Rozdział 64

2K 127 37
                                    

- Moja omega. Teraz już tylko moja. Moja mate...

- Teraz trzeba zająć się tobą Lu... Twoją rują

- Masz jakiś plan omego?

- Myślę że mając takie zabawki jak  Cashtona to możemy się zabawić

- Zostań. Poleż. Zaraz wracam - zacmokał i wstał. Ubrał się i wyszedł wracając z zabawkami. W taki sposób spędzili cudowną noc i następny dzień. Nie mogli pominąć prysznica, wanny, kanapy, biurka i ściany obok

- Ogh Lu - uśmiechnął się Mike ciężko dysząc po ich kolejnym stosunku. Był już naprawdę mocno zmęczony ale i szczęśliwy

- Mój maluch - pocałował znak połączenia

- Moja alfa - cmoknął go w usta

- Chyba to już koniec mojej rui - westchnął - Dziękuję

- Nie masz za co. Teraz jestem twoją omegą... Twoim przeznaczonym. Każdą już gorączkę będziemy spędzać razem

- Mhm - pokiwał głową i pocałował go delikatnie - jesteś taki słodki zawinięty w tą pościel

Ten wyszczerzył się - To ty mnie w nią zakopałeś

Ten tylko zachichotał i przytulił mocno omegę po czym zamknął oczy. Razem usnęli i przespali prawie cały dzień. Mimo wszystko byli zmęczeni ale szczęśliwi. Kolację stwierdzili że zjedzą z rodzicami blondyna tym samym informując go o ich połączeniu i tym że planują ślub w niedalekiej przyszłości

- Mamo... - zaczął Luke łapiąc za dłoń Michaela który od razu się uśmiechnął - Chcemy wam coś powiedzieć

- Mów synu. My również chcemy z wami porozmawiać

- Tak więc - spojrzał na omegę - Połączyliśmy się

Mama blondyna od razu się rozpromieniła i wyściskała ich a to samo zrobił ich ojciec - to cudownie

- Dziękuje - zarumienił się Michael któremu oczy aż się zaszkliły. To było cudowne...

- Kochany - Liz mocno go przytuliła - witaj w rodzinie kochany. Wtedy chłopiec już na dobre się rozpłakał. W najwspanialszych snach nie marzył o tym by być w takiej sytuacji

- Och Mikey - tym razem Luke go przytulił i pocałował w czoło - chcemy się pobrać mamo... Najlepiej w miarę szybko... O ile wam to nie będzie przeszkadzało

- Nie... Oczwiście że nie. - pokręcił głową jego ojciec - Teraz my chcemy wam coś powiedzieć

- Zamieniamy się w słuch

- Gdy się pobierzecie i już będzie gotowi abdykujemy. Luke przejmie tron i przepiszemy wam ten pałac. My mamy już kupiony ładny apartament niedaleko wybrzeża

- A-ale jak to? - spojrzał na nich Luke - Tak szybko? Przecież nie jestem jeszcze gotowy. Muszę się wiele nauczyć i...

- Dasz radę Luke. Masz jeszcze czas. Ja z Michaelem zajmiemy się przygotowaniami do ślubu a Andrew wprowadzi cię w to wszystko

- Ślub? - Michael na nią spojrzał - Na pewno ma pani ważniejsza sprawy...

- Och naprawdę Michael. To będzie dla mnie przyjemność naprawdę. I nie mów do mnie per pani tylko Liz albo mamo

- Mamo? - zapytał cicho - Nigdy nie miałem mamy

- Teraz masz mnie kochany - otuliła go ramieniem - zjedzmy a od jutra zaczniemy przygotowania. Wszyscy zasiedli do bardzo nakrytego stołu i zaczęli rozmowy. Cała kolacja przebiegała w miłej atmosferze aż Andrew nie zadał jednego pytania

- Kiedy poznamy twoich rodziców Michael?

- Moich? - zapytał cicho i zająkał się

- No tak, to normalne że chcemy poznać rodziców omegi mojego syna

Michael przygryzł wargę nie wiedząc co powiedzieć. Oni nie wiedzieli że jest z domu dziecka? Na pewno nie chcieli jego w rodzinie... Jego oczy się zaszkliły a on spojrzał na Lu przestraszony

- Później porozmawiamy ojcze - wymamrotał Luke

- Coś się stało? - Liz dotknęła ramienia Clifforda

- Nie, jest okej - wymamrotał - pójdę już do pokoju

- Mikey... Uraziłam cię czymś?

- Nie, naprawdę. Jestem tylko zmęczony

- Luke poczekaj - złapała go za ramie - Co się dzieje

- Dajcie spokój - wymamrotał

- Luke, powiedz co się dzieje?

- Dobrze wiecie jak wygląda sprawa z rodzicami Michaela. A jednak naciskacie

- Sprawa z rodzicami... - przygryzła wargę - Coś jest z nimi nie tak?

- Dobrze wiesz że ich nie ma - wymamrotał - daj spokój mamo

- Ale myślałam że może... Może ma z nimi jakiś kontakt. Nie mieli żadnego wypadku

- Jego mama zginęła przy porodzie a ojciec oddał do domu dziecka. To jak wypadek

- O jejku - westchnęła będąc cholernie na siebie zła że w w ogóle poruszyła ten temat

- Chyba już rozmawialiśmy na ten temat - westchnął - idę do niego

- Idę z tobą - powiedziała stanowczo

- Zostań - warknął nieświadomy - to MOJA omega i to ja do niego pójdę

- Lukas! - warkneła - Nie waż się mówić do mnie głosem alfy. Jestem omega ale też twoją matką

- Ale muszę do niego iść - warknął i odwrócił się do niego tyłem

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejka!

Rozdział badziewny jak zawsze mam wrażenie ale idk

Jak ktoś jeszcze to czyta to szacuneczek
(tia to ten moment z depresją kiedy wszystko jest złe i okropne i masz ochotę usunąć wszystkie opowiadania i rzucić to w cholerę)

Zresztą...

1. Chcecie ff takie typowo BDSM? Pisane przez nas czyli zapewne nie będzie jakieś super wypasione

2. Mam nowe ff o wypadku i pytanie kiedy chcecie premierę?

Miłej niedzieli :*

Ps. Jeśli chcesz to zostaw gwiazdkę oraz komentarz a jeśli nie obserwujesz tego profilu to zapraszam

(Mała atencjuszka ze mnie :<)

(kochajcie mnie)

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz