Rozdział 7

2.3K 135 42
                                    

- Tak więc jestem spokrewniony z rodziną królewską. Moja rodzina mieszka w tym zamku od bardzo dawna. Tutaj się wychowałem i zaprzyjaźniłem z Lukiem. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi

- Mhm - wymamrotał śpiąco chłopak i ziewnął - ile masz lat?

- 22 - powiedział patrząc na przysypiajacego chłopaka

- Ja tylko 17 - wymamrotał i zamknął oczy

- Nie miałeś jeszcze pierwszej gorączki zgadza się?

- N-Nie - wyjąkał zasypiając - i boję się jej

- Nie masz się czego bać. Ochronie cię.

- Nie ufam wam - wymamrotał i zasnął praktycznie od razu cicho pochrapując

- Nie masz powodu by nie ufać swojemu alfie - warknął cicho przygryzając wargę. Omega była taka piękna. Musiała być jego

Michael w tym czasie szlochał cicho w pokoju. Nie chciał być nakryty na płakaniu po raz drugi ale nie umiał się powstrzymać. To było za silne. Po chwili usłyszał pukanie do drzwi. Od razu przetarł policzki i wstał. Nie chciał by ktoś widział że płacze.

- Przyniosłam ci ubrania - powiedziała ta sama kobieta co uprzednio zaprowadziła go do Komnaty księcia

- Dziękuję - wziął komplet dla niego przygotowany

- Za 20 minut na głównej sali. - dodał z lekkim uśmiecham i wyszła

- Jasne - pokiwał głową i zaczął ubierać wybrany przez księcia strój. Była to biała koszula i granatowe spodnie niczym z garnituru

Uczesał jeszcze w miarę swoje włosy i obmył twarz by nie widać było że płakał po czym spojrzał na zegar.

Musiał już iść jeśli chciał zdąrzyć. Dlatego wyszedł z pokoju i na korytarzu czekał na resztę omeg ubranych w granatowe sukienki

- O patrzcie. Jednak zna się na zegarku - zaśmiała się jedna z nich na widok omegi

- Znam się - wymamrotał - pewnie lepiej od ciebie

- Ostatnie sytuacje jakoś na to nie wskazały - zaśmiała się a reszta jej zawtórowała - Co ty w ogóle tu robisz?

- Najprawdopodobniej wygrałem konkurs. Zresztą tak samo jak ty. Ale chyba za trudno przeczytać co się wogóle wysyła

- To że się tu dostałeś nic nie oznacza - zaśmiała się - Nie masz szans. Na twoim miejscu już bym się spakowała

- Ty i swój wytapetowany ryj też możesz też stąd zabrać - sarknął - chyba że książę ma się zakochać w tynku na twojej mordzie

- Och spieprzaj - wywróciła oczami - Myślisz że wybierze mnie z dobrego domu czy ciebie z ulicy? - zaśmiała się

- Powinno się patrzyć na wnętrze a nie na to skąd ktoś jest

- Wnętrze? Jakie można mieć wnętrze mieszkając na ulicy. Chyba jedynym co umiesz jest obciąganie innym alfom i betom - zaśmiała się

- Obciągara się odezwała. Jebie od ciebie taką liczbą alf że pewnie sama już tego nie rozróżniasz

- Za to na ciebie nikt nie spojrzy. Z resztą nie ma na co. Nie licz że książę chodź na ciebie zerknię

- Trudno - wzruszył ramionami - ale mam jakiekolwiek w życiu wartości a nie tylko to by wskoczyć księciu do łóżka

- Właśnie widać te twoje wartości - zaśmiała się

- Pierdol się - wycedził widząc że idzie jakaś służąca

- Słychać was w całej sali - odezwała się kobieta - Zaraz przyjdzie książę a wy się tak zachowujecie

- Chuj ci do tego - sarknęła jedna - wywal tego pedała na dwór. Nie nadaje się tutaj

- O kim mówisz młoda damo? - zapytała podchodząc do nich bliżej - I może trochę szacunku

-O tym chuju - sarknęła i wskazała na kolorowowłosego

- Jak ty się w ogóle wysławiasz? - zapytała patrząc na nią a zaraz potem na blondyna - Natychmiast się uspokój

- To go wyprowadź - sarknęła - gdzie książę?

- Zaraz przyjdzie - powiedziała - Radzę wam się uspokoić

- Powiedz to temu kundlowi - wskazała ruchem głowy na Michaela - Bezczelne zwierze

- Coś się stało? - zapytał książę który nie wiadomo skąd znalazł się za ich plecami przysłuchując się rozmowie

- O książę - mruknęła - jakże miłe spotkanie, może porozmawiamy przy przy herbatce lub jakiś dobrym wypieku - zatrzepotała rzęsami i wystawiła dłoń przed siebie - Na imię mi Kate

- Miło poznać - pocałował wieżch jej dłoni - ale nie mamy na to teraz czasu, zaś mi miło was wszystkich widzieć. Nie ma wa prawdzie jednej osoby ale zaczniemy bez niej. Siadajcie

- Kolejny - zaczęła - po co ustalać godziny skoro nie przychodzą - mruknęła jedna z nich poprawiając czarne kosmyki włosów

- Jeżeli za chwile się nie uspokoisz opuścisz tą sale - powiedział już z lekką irytacją

- Taka prawda - wycedziła pod nosem i rozejrzała się - nie ma murzyna

- Ochrona - wypowiedział od razu na co dwóch mężczyzn podeszło bliżej. - Wyprowadźcie tą panią z sali. Musi ochłonąć

- Zostawcie mnie - warknąła - puszczaj. Powiedziałam tylko że nie murzyna

- Nie tolerancja nie jest tutaj akceptowana - powiedział jeszcze - Kłamstwo tym bardziej, jeśli ci to w jakimś stopniu przeszkadza możesz wrócić do domu

- On jest murzynem. Szpetnym w dodatku. Tak samo jak ten zjeb w blond włosach

Ten już na to nie odpowiedział patrząc jak drzwi się za nią zamykają - Czy ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia czy możemy już zaczynać?

- Nie panie - wyjąkała reszta zawstydzona

- W porządku - powiedział po czym usiadł przy stole patrząc na ich wszystkich. - Cieszę się że wreszcie możemy porozmawiać. Jak wiecie zebraliśmy się tutaj bo szukam dla siebie omegi. Omegi która będzie mi wierna i pokocha mojego alfę a nie mój pałac i pieniądze

- To chyba oczywiste że zapraszając nas do zamku będziemy wolały tutaj zostać- sapnęła jedna

- Coś jeszcze chcesz powiedzieć? - westchnął patrząc na omegę

- Nie - pokręciła głową - po co mieliśmy się ładnie ubrać

- Ponieważ jest to ważne spotkanie. Zaraz wszystko wytłumaczę

- Tak panie - wyszeptała jedna seksownie wypinając się w jego stronę

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejka!
Jak tam wasz dzionek?

Btw wy komentujecie = ja daje next albo tutaj albo na MH i to wy wybieracie także

;)

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz