Rozdział 74

1.6K 129 120
                                    

- Kakao - wyszczerzył się od razu i otulił materiałem kołdry - bez rosołu

- Rosołek też zjesz i koniec. Musisz szybciutko wyzdrowieć

- Jak będziesz obok to będzie szybciej. A nie tak ciągle wychodzisz - wydał wargę

- Przepraszam, poprostu się staram, to źle? Jak się czujesz? Boli cię głowa? Słyszę że masz problemy z gardłem i zapchany nos... Boli cię brzuch? Może nogi?

- Jest okey Lu - westchnął - Trochę źle się czuje ale tylko trochę

- Dlaczego? Chcesz leki? i wstań to zjesz obiadek. czemu to zawsze omegi chorują? Jesteście za uroczę na katar

- Jesteśmy słabsze. Ale jak będziesz przy mnie wyzdrowieje szybciej. - uśmiechnął się lekko

- Oczywiście że będę - zaczął go masował po plecach i składać pocałunki na jego czole

- Dziękuje że jesteś przy mnie Lu - uśmiechnął się lekko i splótł ich palce ze sobą

- Odpoczywaj kochanie - objął go i razem zasnęli w swoich ramionach. Minęło kilka dni w ciągu których Mike wyzdrowiał jednak nadal był osłabiony. Luke dbał o niego i nie pozwolił mu się przemęczać, spełniał jego prośby a Michael w zamian dawał mu słodkie buziaki i nie tylko.  Nadszedł też czas wigilii, on i Bell udekorowali salę balową gdzie stała ogromna choinka a najlepsi dekoratorzy stroili stół wigilijny dla królewskiej rodziny

- Siądziesz obok mnie prawda Mikey? - zapytała dziewczynka wieszając kolejną bombkę

- Oczywiście - zachichotał i powiesił bombki na swojej wysokości, nie był przekonany by stawać na drabinie szczególnie że bał się o dziecko a jego brzuch z dnia na dzień rósł. Był już dość okrągły jednak dało się go jeszcze ukryć

- I będziemy jedli razem serek i inne jedzonka? - zaśmiała się - O i ja cię uczesze

- Będziemy - zachichotał - i możesz mnie uczesać ale najpierw musimy się ładnie ubrać kochana

- To ja cię też ubiorę. Będziesz ładnie wyglądał w sukieneczce. Będziemy się bawić że jesteś w ciąży bo masz taki okrągły brzuszek

- Och Bell, ja muszę mieć koszulę ale ty ubierzesz sukienkę - zachichotał - leć do swojego pokoju a ja jak się wyszykuję to przyjdę do ciebie

- Obiecujesz? - spojrzała na niego wielkimi błękitnymi oczami charakterystycznymi w rodzie Hemmingsow, każdy miał wyjątkowe oczy

- Obiecuję - cmoknął ją w czoło i poszedł do sypialnie jego i jego alfy gdzie zastał Luke'a który idealnie wyszedł z łazienki. Od razu uśmiechnął się widząc jego odsłonięty, umięśniony tors na co poczuł wewnętrzne gorąco. Miał takiego pięknego i przystojnego narzeczonego

- Idziesz się kąpać Mike? Musimy zdąrzyć na wigilię - cmoknął go w czoło - nie mamy za dużo czasu

- Och mógłbym tak na ciebie patrzeć godzinami - rozmarzył się

- Sugerujesz że mam częściej chodzić półnagi? Dla ciebie wszystko kochanie

- Nie konieczne pół... - zachichotał

- To po wigilii możemy się zabawić - pocałował go zachłannie - teraz trzeba się szykować kochanie

- Boje się - powiedział szczerze - Tyle ludzi... Tyle innych ludzi. Co jak będą chcieli mnie poznać?

- Napewno będą chcieli - zaśmiał się Hemmings podchodząc do niego i całując go w kark - Każdy będzie chciał cię poznać osobiście

- Tego się boję - wyszeptał i zwiesił wzrok - ile mniej - więcej będzie osób?

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz