Rozdział 47

1.9K 162 272
                                    

Uśmiechnął się lekko ciesząc się że jak to bywało w zwyczaju prasy nie nadpisywali o nim żadnych przykrych rzeczy i kłamstw. Mimo to stresował się gdy pokazywali ich wspólne zdjęcia w telewizji lub krótkie filmiki nagrane przez zwykłych ludzi. Bał się co o nim myślą. Zawsze był niepewny siebie jednak kiedyś był nikim a teraz mówiła o nim telewizja. Wymamrotał pod nosem kilka przekleństw i wyłączył telewizor układając się wygodnie na wielkim łożu, nie miał pojęcia kiedy przyjdzie Luke a sam był już bardzo zmęczony. Było mu jednak dość smutno i samotnie samemu. Brak ciała obok siebie oraz zapachu alfy cholernie mu doskwierała. Wyjął nawet z szafy jego koszulkę i przytulił ją jednak to nadal nie było to samo. Jego omega szalała we wnętrzu wiedząc że jego alfa jest w towarzystwie innych kompletnie nieznanych omeg. Wstał i wyszedł z pokoju po czym przetarł oczy rękawem i ziewnął. Jedną ręką przytulił do siebie koszulkę a drugą zamknął za sobą drzwi. Westchnął i przymknął oczy. Było mu bardzo przykro. Chciał mieć już przy sobie swojego alfę. Ruszył powoli korytarzem i rozglądał się szukając blondyna. Bardzo chciał być już w jego ramionach. Jego omega prowadziła go mimo słabo oświetlonych korytarzy. Miał gdzieś to że wygląda źle i niechlujnie. Czuł żę coś jest nie tak. Tak mówił jego wilk. Po chwili usłyszał śmiech. Był to napewno śmiech jego alfy. Jednak nie tylko. Towarzyszyły mu inne. Zajrzał do dużej sali jadalnianej gdzie nadal siedział Luke jak i te dwie omegi bawiąc się w najlepsze

- Kto to? - kiwnęła jedna księżniczka krzywiąc się z niesmakiem na jego widok

- Dobry wieczór - wymamrotał cicho Michael

- Mikey - wybełkotał Luke juz nieźle wstawiony przybijając kieliszek do tego trzymanego przez drugą omege po czym wypił ją jednym łykiem

- Może pójdziemy już Luke, już późno

- Gdzie? - zaśmiał się biorąc kolejny kieliszek

- Proszę nie pij już, starczy na dzisiaj - wyjąkał

- Przestań. Jak śmiesz przerywać księciu - warknela dziewczyna patrząc na Michaela

- Kim ty w ogóle jesteś? - dodała druga

- Omegą księcią - wyjąkał i złapał go za kraniec bluzki - chodźmy Lu

- Ty jesteś jego omegą? - z trudem powstrzymała śmiech patrząc na księcia który kompetnie ignorował ich słowa dolewając sobie alkoholu

- Tak - pokiwał głową - chodź Luke, już wystarczy ci na dzisiaj

- Póść mnie - odtrącił jego rękę - Przecież jest tak fajnie

- Ale tobie już wystarczy. Jesteś kompletnie pijany

- Nie słyszałeś co powiedział król? - warkneła omega - Trochę szacunku do władcy

- Nie zagłośno warczysz suko? - warknął i odwrócił się wychodząc z pokoju

Ta zrobiła zszkowaną mine która chwile potem przerodziła się w gniew - Jakim prawem szczeniaku - warkneła

- Takim samym jak ty - wycedził przez zęby - zostaw księcia dziwko

- Ochrona! - krzykneła wstając i poprawiając swoją suknie po czym złapała Michaela mocno za ramie

- Puść - wymamrotał chcąc się wyspowodzić

- Coś się stało księżniczko? - zapytało jeden z dwójki podchodzacych do niech ochroniarzy

- Do lochu z nim i to natychmiast. - warknąela

- n-nie proszę - wyjąkał i pokręcił głową - nic nie zrobiłem

- Obraził mnie - warkneła - To obrzydliwe i uwłaczające że po korytarzach takiego palcu paletą się ktoś taki - prychnęła - Długo mam jeszcze czekać?

- Ale to omega księcia pani - powiedział jeden i przejął Michaela od niej - musimy mieć nakaz królowej do aresztowania

- Jeżeli natychmiast tego nie zrobicie dowiedzą się wszyscy o tym kogo wpuszczajcie za próg zamku

- Oczywiście księżniczko - powiedzieli i zaprowadzili Michaela do lochów

- Zabierzcie go do najzimniejszej i najbardziej obskurnej celi - warkneła patrząc na nich jeszcze - I nawet wody nie dawajcie

Strażnicy wymamrotali coś tak naprawdę bardzo współczując nastolatkowi. Nie chcieli go zamykać bo wiedzieli że on nie skrzywił by nikogo ale taka była ich praca. Musieli jednak wykonać rozkaz inaczej to ich spotkały by ich nie przyjemności. Zamknęli go w jednej z cel mimo słów księżniczki dali mu tam sporo kocy i wodę - proszę mały, nie płacz proszę

- P-proszę nie - płakał patrząc na jednego z mężczyzn - J-ja nie chce... T-tu tak zimno - objął się ramionami

- Taki jest rozkaz omego, sami nie bardzo nie chcemy tego robić dlatego tu masz koce. Jeśli coś byś potrzebował mów śmiało

- Ale ciemno. I zimno i... - rozejrzał się - I brudno... Nie nawet okien, boje się - zaszlochał

- Przepraszamy - wyjąkali i okryli go kocem wychodząc z celi po czym zamknęli drzwi nawet nie używając klucza. Wiedzieli że nastolatek nie ucieknie

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Krótki ale nawet treśliwy 😈
kochamy dramy

Piszcie komentarzyki i gwiazdeczki a dostaniecie nexta!

A no i co u was?

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz