Rozdział 25

2.3K 146 169
                                    

- Idę. Moja śliczna omega pewnie się stęskniła - uśmiechnął się i wyszedł z pomieszczenia

- Idź, idź - uśmiechnął się i przytulił się do pleców Michaela

Ten zamruczał cicho czując jego obecność i odwrócił się w jego stronę obejmując rękami i cicho pochrapując

- Wstajemy powoli Mike - cmoknął go w czoło - wstajemy

- L-Lu? - wyszeptał cicho i przesunął się na drugi bok wtulając w jego ciepłe ciało

- Wstajemy - westchnął - mam lodyyy

- Lody... - wyjąkał cicho i otworzył oczy

- No, te dobre truskawkowe - uśmiechnął się

- Mmm - uśmiechnął się i spojrzał na niego już w pełni. Mógł by mieć ten widok codziennie każdego dnia

- Trzeba wstawać - przeciągnął się i sam wstał - Jeszcze muszę spotkać się z innymi i podać wyniki

- Wyniki czego? - jęknął

- Wyniki kto ze mną tutaj zostanie by się bliżej poznać i być może zostać moją omegą

- A-ale ja dostałem gorączkę. T-to nie moja wina. Nie było mnie na połowie tych spotkań. P-proszę nie dawaj wyników już jutro - jego oczy się zaszkliły. Naprawdę chciał tutaj zostać z księciem

- Cichutko - przytulił go - spokojnie

- N-nie odsyłaj mnie. P-proszę - spojrzał na niego błagalnie

- Przecież tak nie powiedziałem - westchnął - a teraz zjedz. Potrzebujesz dzisiaj dużooo siły

- C-czemu? - spojrzał na niego

- Jeżeli chcesz dzisiaj iść na zajęcia to musisz się pośpieszyć. Inny mieli zajęcia z moim przyjacielem Zaynem więc uczyli się czegoś więcej, Michael

- Jakie to były zajęcia? - zapytał patrząc na niego lekko przestraszony

- Maniery przy stole, pierwsza pomoc, rozmowy w towarzystwie arystokracji, zachowanie królewskie na różne sytuacje

- Czyli już po mnie - jęknął i odpadł na łóżko

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Nie nadaje się do takich rzeczy. Jestem kompletnie beznadziejny

- Nie jesteś i nie wolno ci tak mówić. Jedz teraz szybko i możesz jeszcze iść do reszty

Ten pokiwał głową i zaczął jeść. Już mógł się żegnać z tym pałacem

- Ja zaraz tam pójdę. Jeszcze szybko się umyję i przyjdę tam

- Dobrze - westchnął - To ja pójdę do siebie też się przebrać i w miarę ogarnąć

Michael narzucił na siebie jakieś ubrania i poszedł do swojej komnaty lecz w połowie drogi ktoś go zatrzymał

- Młody człowieku!

- T-tak - podniósł powoli głowę

Przed nim stała sama królowa Liz we własnej osobie

- Pomógłbyś mi złociutki?

- O-oczywiście w-wasza wysokość - ukłonił się nisko

- Spokojnie mały. Nic ci nie zrobię ale pomógłbyś mi w przeniesienu jednej rzeczy? Na służbę w tych czasach nie ma co liczyć

- Oczywiście królowo co tylko sobie życzysz

- W takim razie chodź - ruszyła dumnym krokiem do jednej z komnat gdzie stało kilka pudeł - to musi trafić do komnaty na końcu korytarza

- Już się tym zajmuje pani - pokiwał głową od razu biorąc pierwszy karton

- Bardzo ci dziękuję - uśmiechnąła się i otwarła mu drzwi dokładnie pokazując komnatę - masz ochotę na herbatę?

- Ja Em... Tak po proszę - wiedział że nie powinien jednak czy to wypada odmawiać królowej?

- Masz ulubioną czy jak wy to mówicie "jedno wam"

- Rzadko kiedy piłem cherbate więc chyba wszystko mi jedno. - uśmiechnął się lekko

- Zaraz wracam - uśmiechnęła się promiennie i wyszła

- O-oczywiście - pokiwał głową po czym rozejrzał się po komnacie. Była naprawdę piękna

Sam poszedł przenieść resztę pudeł które były lekkie. Po czym czekał na powrót królowej. Od razu było widać podobieństwo po między nią a jej synu. Byli jak 2 krople wody

-Jestem - weszła szczęśliwa i z dwoma herbatami - siadaj złociutki

- Bardzo dziękuje - uśmiechnął się

-Proszę - podała mu kubek - jak się nazywasz złotko?

- Mam na imię Michael Clifford wasza wysokości

- Skąd pochodzisz? Twoja rodzina? Wiek?

- Moja rodzina - przygrzył wargę - Z Australii... Mama a tata nie wiem. Nie mam rodziców - westchnął cicho

- Nie masz? Jak to?

- Mieszkałem w domu dziecka przed przyjazdem tutaj do pałacu - przygryzł wargę

- Och kochanie - objęła go mocno - tak mi przykro. Jak to się stało?

- Mama zmarła przy porodzie. A mój ojciec... Żyje ale wyrzucił mnie z domu jak dowiedział się że jestem omegą - jego oczy się zaszkliły. Trudno było mu o tym mówić

- Nie płacz kochanie - pocałowała go w czoło zostawiając tam ślad szminki - nie jest źle prawda? Teraz jesteś tutaj

- Teraz tak... Ale co będzie jutro? Co będzie potem?

- Mój synek to dobry chłopak. Nigdy by cię nie wyrzucił bez powodu. Na pewno coś wymyśli

- Proszę... - spojrzał na nią błagalnie - Mogę tutaj chociaż pracować? Nie musicie mi płacić... Wystarczy mi coś do jedzenia i dach nad głową. Byle tylko nie trafić na ulice... Bardzo proszę

- Porozmawiam o tym Michael, ale jestem pewna że to nie będzie konieczne. Jeżeli czasem mi w czymś pomożesz to i tak zostaniesz

- Ja mogę pani pomagać kiedy tylko pani sobie zażyczy. Wszystko...

- Jest dobrze. Wypij herbatę zanim wystygnie

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
No i poznaliśmy Liz xD

1. To co zrobiliście to była magia pod poprzednim rozdziałem

2. Film Czarownica 2 to życie i to było mega xD i love it

3. Zapraszam na profil @5sos_fanfiction gdzie można przeczytać shota "ghost of you"

To tyle chyba xD

Miłego wieczoru!

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz