Rozdział 100

972 65 14
                                    

- One się chyba nie stresują - stwierdził Michael

- Gdzie tam, wszyscy je pokochają - westchnął a służba otworzyła przed nimi drzwi. Weszli do środka a wszyscy spojrzeli na nich

Spojrzenia skierowane były jednak nie tylko na nich lecz też wózek. Michael uśmiechnął sie nerwowo, wciąż nie przyzwyczaił się do tego wszystkiego

Rodzice Luke'a i jego siostra od razu podeszli by zobaczyć maluchy i wziąć je na ręce

- Ale słodkie! - niemal krzyknęła Isabel zachwycona

- Uważaj - w Michaelu od razu pojawił się instykt mamy gdy ta chciała wziął Leosia na ręce

- Są jeszcze zamalutcy żebyś je nosiła - powiedział spokojnie Luke

- Ale ja chce! - tupnęła nogą i chwyciła jednego z nich za nogę i zaczęła ciągnąć

- Isabell - jej matka podniosła głos co i dla Michaela było ogromnym zaskoczeniem

- Jesteś jeszcze za mała - Michael wziął go na ręce i schwylił się by ta mogła go zobaczyć

- Ładny, ma włosy jak Lu - spojrzała na malucha

- Mhm, ma i zielone oczka. Zobacz - poprawił go w ramionach

- Tak jak Mikey - uśmiechnęła się

- No a teraz maluszek idzie spać - znów położył go w wózku i podjechał nim bliżej stołu

- Kiedy się z nimi pobawię? - posmutniała

- Jak będzie większy. Teraz on i tak tylko je i śpi maluchu

- Ale... A ty?

- Ja muszę się nimi opiekować. Jestem zmęczony kochana

- Ale kiedyś się bawiliśmy a teraz już do mnie nie przychodzisz...

- Wybacz Bell, nadrobimy to a teraz idź usiądź

- Obok ciebie - wyszczerzyła się i zajęła miejsce przy stole

- Dobrze - kiwnął głową a Luke usiadł po jego drugiej stronie. Dania zostały wniesione a po kilkunastu minutach służba ogłosiła przyjazd jednego z braci

- Chodź Mike - Luke wziął go za ramie - Przywitamy się

Wstali i razem z rodzicami blondyna podeszli bliżej środka sali. Drzwi się otworzyły a przez nie wkroczył dumnie król Ben z swoją żoną

- Bracie - powiedział szczęśliwy i przytulił się do niego mocno

Mocno się wyściskali a nastęonie to samo zrobił z Michaelem - cieszę się że cię widzę

- Ja też - przytulił się do niego - Poznaj... Nasze maleństwa

- Tak się cieszę, świerzo upieczeni rodzice - podszedł do wózka i spojrzał na maleństwa. To samo zrobiła jego żona oczarowana nimi

- Są tacy do was podobni. Oboje - uśmiechnęła się

- Dziękuję - kiwnął głową i wszyscy zasiedli do stołu

- Leon i Nathan tak? - zapytała

- Tak, Nathan jest starszy od brata o trzy minuty. Jakoś tak

- Nathan ma twoje oczy Luke - stwierdził Ben - Natomaist Leo Michaela

- Są bardzo do nas podobni - Michael uśmiechnął się, podobały mu się dzieci.
Były takie piękne i urocze. Nie mógł się doczekać i patrzeć jak dorastają

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz