Ta westchnęła przepuszczając go przodem po czym poszła za nim. Miała straszne wyrzuty sumienia. Gdy wszedł do ich sypialni zobaczył omegę leżącą na łóżku. Po jego policzkach płynęły łzy i czasem cicho pociągał nosem
- Mikey... - westchnął od razu do niego podchodząc i unosząc jego podbródek scałowując jego łzy
- Zostaw - wyjąkał cichutko zachrypniętym głosem
- Nie płacz kochanie. Proszę
- Jest okej - zająkał się cicho - przytul Luke
- Chodź - objął go a po chwili do drzwi zapukała królowa i weszła od razu czując się jeszcze gorzej widząc łzy na policzkach chłopca
- Przepraszam Mike - zaczęła - zapomniałam. Nie wiedziałam że to tak trudne dla ciebie. Przepraszam
- N-nic się nie s-stało. To ja przepraszam
- Nie masz za co naprawdę. To my Przepraszamy. Prześpij się - uśmiechnęła się delikatnie
- N-nie powinienem tak reagować. P-przepraszam
- Chodź Mike. Pójdziemy spać kochanie. Nie płacz już
- Przepraszam Lu... Panią też. Nikt nie chce sieroty w rodzinnie
- Oj przestań - westchnął Luke - nikt tak nie powiedział. Zresztą już nią nie jesteś. Jesteś tylko mój
- Ale... - spojrzał ostrożnie na Liz po czym znów spuścił wzrok. Jej na pewno to przeszkadzało
- Pójdę już - westchnęła - dobranoc
- Dobranoc - wyszeptał i wtulił się w ukochanego
- Mój maluch - zacmokał i wstał powoli - chodź się przebrać w piżamę
- Nie chce jeszcze Lu... Jesteś pewien że... Że dobrze zrobiłeś łącząc się ze mną?
- Najlepiej Mike. Ty to najlepsze co mnie spotkało
- N-naprawdę? Przecież nie mam niczego. Rodziny... Przyjciół... Domu ani pieniędzy... Jestem nikim
- Ej i to nie jest gorsze. W żadnych wypadku. Kocham to jaki jesteś
- N-naprawdę? - zapytał cicho
- Mhm - pokiwał głową - a co do pieniędzy to ja jestem od rozpieszczania mojej księżniczki
- Nawet nie będziesz miał ode mnie żadnego posagu... - dodał cicho - Nic
- Ej, nigdy nie wziąłbym omegi ze względu na jej rodzinę czy to co mam mi do zaoferowania. Chcę ciebie. Omegę. A nie jakieś takie podróbki
- Naprawdę Lu? - spojrzał na niego szklistymi oczami
- Oczywiście - uśmiechnął się i odsunął kawałek jego bluzki ukazując znak połączenia i pocałował go delikatnie - jesteś tylko mój kochanie
- Twój... - uśmiechnął się lekko
- Teraz idziemy spać. Rano zaczynamy przygotowania do ślubu. Chciałbym również zaprosić moich braci przed tym. Chcę żebyś ich poznał
- Polubią mnie? Nie będę im przeszkadzał? - zapytał cicho
- Na pewno nie, są cudowni. Irytujący jak każdy bracia ale i tak ich kocham
- Masz tyle rodzeństwa. Osób które będą cię wspierać przez całe życie. Też bym tak chciał...
- Teraz to też twoja rodzina - uśmiechnął się czule i wstał - koniec tego na dzisiaj, zapomnij o głupich pytaniach mojej mamy. Idziemy spać
- Niech ci będzie - uśmiechnął się lekko
Rozebrali się do bokserek i położyli oczywiście mocno w siebie wtuleni. Mała omega w ramionach silnej alfy. Michael czuł się w nich taki bezpieczny. Kochany... I szczęśliwy. Bardzo szczęśliwi. Rankiem zostali obudzeni przez Bell co nawet im nie przeszkadzało - wręcz przeciwnie. Było miłą odmianą przynajmniej w mniemaniu Michaela
- Wstawaj Lu! - zaczęła skakać po ich łóżku - Wstawaj! Wstawaj wstawaj!
- Co jest księżniczko? - wymamrotał sennie - i przestań. Obudzisz Michaela
- Wstawaj Lulu - położyła się na nim - Mikey! - tym razem spojrzała na Clifforda
- Bell - westchnął cicho - daj pospać Michaelowi
- Ale Lu! Bawić. Chce się pobawić
- Zaraz wstaniemy - wymamrotał całkiem sennie - 5 minutek
- Teraz!!!
- Bell do jasnej cholery - wstał wkurzony i złapał ją za ramię chcąc wyrzucić z pokoju. Dziewczynka oczywiście zaczęła krzyczeć i się wyrywać jednak z swoim bratem nie miała szans
- Nie krzycz Lu - Michael się podniósł
-Widzisz co zrobiłaś? - warknął - idziemy do rodziców
- Ale Lu... - jej oczy się zaszkliły - Ja chciałam tylko bawić...
- Nie Bell, przesadziłaś
- Luke przestań! - Michael wstał i podszedł do dziewczynki
- Zostaw Michael - westchnął - zaraz wrócę
- Nie. Chodź Bell - podszedł i podniósł ją - Pobawimy się hm?
- Mhm - pokiwała główką i wtulił się w niego - Najpierw śniadanko
- To chodź - spojrzał jeszcze na Luke'a i prychnął cicho. On nigdy nie traktował by w ten sposób młodszego rodzeństwa. Mimo wszytko był by wyrozumiały. Razem poszli do jadalni gdzie zastali przygotowane dla nich dania na co uśmiechnęli się
- Kocham cię Mikey! - krzyknęła i zaczęła jeść
- Ja ciebie też młoda - zachichotał i sam zaczął jeść
- Mogę cię nakarmić? - uśmiechnęła się ujawniając białe niedo końca wyrośnięte jeszcze ząbki
- Och nie, musisz jeść sama - zachichotał - smacznego
- Ale ja chce ciebie - wzięła łyżkę i podała mu do buzi brudząc mu ją
- och Bell - zachichotał ale otworzył buzię dając się nakarmić młodszej
- Jedz ładnie Mikey, jedz jedz - zachichotała uroczo
Sam Luke zachichotał widząc to i zrobił im zdjęcie od razu wysyłając je do jego mamy
- Lu! Nie rób zdjęć - pogroziła mu placem
- Za późno - zachichotał - już jest u mamy
- Luke! - zaśmiał się Michael - Zwrócił się tym razem do dziewczynki - pyszna ta zupka
- Mhm - pokiwała główką i sama zaczęła jeść
- Jeszcze am? - zapytała podając mu kolejną łyżkę
- Nie już nie - zachichotał i pokręcił głową. Otarł twarz i wstał - pójdę już do Liz
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejo!Macie dzisiaj i jutro również postaram się wstawić jeden.
Jutro również na ten profil wleci nowe opowiadanie około godziny 14.00 także sprawdzajcie powiadomienia!!!Kocham i buziaczki!!!
CZYTASZ
Pink Slice /Muke/
FanfictionMichael i Calum to omegi z nieciekawą przeszłością. Los nie szczędzi im wrażeń (niekoniecznie pozytywnych) i rzuca kłody pod nogi Co jednak się stanie jeżeli obydwoje dostaną się do pałacu z polecenia samego księcia?