Rozdział 18

2.5K 157 57
                                    

- Byłem zbyt natarczywy - westchnął - Przepraszam

- T-to nie wina księcia. To była ciekawość i natura. To ja przepraszam

- Mój alfa jest czasami zbyt porywczy a ty byłeś pierwszy raz wilkiem. Powinienem zapanować nad moim wilkiem

- Naprawdę nic się nie stało - wymamrotał cichutko - pójdę już może

- Może spacer? Co ty na to? Albo chcesz jakiś deser? W ramach przeprosin

- Ym deser N-niekoniecznie. Może być spacer a-ale nie w ramach przeprosin

- Nie lubisz? Musi być jakiś deser który lubisz. Jakikolwiek

- Nie jadłem nigdy deserów - wyjąkał rumieniąc się

- Są pyszne. Polubisz je. Idziemy do kuchni po jakieś. Chodź

- N-nie trzeba N-naprawdę - przygryzł wargę

- Nalegam - pociągnął go za dłoń i już po chwili byli w kuchni

- Dzień dobry wszystkim! - zawołał na wejściu - szukamy jakiegoś dobrego deseru

Ci od razu się ukłonili - Co tylko sobie życzysz panie - odpowiedziała jedna z pracujących tam kobiet i wskazała na wszytkie desery

- Wybieraj Mike - popchnął omegę delikatnie - ale bierzemy wszystkie

- W-wszystkie? N-nie ma takiej potrzeby n-naprawdę - wyjąkał chodź tak naprawdę cieknela mu ślinka na każdy z tych deserów

- To wybierz jakiś. Którykolwiek i przyjmij go jako przeprosiny

- N-no dobrze - westchnął i wybrał pierwszy lepszy deser z truskawkami i bitą śmietaną

- Smacznego - powiedział i podziękował kuchni za niego po czym wrócili na główne korytarze - spaczer?

- Ym n-no dobrze i dziękuje za deser jest b-bardzo dobry

- Cieszę się że ci smakuje - wyszli do ogrodu królewskiego i zaczęli się po nim przechadzać

- Bardzo tu ładnie - powiedział zachwycony różnymi egzotycznymi roślinami

- Moja mama je uwielbia. Dużą część sama pielęgnuje o ile ma czas. To dość czasochłonne i męczące zajęcie

- Są naprawdę piękne - uśmiechnął się dotykając różowego kwiatu i zaciągając się ich zapachem

- Chcesz zobaczyć staw niedaleko i mały las obok? Czy wolisz wracać?

- Możemy się przjesc ale nie chce cię zmuszać panie - powiedział cicho cicho licząc że jednak pójdą się przejść

- To chodźmy - uśmiechnął się do niego czule i poprowadził dróżką nad mały mostek

- Bardzo tu ładnie - uśmiechnął się urzeczony patrząc na lilie wodne pływające po tafli wody

- To miejsce ma swój urok - pokiwał głową - opowiedz coś o sobie. Cokolwiek

- Nigdy czegoś takiego nie widziałem - wzruszył ramionami - Zawsze tylko te same 4 ściany sierocińca

- Napewno nie jest tam lekko. Wiesz ja znów wychowałem się tutaj

- Ty miałeś wspaniałe życie - westchnął - Masz kochającą rodzine, rodzeństwo... A ja mam tylko Caluma

- Który również bardzo cię kocha. Możesz robić co chcesz i nikt ci tego nie zabroni. Zresztą teraz masz również nas

- Was? - zapytał patrząc na niego

- Mnie, Ashtona. Pomożemy wam jak będziemy mogli, wiem też że zabardzo nie macie dokąd wrócić

- Na ulice. To jedyne miejsce. Na mojego ojca nie mam co liczyć. Nie widziałem go od kilku lat. Z-z resztą i tak mnie nienawidzi

- Był naprawdę podły oddając cię Michael. Jesteś wyjątkowy

- N-nie ma we mnie nic wyjątkowego. Jestem wyrzutkiem. Cała moja rodzina była alfami. Moje rodzeństwo się odwróciło bo byłem omegą. Mój ojciec miał żal że mimo tyłu rodzeństwa to przy porodzie omegi... Moim porodzie zmarła - zapłakał

- Wiesz jak mało jest męskich omeg na świecie? Może dwa, trzy procenty na cały nasz kraj. Jesteś bardzo wyjątkowy i nie myśl inaczej

- To raczej znaczy że jestem jeszcze bardziej dziwny niż wszyscy - westchnął. - Dlaczego musiałem się urodzić omegą?

- Ktoś tak chciał. Chciał byś znalazł sobie kochającą alfę. Może poprostu potrzebujesz opieki ze strony drugiego człowieka

- Żaden alfa mnie nie zechce. Żaden...

- Tak nie wolno ci mówić. Każdy ma swoją drugą połówkę. Zresztą nie pozwolę wam mieszkać na ulicy, pomogę jak tylko będę mógł

- Już i tak wystarczająco dużo zrobiłeś... Jedyne co robię w zamian za twoją dobroć to wszyskto niszczę robiąc z siebie pośmiewisko... I w jakim cię wtedy świetle stawiam? Że wybrałeś kogoś takiego jak ja?

- Jestem szczęśliwy że tu przyjechaliście. O to chodziło, bym poznał omegi które są normalnymi ludźmi a nie wypindrząnymi panienkami z innych dworów

- Ale one wrócą do swoich willi i rezydencji a ja? Ja wrócę co najwyższej na ulice

- Nie wrócisz - przytulił go mocno - nie pozwolę na to Mike

- Nie pozwolę ci mnie trzymać na siłe. Nie chce być uciążliwy a od zawsze dla wszystkich jestem ciężarem

- Nie jesteś Mike - westchnął i zaczął go kołysać w ramionach - jesteś wyjątkowy. Zapamiętaj to

- Calum jest jedyną osobą jaką mam. Jedyna która mnie wspiera - zaszlochał wtulając się w jego umięśnione ciało

- Teraz masz też mnie - pogładził go po plecach - jest również Ashton. On też będzie cię wspierał

- D-dziękuje - otarł łzy i mocniej do niego przytulił. W jego ramionach był taki bezpieczny

- Tak ślicznie pachniesz - wymruczał w jego włosy - taki czysty. Nieskazitelny

- Ty też pięknie pachniesz alfo - powiedział cicho zaciągając się jego zapachem

- Nawet nie wiesz jak na mnie działasz - warknął do jego ucha - kiedy dzisiaj widziałem cię jako wilczka miałem ochotę się na ciebie rzucić mały. Taki śliczny chłopczyk

- N-naprawdę podobał ci się mój w-wilk? - zapytał otwierając szerzej oczka

- Jest śliczny. Taka drobna omega ale musisz poćwiczyć chodzenie żeby się co chwilę nie wywracać

Ten zarumienił - Co to za wilk nie potrafiący chodzić - westchnął

- Nauczysz się. To naprawdę nie jest trudne. A jak na pierwszy raz poszło ci super - poprawił jego grzywkę - masz ochotę na drugi deser?

- To chyba za dużo - przygryzł wargę - Naprawdę nie trzeba

- Chcesz czy nie Michael? Panie w kuchni robią je ciągle

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejka!

A macie drugi dzisiaj, mam dobry humor + pod poprzednim było bardzo dużo komentarzy

Miłego dzionka!

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz