Rozdział 57

1.8K 156 184
                                    

- Ale zauważą że nas nie ma. Będą kłopoty...

- Nie zauważą, szybko biegamy. Nic nie zauważą

- No ale w mieście trochę nam zejdzie. Zauważą że nas nie ma i co wtedy? A jak ktoś na nas napadnie?

- Uciekniemy zanim nas znajdą czy coś to wrócimy. Błagam Cal... Chcę wyjść się przejść

- Dobrze to może... Może dzisiaj? Ashtona nie ma, Luke jest u siebie. Wyjdźmy teraz

- Dobra - pokiwał głową - tylko wezmę trochę pieniędzy

- Jasne - kiwnął głową - Ja też

- Zaraz wracam, weź też bluzę - wymamrotał i wyszedł po cichu z pokoju idąc do siebie

Na szczęście księcia nie było w środku więc szybko wziął czego potrzebował i wyszedł. Spotkał Caluma przy głównym wejściu i razem wyszli bocznym wyjściem żeby ominąć straże

- Czuje że będą kłopoty... - przygryzł wargę

- Nie będzie - wymamrotał i razem weszli na rynek miasta oglądając wszystko - ładnie tutaj, zupełnie inaczej niż u nas...

- Ładnie. Tyle ludzi... Tyle zapachów.

- Jest cudownie - wymamrotał oglądając wszystko - może zjemy lody w tej kawiarni?

- Dobry pomysł. Ciekawe czy są takie dobre jak w kawiarni u nas. One były pyszne

- Były - pokiwał głową i wszedł od środka powoli poczym podszedł do lady, tam zamówił lody i usiadł przy małym stoliku w rogu - Cal? Mam wrażenie że każdy się na nas gapi

- Może ci się wydaje - przygryzł wargę samemu w to wątpisz - M-może nikt nas tu nie zna i jesteśmy nowi i t-to dlatego

- Albo jestem omegą księcia i wszyscy to wiedzą - wyszeptał - a od ciebie czuć Ashtona

- Naprawdę - pociągnął nosem - Myślałem że tylko ja to czuję

- Nie, to każdy czuje - wymamrotał - i to mocno

- N-naprawdę tak mocno to czuć?

- Czuć że masz alfę a zapach Ashtona jest specyficzny, może lepiej faktycznie wrócić

- Za to twój zapach jest jeszcze mocniejszy Mike. Czuć Luke'a ale twój zapach go przewyższa. Czuć że jesteś wolną omega

- Nie podoba mi się to - westchnął - i czemu za drzwiami jest nagle tylu ludzi z aparatami

- Może jest tu ktoś sławny kogo nie znamy? - wymamrotał

-A-albo to my Calum - wyjąkał - i nie podoba mi się to

- Może nie... - wyjąkał cicho - Wychodzimy - zapytał nerwowo się rozglądając

- Chodźmy - wstał niepewnie i razem z nim wyszli z lokalu od razu zostając otoczeni przez paparazzi. Michael od razu zasłonił swoją twarz naciągając na siebie kaptur i zaczął iść przed siebie. Starali się im uciec z marnym efektem dlatego weszli do jakieś restauracji i usiedli przy jakimś najbardziej oddalonym stoliku od reszty

- Co teraz? Jak mamy stąd wyjść, ich jest mnóstwo - jęknął Calum

- Może zadzwonię do Luke'a? On nas uratuje tak?

- Ash się strasznie zdenerwuje za to co zrobiliśmy. Nie dzwoń Mike

- To jak mamy wrócić? To już dawno nie jest śmieszne

- Byłem głupi że cię posłuchałem. To są właśnie te twoje arcy świetne pomysły

- Moje? Ja tylko chciałem iść na spacer - westchnął - to co robimy?

- Ash będzie bardzo zły - jęknął przypominając sobie ostatnią karę od niego

- Oni stoją przy drzwiach... Zadzwonię do niego. Chyba nie zrobi swojemu narzeczonemu krzywdy prawda?

- N-nie - pokręcił głową przygryzając wargę i wziął telefon wykręcając numer do Ashtona

- Halo?

- Ashy... Bo jest taka sprawa...

- Co się stało? I gdzie ty jesteś? - zapytał po drugiej stronie Irwin

- W takiej restauracji? Kawiarni? - mruknął

- Po za zamkiem?!

- Na rynku chyba... I jakby się zgubiliśmy a na dworze jest pełno paparazzi

- Co?!

- Przyjedzie ktoś po nas? Bardzo prosimy

- Dlaczego do cholery jasnej jesteś poza zamkiem. Dlaczego kurwa mać wyszedłeś z niego bez mojej wiedzy?!

- C-chciałem p-pozwiedzać - wyjąkał - n-nie wiedziałem że t-tak to się skończy

- Naraziłeś się na tyle niebezpieczeństw. - warknął wściekłe. - Michael też tam jest?

- Tak, ale nic nam nie jest...

- Na razie! - warknął - Dzisiaj to ty na dupie nie posiedzisz i... Zaraz ktoś po was przyjedzie - powiedział po czym rozłączył się

- Michael. Mamy przesrane... Chodźmy stąd

- Rozmawiałeś z nim? - wyjąkał cicho zasłaniając twarz jakimś katalogiem

- Mhm, dostanie nam się i to ostro

-Był zły?

- Bardzo... Ja nie chcę kary od niego...

- Jak to kary? - zmarszczył brwi

- Nie ważne. Chodź stąd

- Nie wyjdziemy teraz. Po za tym powiedz mi proszę...

- Nie ważne - westchnął - to poczekajmy na kogoś

- Co mówił? Przyjedzie tu?

- Mhm - wymamrotał - mamy czekać na kogoś

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejka!

Co tam u was?

Macie rozdział, według rozpiski następny dopiero we wtorek. Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki pod poprzednim rozdziałem

Życzę wam miłej nocy i dobranoc!

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz