Rozdział 26

2.2K 139 342
                                    

- Tak... Przepraszam - szepnął i zaczął pić. - Pyszna... Bardzo dziękuje

- Nie ma sprawy złotko - zaśmiała się - Dziękuję ci za pomoc

- Taka pomoc to taka jak żadna - uśmiechnął się

- Dla mnie duża - Dopiła herbatę i wstała - jakbyś czegokolwiek potrzebował zawsze możesz do mnie przyjść

- Dziękuje ale raczej nie jestem godny by prosić jaśnie panią o coś takiego

- Jesteś. Przeszedłeś dużo i należy ci się coś od życia. Naprawdę przyjdź a pomogę ci

- Bardzo dziękuje wasza wysokość - uśmiechnął się lekko

- Leć na zajęcia. Chyba jeszcze jakieś są

- O kurczę... - jęknął - Zupełnie zapomniałem. L-lecę.. to znaczy przepraszam ale muszę iść. - wyjąkał zestresowana

- Leć jak wy to młodzi mówicie - zaśmiała się i sama poszła do siebie

Ten dosłownie wybiegł z jej Komnaty idąc na zajęcia które już trwały. Miał w planie wmieszać się w tłum stojących omeg

Lecz gdy tylko wbiegł na salę wszystkie oczy były skupione na nim na co przełknął ślinę

Od razu zauważył też Luke'a i momentalnie zrobiło mu się wstyd że jak zawsze on jest spóźniony. Teraz pewnie nie ma szans na pozostanie tutaj dłużej

- Ty jesteś? - zapytał ciemnowłosy

- Tak. P-przepraszam że się spóźniłem - wyjąkał patrząc na starszego mężczyznę

- Jak się nazywasz? - obejrzał go dokładnie

- M-Michael - powiedział cicho

- Dołącz do reszty

- Tak - pokiwał głową i wtopił się w tłum rozgadanym omeg podchodząc do Caluma który był oczywiście w towarzystwie Ashtona

- Hej - zaczął cicho stojąc obok Caluma

- Gdzie byłeś? - zapytał przerywając rozmowę z lokowatym i spojrzał na przyjaciela

- U księcia - wymamrotał co teraz za lekcje?

- Zachowanie się podczas gorączki - mruknął - Ale ty już ją miałeś więc powinno ci być lepiej

- Skąd wiesz? - wyjąkał speszony

- Ashton mi wszytko mówił. Aż się boje jak będzie u mnie - przygryzł wargę

- Będzie dobrze. T-to jest okropne ale masz Asha

- Dokładnie - alfa pstryknął go w nos i zaśmiał się cicho

- Czyli wszystko ustaliliście beze mnie? Karygodne

- Niczego nie ustaliliśmy - zrobił nadąsaną mine - Jeszcze - zachichotał

- Możecie przestać rozmawiać! - krzyknął Zayn - weź wyjdź Ashton

- P-przepraszam - jęknął Michael

- To ja wasz zostawiam. Nie denerwujcie jaśnie pana - uśmiechnął się i odszedł

- Lubię cię Irwin kumplu - uśmiechnął się Zayn - ale teraz won

- Spieprzaj - zaśmiał się i pokazał mu środkowy palec

- I czego ty ich uczysz? - zaśmiał się - lepiej idź już

- Idę już idę - zaśmiał się i odszedł

- Więc wracając do lekcji - zaczął do innych kontynułując wykłady. Luke poprosił go o to a on chętnie mu pomagał szczególnie że uczył również w pobliskiej szkole więc nie był to dla niego problem

- Jak wiecie gorączka jest czymś bardzo trudnym zwłaszcza w waszym przypadku gdy nie posiadacie alf - zaczął

Musicie więc sami sobie radzić co również nie jest proste zwłaszcza że dużo alf będzie chciało was wykorzystać i zostawić a tego raczej nikt nie chce

- Więc tak pierwsze pytanie. Kto na nie odpowie dostanie punkt. A więc tak jak najlepiej zabezpieczyć się przed natarczywym alfą?

Na sali zawrzało i każdy chciał odpowiedzieć mimo to nikt się nie zgłosił

- Słucham was - powiedział patrząc na zebrane omegi

Wtedy do odpowiedzi zgłosiła się jedna a za nią kilka innych. Zayn poprosił o odpowiedź a one to zrobiły. Wykłady trwały jeszcze dwie godziny po czym każdy miał chwilę przerwy przed obiadem

Po chwili do okoła zamku zaczęło się kręcić wiele ochroniarzy i straży pałacowej

- Co się dzieję? - wymamrotał Mike patrząc na resztę i samemu się rozglądając

Ci podeszli do księcia i zaczęli z nim rozmawiać. Nie było jednak słychać ani słowa. Po chwili włączył się do rozmowy również Ashton

Wszystkie omegi zaczęły panikować i na sali powstało zamieszanie

- Wszyscy pójdziecie do głównej sali - powiedział książę

Wszyscy tam ruszyli cicho rozmawiając pomiędzy sobą

- Cisza! - krzyknął książę stając na podwyższeniu i spojrzał na wszystkich zebranych

- Zaginęła pewna cenna rzecz w pałacu i musimy ją odnaleść. Był to bardzo cenny przedmiot - dodał i westchnął - Ostatnio był widziany w komnacie mojej matki. Wszyscy pójdziecie teraz na rewizję. Nie ma się czego bać ale jeżeli ktoś go wziął niech lepiej od razu się przyzna

Zapanowała cisza. - Jeżeli ktoś ma coś na sumieniu niech lepiej się zgłoszą teraz. Oczywiście kradzież nie zostanie bez kary jednak wtedy będzie ona lżejsza

A teraz wszyscy idą do głównych drzwi gdzie ochrona zada wam kilka pytań

- Michael ty pójdziesz pierwszy - powiedział Luke mniej spokojnym głosem niż przedtem

-Tak książę - wyjąkał i poszedł do ochroniarzy

Zaczęli zadawać mu kilka pytań na które szczerze odpowiadał. Nie bał się bo wiedział że niczego nie zrobił. Mimo to był lekko zestresowany

- Przeszukajcie jego komnatę - krzyknął jeden na co dwóch ochroniarzy ruszyło do drzwi

- Niczego nie ukrywam - spojrzał na księcia - Przysięgam

- jak mam ci wierzyć Michael?

- D-dlaczego... Czemu miałbyś mi nie wierzyć? Naprawdę myślisz że jestem złodziejem

- Nie mam żadnej pewności. Ale zawiodłeś mnie

- D-dlaczego? - jego oczy się zaszkliły - Co takiego zrobiłem?

- Chodź - westchnął i ruszył przed siebie

Ten pokiwał głową i poszedł za nim. Nie rozumiał o co chodzi

Po chwili weszli do jego komnaty w której dwóch ochroniarzy szukało zguby - macie coś?

- To - wskazał na diamentową kolie na co Michael wytrzeszczył oczy

- T-to nie ja. Przysięgam - jego oczy się zaszkliły - Naprawdę

- Więc jak to wytłumaczysz? - zapytał z wielkim rozczarowaniem i smutkiem książę

- Nie wziąłem tego. Słowo. Nie było mnie w tym czasie w pokoju

- To zniknęło z Komnaty mojej matki. Tylko ty tam byłeś w ostatnim czasie

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejka!

Jak tam dzisiejszy wolny dzień?

Rozdział sprawdzany na szybko bo nie mam czasu ale idk.

Dziękuję za wszystkie komentarze i do następnego!

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz