- Dziękuje ci - mruknął z uśmiechem biorąc oba warzywa - A może teraz ty coś zjesz? - spojrzał na jej pusty talerz - Musisz dużo jeść żeby być jeszcze piękniejszą niż jesteś
- Muszę się dużo bawić - zachichotała - to też zjem. Mamo! Ja też chcę kanapkę!
- Nie krzycz Bell - westchneła królowa i zaczęła robić jej kanapkę - Masz ją całą zjeść dobrze?
- Tak - pokiwała głową - ale musi być taka jak Michaela!
- Dobrze - zaczęła po kolei wszystkiego nakładać - Proszę
- Patrz Mikey - zachichotała - mam taką samą kanapeczkę
- Super widzisz jacy jesteśmy podobni? - zaśmiał się cicho
- Tak - pokiwała głową - ale wszyscy mówią że jestem podobna do Lukeya Pukeya - zachichotał gdy użyła takiego przezwiska
- Jesteś - uśmichnął się - I to nawet bardzo
- Nie jestem - wymamrotała - Lukey nie ma dla mnie czasu
- Bo jest księciem i ma dużo obowiązków - spojrzał na alfę który przyglądał im się z uśmiechem - Ale bardzo cię kocha
- Też go kocham - pokiwał głową
- Michael? - zagrzmiał Luke
- Tak - spojrzał na niego
- Ty też masz zjeść - uniósł brew - wszystko z tego talerza
- Taki mam plan. W końcu to wszystko jest takie pyszne
- Cieszę się - zachichotała Liz - i nie martw się tym naszyjnikiem. To nic takiego
- Przepraszam za tą sytuacje - wymamrotał zawstydzony jakby to była jego wina
- To nie twoja wina Michael. To wina tej dziewczyny a ona słoni za to zapłaci
- Ciesze się że prawda wyszła na jaw ale i tak przepraszam - westchnął bawiąc się palcami
- Nie obwiniaj się - westchnął król - to mu przepraszamy
- Nie masz panie za co przepraszać. - pokręcił głową
- Nie mów tak do mnie. Wolę Andrew - zaśmiał się
- Ależ wasza wysokość... - zaczął zawstydzony
- żadna wasza wysokość - pokręcił głową - przestań Mike
- Nie jestem godny - uśmiechnął się leciutko
- Jesteś - otulił go ramieniem - i nie mów inaczej
- To zaszczyt panie... Naprawdę
- Mam się na ciebie pogniewać Michael? - uniósł brew - uwierz że nie chcesz tego
- Przepraszam - niemal pisnął i spuścił wzrok - Ale czy to nie będzie brak szacunku?
- Nie - pokręcił głową - a teraz jedz. Co jak co ale Luke ci tego nie podaruję
- Zauważyłem - usmicnął się lekko i zaczął jeść
- Ile masz lat Michael? - zaczęła królowa gdy śniadanie skończyło się I teraz wszyscy razem siedzieli na tarasie. Mała księżniczka już dawno pobiegła do siebie przez co panowała tam przyjemna cisza
- 17 pani - powiedział
- Mów mi Liz złotko - uśmiechnął się ciepło - jesteś bardzo młody, co ze szkołą?
- Ym nie skończyłem szkoły... Mieszkałem w domu dziecka pa... Liz - powiedział nie pewnie
- Trochę już wiem. Jeżeli chcesz możesz dokończyć szkołę tutaj ale nie będziemy tego od ciebie wymagać. Lepiej skupcie się na pezygotowaniach do koronacji
- K-koronacji? - wytrzeszczył oczy
- Tak Mike. Luke zostanie królem, ale spokojnie, to pewnie dopiero za kilka mięsięcy, musi być dobrze do tego przugotowany
- Miesięcy? Tak szybko? - wymamrotał
- Dasz radę - powiedział król - po drodze jeszcze zostanie zorganizowana wasze połączenie. Przynajmniej tak my to sobie wyobrażamy, chyba że wolicie poczekać aż Michael będzie dorosły
- Nie - pokręcił głową Luke - To znaczy wszystko zależy od niego ale raczej nie
- Wszystko po koleji sobie uporządkujecie. Będzie dobrze
- Oczywiście - cmoknął Michaela w czoło
- Och będziecie robić badania?
- Jakie badania? - wyjąkał Michael - o co chodzi Lu?
- To takie coroczne badania profilaktyczne. Nic złego, sprawdzą też czy jesteś na coś uczulony czy coś takiego. W twoim także czy możesz zajść w ciążę
- Ciąże... - przygryzł wargę - Chyba mogę ale jeszcze nie teraz...
- Badania to w razie czego potwierdzą. I oczywiście że nie teraz, jesteś na to za młody
- Dziękuje - uśmiechnął się - Chciałbym mieć kiedyś wilczki - rozmarzył się
- A ja wnuki - zachichotała Liz - ale to na spokojnie
- Razem z Mikiem mamy w planie dać ci dużo dzieci - uśmiechnął się - Każdej płci alfę, betę i omege - uśmiechnął się
- Dlaczego ja o tym nie wiem? - zmarszczył brwi - sam je będziesz rodził Luke
- Jakbym mógł - zaśmiał się - Na szczęście mam ciebie
- Mhm - pokiwał głową - ale jeszcze nie teraz
- oczywiście że nie teraz - zaśmiał się
- My już pójdziemy - wstał król - zaraz kolejne spotkanie
- Jakie spotkanie? - zapytał Michael nie chcąc wyjść na natarczywego
- Z przedstwicielami innego państwa. Nic ciekawego
- To my z Michaelem już pójdziemy mamy swoje sprawy - przygryzł wargę
- Idźcie, ale nie skrzywdź go Lukey - uśmiechnęła się jego mama
- Mamo - wywrócił oczami - Jak miałbym skrzywdzić mojego skarba
- Pilnuj go - pogroziła mu palcem - Mikey to omega więc potrzebuje opieki
- Wiem mamo mówiłaś mi to setki razy - westchnął
- I będę mówić dalej - posłała im ciepły uśmiech i weszła z swoim mężem do środka. Michael i Luke zaś usiedli z powrotem na kanapach wtuleni w siebie
- To co robimy? - zapytał Mike patrząc na alfę
- Najedzony? - zapytał a gdy Michael pokiwał głową on uśmiechnął się - albo poćwiczymy twojego wilka albo pójdziemy już dzisiaj na te badania. To w północnym skrzydle
- B-badania? - jęknął - Musimy? Przecież jestem zdrowy. Nie mam żadnej choroby wenerycznej by móc cię zarazić
- Nie martw się bo nie ma czym - wstał i pomógł wstać omedze - kilka chwil i będzie po problemie
- Ale nie będzie igieł, albo zastrzyków prawda? - zapytał cicho
- Raczej nie. Przy okazji dorobią twoją książęczkę zdrowia - zachichotał - Naprawdę nie masz się czego bać. Chodźmy
- A będziesz trzymał mnie za rękę? Cały czas? - zapytał cicho
- Będę ale nie ma się czego bać - uśmiechnął się i cmoknął go przelotnie w malinowe wargi po czym ruszyli do gabinetu lekarki
- Chyba zamknięte wracamy - mruknął po sekundzie jak zapukał i odwrócił się
- Michael! Tu naprawdę nie ma się czego bać - uśmiechnął się i zapukał po czym razem weszli do środka
- Dzień dobry - powiedział cicho patrząc na uśmiechniętą omege
- Wasza wysokość - ukłoniła się - w czym mogę służyć?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Milutka jak zawsze ale to ostatni ja dzisiaj! Mimo tego możecie pokomentować ciekawe (waszym zdaniem) fragmenty to może rano coś będzie?
CZYTASZ
Pink Slice /Muke/
FanfictionMichael i Calum to omegi z nieciekawą przeszłością. Los nie szczędzi im wrażeń (niekoniecznie pozytywnych) i rzuca kłody pod nogi Co jednak się stanie jeżeli obydwoje dostaną się do pałacu z polecenia samego księcia?