wtulił się w niego mocno - Tylko twoja

- Jakby Mike... Jest taka sprawa...

- Mhm - powiedział dalej się uśmiechając

- Mam ruję... Jutro - podrapał się po karku - nie chcę cię zmuszać dlatego wyjadę na ten czas

- Lu - odwrócił się do niego oplatając nogami - Nie idź...

- Nie chcę zrobić ci krzywdy Mike... Nie jesteś na to jeszcze gotowy

- Jestem... Będziesz mnie potrzebował

- Będę ale jakoś dam sobie radę. Jeśli zrobię ci krzywdę... A jak znajdziesz już teraz w ciążę?

- Nie zajdę Lu. I nie skrzywdzisz mnie Lu. Kocham cię i wiem to

- Boję się trochę - westchnął - nie chcę cię skrzywdzić

- Nie skrzywdzisz Lu - pokręcił głową - Wiem o tym

- Dobrze - westchnął - będę delikatny

- Wiem... - pokiwał głową - A na razie tak poleżmy... To takie super romantyczne

- Jasne - zachichotał - jak w filmach

- Skąd wiedziałeś że lubię takie rzeczy? - uśmiechnął się

- Instynkt - wymruczał do jego ucha

- Zawsze chciałem mieć takiego alfę który by o mnie dbał. Jak byłem w domu dziecka zawsze o tym marzyłem - przyznał cicho

- I masz takiego - cmoknął go w policzek - zawsze będę o ciebie dbał Michael

- Wtedy myślałem że to tylko bzdurne marzenie... Z resztą podobnie jak to że kiedykolwiek ktoś mnie zechce

- Nie myśl tak o sobie. Jesteś wyjątkowy i to że mieszkałeś w domu dziecka nie znaczy że ludzie będą od razu cię skreślać...

- Najczęściej tak robili. Wiesz... Byłem tam od szczeniaka. Wiele razy przychodzili różni ludzie by nas obejrzeć jednak nigdy nie interesowali się mną

- Nigdy? Na pewno do kogoś trafiłeś

- Nie - powiedział smutno - Czasami miałem do kogoś trafić ale ludzie rezygnowali. Nie mam pojęcia czemu - pociągnął nosem

- Biedaczek - westchnął i mocno go przytulił - ja nigdy bym cię nie zostawił. A ludzie to chamy... Wiesz możemy pomóc w poszukiwaniu domów dla dzieci z pobliskich domów dziecka

- Naprawdę? - uśmiechnął się - Tak bardzo chce im pomóc. Albo opłacić im jakieś szkoły...

- Szkoły zawsze finansujemy ale coś jeszcze wymyślimy by im pomóc

- Może się do nich przejedziemy? Pobawimy albo coś? Kocham małe szczenięta...

- Chętnie Mike ale nie dzisiaj - pokręcił głową - po mojej rui dobrze?

- Dobrze - położył głowę na jego klatce piersiowej która unosiła się miarowo. Luke masował ciało młodszego a Mike kradł mu pocałunki cały czas mocno go tuląc

- Mój alfa... - uśmiechnął się - Tylko mój. Nikomu cię nie oddam

- Oczywiście że nie - zacmokał i zaczął się podnosić - chodźmy na kolację

- Poczekaj. Tu jest tak przyjemnie

- Co tylko sobie zarzyczysz - zaczął robić mu malinkę na miejscu łączenia się szyi z barkiem

- Jeszcze nie jesteśmy połączeni

- To tylko kwestia czasu skarbie. Powiedz... Wolisz się połączyć podczas mojej rui lub twojej gorączki czy ma to być duża uroczystość na skalę krajową z huczną imprezą?

- Nie potrzebuje imprezy i sali. Chcę tylko ciebie i twojej miłości

- To będziesz miał zawsze mimo wszystko... Jak wolisz to zrobić? Ja chyba wolałbym kameralne spotkanie ale zacisze sypialni też może być

- Ym - przygryzł wargę - Już zaręczyny były cudowne... A ta impreza to tylko niepotrzebne wydawanie pieniędzy no i... - przygryzł wargę

- Co tylko sobie zażyczysz - zacmokał - ale nasze wesele musi być duże i huczne

- No dobrze - pokiwał głową - Wesele tak

- Chciałbym również byś poznał moje rodzeństwo. Zaprosimy ich tutaj za jakiś czas

- Masz jeszcze dwóch braci. Zgadza się?

- Mhm - pokiwał głową - no i Bell

- Jest urocza. - uśmiechnął się - I jest świetną fryzjerką

- Bardzo - wymamrotał - muszę znosić te jej warkocze

- Ciekawe jakie będą nasze dzieci - uśmiechnął się

- Na pewno mądre, utalentowane, piękne, najwspanialsze, kochane, wierne z urokiem Hemmingsów

- Chciałbym chłopca. Takiego o niebieskich oczach jak twoje

- Och z moimi genami będzie silną alfą

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejo!

Po raz ostatni tego dnia widzimy się w rozdziale. No chyba że liczba komentarzy by mnie przekonała... Ale nie wiem, nie wiem xD

Miłego dnia tak w ogóle!
I zapraszam na opowiadanie Mental Help bo tam też wpadł dzisiaj rozdział

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz