Rozdział 97

953 82 8
                                    

- Już świetnie sobie radzisz. I to jeszcze z dwójką. Gdy urodził się Ben też było mi ciężko

- Zostawię cię z mamą Mike - Luke cmoknął go w policzek - muszę porozmawiać z ojcem

- Nie bądź Długo. Dzieci będą niespokojne

- To nie potrwa długo. Obiecuję - wymamrotał i pocałował go po czym wyszedł

- Mam dla ciebie parę rzeczy Mike. Mam nadzieję że się przydadzą

- Och, nie trzeba było - powiedział od razu

- Trzeba. Jutro przyjeżdżają moi synowie i spędzimy z nimi czas. Zorganizuję również małe przyjęcie z okazji narodzin dzieci - mówiła i wyjęła pakunek za pleców - to dla was

- Dziękuje - uśmiechnął się szeroko i zaczął rozpakowywać. Zawsze cieszył się w takich chwilach jak dziecko

Na pierwszy rzut zobaczył dwa bardzo ładne smoczki w jasnych kolorach gdzie na wierzchu były narysowane małe korony. Były tam również podobne do smoczków kocyki a na spodzie jakieś silikonowe nakładki

- Prześliczne - powiedział z wielkim uśmiechem - Piękne, są idealne, bardzo dziękuje

- Co to? - wskazał na nakładki i odpakował je

- Pomogą ci w karmieniu. Czasem dzieci mają problem z trzymaniem sutka w ustach. To pomaga - wyjaśniła

- Nate sobie w miarę radzi ale to niejadek, nie chce jeść, może to mu pomoże

- Mam nadzieję Mike, jest mniejszy i może mieć z tym problem - podeszła do kołysek i poprawiła ich kocyki - masz dla nich wszystko? Nie brakuje ci niczego?

- Mam wszystkiego wręcz razy dwa - zaśmiał się - Zdecydowanie nic nie brakuje - zapewnił

- Na pewno? Chcesz dodatkowe ubranka czy coś takiego?

- Nie, na prawde mam wszystko czego potrzebuje - pokiwał głową

- A dla siebie? Pasują ci ubrania sprzed ciąży?

- Mam nadzieje że jeszcze do nich wrócę. Na razie... Są trochę ciasne ale nie ma potrzeby kupować nowych

- Jesteś w zamku Mike. Masz prawo mieć nowe, wygodne i będziesz takie miał

- Ale... - zaczął jednak widząc jej wzrok od razu odpuścił. Już się nauczył że Liz nie da się sprzeciwić

- Albo pójdziemy do spa. Zrelaksujesz się i zregenerujesz siły na jutro. W końcu to wielki dzień

- Na spa... mogę się zgodzić - pokiwał głową - Uwielbiam spa!

- W takim razie idziemy. Nic nie musisz brać. Zatrudnię opiekę dla dzieci

- Nie przywykłem opuszczać ich choćby ma chwilę...

- Przyda ci się godzinka czasu dla siebie. Zanim się obejrzysz będziemy z powrotem - uśmiechnęła się

- Nie miałaś tak? - zapytał cicho - Nie tęskniłaś za maluchami cały czas?

- Tęskniłam. Miałam je w młodym wieku. Ale mamusie też potrzebują czasu dla siebie

- Może i racja - westchnął - Ale na pewno nic im się nie stanie? Będą pod dobrą opieką?

- Opiekunki nie spuszczą z nich wzroku. Przebiorą i w razie czego nakarmią

- A jak nie będą chcieli jeść? I nie będą jadły w ogóle? I będą głodne? - martwił się dalej

- One na pewno dobrze się nimi zajmą. Jak sam mówiłeś Nathan nie ma problemów z apetytem. Żadne dziecko nie wybrzydza

- Mimo to chyba i tak będę się martwić - uśmiechnął się

- W takim razie pójdziemy kiedy indziej. Odpoczywaj Michael

- Nie - zaprzeczył - Chce iść tylko.... się stresuje chociaż wiem że o nie zadbają

- Może przełóżmy to na jutro. Pójdą z nami goście a Luke przypilnuje dzieci

- Jak mama woli - powiedział cicho - Ale nie chce żebyś sobie psuła plany przez moje przewrażliwione

- Dzisiaj mam dzień wolny a kolejny tydzień przeznaczam na moje dzieci. Z każdym chcę spędzić czas, ale zawsze znajdę go trochę dla ciebie i maluchów

- Dziękuje - uśmiechnął się. Naprawdę ją uwielbiał i traktował jak matkę

- Przyjdę tu jutro z rana. Luke również zamówił na poranne godziny fryzjerki i makijażystki. Przyjdą też wasze nowe garnitury więc wszystko będzie dopięte na ostatni guzik w związku z przyjazdem moich synów - skończył i wstała po czym dumnym krokiem wyszła - miłego wieczoru Mike

- Miłego - uśmiechnął się lekko po czym jęknął cicho. Fryzjerki?! Makijażystki?!

Myślał że będzie to rodzinne spotkanie jak zwykła kolacja a nie wystawne przyjęcie. Znał już Bena i jego żonę jednak Jack... To całkiem inna sprawa. Bał się że ten go nie zaakceptuje lub nie polubi

Zmęczony przebrał dzieci a do jego pokoju ktoś zapukał. Zaprosił go a tam znajdowała się pielęgniarka i lekarz chcący sprawdzić czy wszystko okej z dziećmi

- Jak się miewa mama? - zapytała ciepło kobieta

- Całkiem dobrze. Ciągle jeszcze mnie trochę boli ale przeżyje - uśmiechnął się

- Ból niedługo powinien minąć. Z każdym dniem jest lepiej prawda? - upewniła się

- Jest - kiwnął głową - sprawdźcie czy wszystko dobrze z maluchami

- Martwię się o leosia. Jest niejadkiem, może nie umie ciągnąć?

- Jest mniejszy od braciszka i to widać gołym okiem. Może faktycznie ma problemy z jedzeniem w końcu... Dzieci nie wybrzydzają

- a może coś nie tak z moim mlekiem? Może ma na nie alergie?

- Spróbuję książę go nakarmić? - wyjęła go z kołyski i poprawiła jego kocyk. Podała go księciu a ten westchnął

- Tak - przysunął go do siebie u odczekał kilka chwil - Znów nie je

- Pomogę - bardziej odsunęła jego koszulę i podniosła dziecko - poczekaj chwilę

- Co mam zrobić? - spojrzał na nią

- Maluch niech chwilę poleży z sutkiem w ustach. Może zaraz zacznie ciągnąć... W końcu jest już przyzwyczajony do smoczka

- Mam nadzieje - powiedział lekko zestresowany

Po chwili jednak ten zaczął pić, powoli i niepewnie ale Michael i tak był z niego dumny

- Pije! - pisnął bardzo cicho - Bardzo słabo ale pije

______________________________________

Hejka!

Co tam u was? Jak wasza niedziela?

U mnie nudy jak zwykle ale... Patrzcie na to


Wiem że się to ciągle zmienia ale sie jaram jsbzjwnsn

Miłego dnia lol

+ Gra ktoś w msp? Tak mi sie nudzi że gram sb i chętnie was pododaje. Nazwe wyśle na priv jakby ktoś chciał

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz