- To n-nie ja... - westchnął - przysięgam
- Co nie ty? - zmarszczył brwi nie rozumiejąc
- To nie ja - wymamrotał patrząc na meble - nie chciałem
- Co tu się stało? Wygląda jakby przeszło tornado
- Przepraszam - zaskomlał i wstał podchodząc do jednego z małych stolików. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to ślady pazurów na nich
- Michael co tu się stało? - spojrzał mu w oczy - Nie będę zły, ale powiedz mi
- Nieważne - pokręcił głową - Przepraszam
- Mike. Powiedz mi
- Byłem... Wściekły. Ale nie chciałem. Nigdy bym nic świadomie nie zniszczył. Pamiętam że poszedłem spać... A potem jak byłem wilkiem
Ten westchnął przecierając twarz dłońmi i kręcąc głową patrząc jeszcze raz na całe pomieszczenie
- Wybacz mi... Błagam. Ja nie chciałem. Przecież wiesz to
- Mikey... - zaczął nie wiedząc co tak naprawdę ma mu powiedzieć
- Pójdę do łazienki - wymamrotał i zamknął się w pomieszczeniu gdzie zaczął cicho płakać
- Mikey co się dzieje? - zapytał zmartwiony - Mikey...
- Ja naprawdę nie chciałem, ja bym tego nie zrobił. To było przypadkiem
- Wiem Mikey, nie płacz - zapukał do drzwi - Otwórz
- Nie - załkał - ja naprawdę nie chciałem
- Wiem Mike, spokojnie. Nie płacz
- Jestem beznadziejny... Daj mi spokój - załkał i wytarł nos w rękaw sweterka
- Jesteś najcudowniejszy na świecie. Przysięgam - pchnął mocniej drzwi na co zamek ustąpił a alfa dostał się do środka. Zobaczył małą omegę leżącą w rogu. Płakała i schowała twarz w swoje ramiona
- Mikey - od razu podszedł i mocno przytulił chłopaka do siebie
- Zostaw... Jestem beznadziejny. Okropny, najgorszy, już mnie pewnie nie chcesz...
- Jesteś najpięknieszy - pocałował go w czoło - Najmądrzejszy i najwspanialszy - pocałował go tym razem w usta - Jesteś moją omega którą kocham i nigdy nie przestanę
- Nawet jeśli zniszczyłem ci meble? Przepraszam najmocniej Lu...
- Meble? To tylko przedmioty nie miejące żadnej wartości - uniósł jego podbródek - To ciebie kocham i przepraszam że cię zostawiłem bo kocha cię najmocniej na świecie
- To ja przepraszam, mogłem zapanować nad swoją złością... Po prostu nie lubię gdy ktokolwiek krzyczy... Szczególnie alfy
- Nie. To ja nie powinienem podnosić na ciebie głosu. Nie mam takiego prawa
- Masz, jesteś alfą i przyszłym królem. Muszę się słuchać
- A ty jesteś moją królową. I moją omegą... Moją mate
- Przepraszam - załkał i wtulił się w jego klatkę piersiową - Tak strasznie cię kocham Lukey... Będę grzeczną omegą, obiecuję. Ale nie zostawiaj mnie już. Nie oskarżaj o nic i nie dawaj do lochu dobrze?
- Nigdy. Przysięgam że już nigdy nie spotka cię już nic złego.
- Mhm - pokiwał głową i wstał powoli - m-mogę się czegoś napić?
- Tak, zaraz każę ci coś przynieść - przytulił go mocno - Tak bardzo przepraszam skarbie
- Jest dobrze Lu - wyjąkał - tylko mogę wodę?
- Tak - szybko otworzył znajdującą się w pokoju szafkę sprawiającą bardziej rolę lodówki i podał mu butelkę. Mike wypił sporo i znów wtulił się w blondyna. Nie chciał go teraz wypuszczać nigdzie
- Spokojnie nigdzie się nie wybieram. Teraz jesteś tylko mój przyszły mężu
- Awww - zacmokał - czy teraz dostanę buziaka?
- Nawet kilka - zaczął go całować muskając również jego usta
- Mhm - pokiwał głową i oddał pocałunek - zanieś mnie do łóżka
- Oczywiście wasz książęca mość - zaśmiał się cicho i go podniósł i trzymając jak pannę młodą zaniósł do łóżka
- Spać - wymamrotał i otulił się kołdrą wypinając tyłem do blondyna
- Moja omega jest śpiąca? - zapytał lekko się uśmiechając - To chodź - przykrył go kołdrą
- Jest - wymamrotał cicho - nie wyspałem się
- Podłoga nie jest najwygodniejszym miejscem do spania więc się nie dziwię - uśmiechnął się lekko i przykrył foto kołdrą
- Mhm - wymamrotał i potarł swój policzek - boli
- Posmarować ci go? - pocałował go w niego lekko
- Mam regenarcjeomegi. Za jakieś dwa tygodnie go nie będzie - wymamrotał - bycie omegą jest do bani
- Zaopiekuje się tobą i już jutro zniknie - po raz kolejny pocałował zranione miejsce
- To niemożliwe - pokręcił głową - nie mam regeneracji alfy
- Ale masz moją miłość - pocałował go tym razem w usta
- To nie sprawi że to zniknie - wymamrotał cicho i wyciągnął rękę przed siebie patrząc na pierścionek zaręczynowy
- Ale złagodzi ból. Nigdy już nie pozwolę żebyś cierpiał - wziął delikatnie jego dłoń w swoją i splótł ich palce
- Nie składaj pustych obietnic Lukey, nigdy nic nie wiadomo. Jestem słaby więc zapewne jeszcze nie raz oberwę
- Marny los tego kto cię skrzywdzi. Nie pozwolę na to. Nigdy Mikey
- Jasne - wymamrotał i zamknął oczy. Dość szybko zasnął wtulony w alfę ciesząc się jego zapachem
- Mój ukochany mąż... - wyszeptał mu do ucha - Moja omega..
- Pobierzemy się wiesz - gładził jego delikatną skórą na plecach i mówił mimo że wiedział iż omega zasnęła - i będziemy mieć piękne, mądre i silne dziecko. A może nawet kilka? O takich pięknych zielonych oczach jak twoje
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejo!Z racji roku promptów, jednej ważnej dla mnie daty (konkretnie w środę) i tego że już rok piszę z Emilią (w przybliżeniu bo dokładnej daty nie znam xD) mam dla was maratonik
1/3
Więc jeszcze dwa rozdziały dostaniecie dzisiaj na to ff ale dość sporo osób również chciało MH także tam również z dwa rozdziały wrzucę.
Może o dużo proszę ale chciałabym byście zostawili/napisali komentarz albo coś w stylu że chcecie bym to ff kontynuowała. Poprostu chciałabym byście wyrazili jakieś swoje opinie na temat tego opowiadania i zmotywowali nas do dalszego pisania
Dziękuję za wszystkie komentarze i dp następnego! 💚
CZYTASZ
Pink Slice /Muke/
FanfictionMichael i Calum to omegi z nieciekawą przeszłością. Los nie szczędzi im wrażeń (niekoniecznie pozytywnych) i rzuca kłody pod nogi Co jednak się stanie jeżeli obydwoje dostaną się do pałacu z polecenia samego księcia?