Rozdział 29

2.3K 153 60
                                    

Tak zleciał im dzień aż do nocy. Wieczorem każdy przyszykował się do spania poza Michaelem. Umył się i spakował kilka rzeczy, musiał stąd uciec. Łzy spływały mu po policzkach gdy powoli wyszedł na balkon. Rozejrzał się wokół i westchnął. Nie wiedział jak zejść na dół

Złapał się za barierkę i postawił nogę na niższych kamieniach. Musiało się udać

Spojrzał jeszcze raz w dół i przełknął ślinę. Przecież on się zabije

Zaczął powoli z chodzić coraz niżej co rusz się oglądając. Wolał już zginąć niż trafić do lochu a wiedział że czeka go to jeśli tu zostanie. Świat był niesprawiedliwy

Gdy był na wysokości drugiego piętra zachwiał się dość mocno i ostatkiem sił złapał jakiegoś balkonu

Jęknął gdy jego nogi zaczęły zwisać na wysokości jakiegoś okna i szybko je podkurczał szukając jakiegoś oparcia

Jego ręce były słabe i już po chwili nie miał siły się trzymać i z łomotem spadł na trawnik mocno się uderzając w bark i biodro

Jęknął jeszcze bardziej a jego oczy wypuściły kolejne łzy. Mimo bólu podniósł się i rozejrzał

Na szczęście nikogo nie było ale słyszał że ktoś idzie na co skulił się i wczołgał pod krzaki piszcząc z bólu

Zaczął płakać jeszcze bardziej gdy usłyszał kroki dosłownie za sobą. Siedział jednak cicho modląc się by nikt go nie znalazł. Przytkał dłonią usta starając się być najciszej jak się da

Po chwili kroki ucichły a on wypełz za krzaków i wstał. Ból trochę się zmniejszył więc ostrożnie podniósł swoje rzeczy i zaczął kierować się w stronę wyjścia

Przeszedł obok straży po cichu i minął główną bramę

Spojrzał jeszcze raz na zamek ocierając łzy. Cieszył się że chociaż Calum jest szczęśliwy

Ruszył drogą zapuszczając się w las. Nie znał tych terenów ale nie miał wyboru

Gdy tylko wszedł w jego głębie postanowił się położyć. Wciąż było widać z niego zamek i małe światełka a okien które chodź trochę oświetlały te ciemność

Zebrał kilka naprawdę dużych liści które ułożył jako poduszkę i położył się patrząc na zamek

Łzy same cisnęły mu się do oczu. Zastanawiał się jak ta kolia się tam znalazła. Wiedział że czego by teraz nie zrobił i tak będzie winny jednak marzył o tym by prawda wyszła na jaw. Nie ważne jaka by była

Zapłakał i otulił się rękami powoli zasypiając

Analizował sobie w głowie to wszystko. Zastanawiał się kto mógł go wrobić. W końcu to że kolia znalazła się u niego przez przypadek z pewnością nie była prawdziwa. W końcu usnął ale jego sen był krótki i ciągle się budził

- Słyszał wycie wilków. Bał się że znajdzie go jakiś alfa i zrobi krzywdę. Nie wiedział co wtedy zrobi. Przemieni się? Przecież wtedy tym bardziej sobie nie poradzi

Usiadł pod drzewem i otulił ramionami. Było mu trochę chłodno i bardzo bał się

Może jeszcze wrócić do pałacu? Lepiej już chyba siedzieć w lochu niż być zjedzonym przez wilki

Wstał powoli i upadł z powrotem na podłogę z powodu bólu. Miał dość sporą otwartą ranę na nodze

Jęknął cicho. Czuł się okropnie nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Stwierdził że przenocuję tutaj. Z tą nogą nigdzie daleko nie zajdzie

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz