Rozdział 86

1.4K 104 26
                                    

- N-no co ty Mikey - usiadł wygodniej obok łóżka - Skąd ten pomysł?

- Chciałabym móc - zaczął a po policzku popłynęły łzy - chciałabym móc kupić rzeczy dla maluchów...czy coś na wesele. Jestem totalnie niepotrzebny

- Jesteś najpotrzebniejszy ale... My się tym wszystkim zajmiemy Mike. Naprawdę

- Przestań Luke - zaczął płakać - nie chcę być zależny od ciebie! Chcę dołożyć coś od siebie na nasze wesele czy zapewnić maluchom warunki...czy chodźby jakieś ubranka dla nich

- Od tego jesteśmy my. Żyjesz w pałacu Mike, nie musisz się martwić o takie rzeczy

- A-ale - zaczął głośniej płakać gładząc swój brzuch - j-ja muszę o nie zadbać...

- Zadbasz. Najlepiej zadbasz wiem to. Będziesz najlepsza mamą

- Mhm - zaczął cicho płakać - pójdę spać trochę - wychrypiał - idź do rodziców albo coś

- Zostanę przy tobie i maleństwach - uśmiechnął się

- Nie musisz - szepnął cicho gdy przymknął oczy a jego oddech zaczął się normować

- Muszę - uśmiechnął się lekko i okrył Michaela kołdrą kładąc dłoń na jego brzuchu - Obyście szybko się tutaj pojawiły maleństwa

Przytulił nastolatka jednak z tyłu głowy ciągle krążyła mu ostatnia rozmowa z Michaelem. Co jeśli ten zrobi coś głupiego?
Co jeśli przeceni swoje siły i będzie robił rzeczy których zdecydowanie nie powinien? Musiał go pilnować.

Szczególnie że teraz miał w sobie jakiś instynkt mamy który nie dawał mu spokoju. Musiał mieć wszystko dla dzieci a wiedział że Mike posunie się do wszystkiego by tylko dzieci miały wszystko co potrzebują

Może powinien wynająć mu jakąś pomóc. Jakąś kobietę która się nim profesjonalnie zajmie i będzie miała na oku? A końcu dużo takich osób. To był chyba dobry pomysł. Ktoś kto będzie się nim zajmować i powie księciu jeśli on zrobi coś nieodpowiedniego

Musiał jedynie znaleźć kogoś odpowiedniego. Kogoś komu mógł zaufać. Teraz jednak wstał i cmoknął swoją omegę w czoło. Odłożył jego telefon na szafkę nocną i wyszedł z komnaty jednak zamknął drzwi na klucz. Tak tylko w razie czego

Westchnął przecierając twarz. Tyle rzeczy miał teraz na głowie. Łącznie z królestwem aż po maleństwa i Michaela. Sam poszedł porozmawiać z Ashtonem i swoimi rodzicami. Spędził z nimi dość sporo czasu na rozmowie o królestwie i wszystkich ważnych sprawach

- A jak tam ty i Cal? - zagadnął patrząc na Irwina - Nie planujecie może maleństwa?

- Ja ummm - zaczął Ashton - zobaczymy dobrze? Mamy jeszcze na to czas

- Zawsze mówiłeś że chciałbyś małego silnego chłopca albo uroczą dziewczynkę. Coś się zmieniło? Czy nie chcesz naciskać na Cała?

- Nie chcę naciskać - wydusił - zresztą... Muszę z nim porozmawiać

- Jeszcze tego nie zrobiłeś? Myślałem że już o tym gadaliście

- Och Luke... To nie jest tak proste. Chcę najpierw kupić dom albo coś w tym stylu

- Co? Chcecie się? Nie zgodzę się na to Ash. Potrzebuje cię tutaj

- Wiem jednak chcemy się ustatkować z Calumem. Nie siedzieć w pałacu

- Ale nadal będziesz pracował tutaj, codziennie a Cal będzie musiał być wtedy w domu samotnie. Po za tym na pewno będą z Michelem za sobą tęsknić

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz