Rozdział 27

2.1K 150 627
                                    

- A ty skąd to wiesz? Przecież od razu przyszedłem tutaj

- Rozmawiałem z nią zaraz po tym jak jej to zginęło

- Ale ja naprawdę tego nie zabrałem - wyjąkał - Naprawdę

- Proszę wyjdź - westchnął. Naprawdę czuł się okropnie. Nigdy nie podejrzewał by Michaela o coś takiego

- Ja tego nie zrobiłem - zapłakał - przysięgam

- Zabierzcie go - powiedział nie wzruszony na co dwóch ochroniarzy podeszło do Michaela

- P-proszę - zapłakał rostrzęsiony - to nie ja!

Luke pokręcił tylko głową patrząc na Ashtona który przygryzł wargę

- T-to nie ja - zapłakał roztrzęsiony i pociągnął nosem

- Michael by tego nie zrobił - powiedział smutno Calum patrząc na Asha

- Takie są dowody Calum - westchnął Ash - skąd mamy wiedzieć że tego nie zrobił

- Nie zrobił tego, nie jest złodziejem - pokręcił głową i przytulił się do jego klatki piersiowej

- Gdzie go zabrać książę? - zapytał jeden z ochroniarzy trzymając Michaela mimo że on tylko stał i płakał

- P-proszę c-czemu mi nie wierzysz? - zapłakał patrząc na Hemmingsa

- Są dowody Michael. Im dłużej o tym myślę to naprawdę ma sens. Aktualnie nie masz domu a za naszyjnik dostałbyś dużo pieniędzy na jedzenie czy wynajem mieszkania. Wszystko na to wskazuję omego

Ten zaczął się szaprac i płakać już całkowicie - N-nie. P-przysięgam - upadł na kolana płacząc jeszcze bardziej - P-proszę uwierz mi - spojrzał z dołu na księcia

- Zostawcie go w tym pokoju - wymamrotał a gdy oni posadzili go na łóżku i wyszli dodał - pilnujcie drzwi. Nie ma prawa stąd wyjść

- Książę! - zaczął walić w drzwi - Przysięgam!

- Przestań - warknął jeden z ochroniarzy

- P-proszę. To kłamstwo. T-to niemożliwe. Ja nigdy bym tego nie zrobił!

- Daruj sobie Michael - westchnął - ciesz się że jesteś tu a nie w lochach

- C-co? - spojrzał na niego przerażony. - T-to nie ja...

- Przestań - westchnął i odszedł idąc do swojej komnaty. Nie mógł w to uwierzyć

- Książę - zaczął Calum który razem z Ashton'em szli z tyłu - To naprawdę nie był Michael. Przysięgam

- Naprawdę skończ Calum - westchnął - wiem co widziałem. Ty też teraz nie masz domu więc mam cię na oku

- Ale hamuj się - warknął Ashton patrząc na Luka. Jego alfa przejmował nad nim kontrole i za wszelką cenę chciał bronić omegę

- Daj mi spokój. Nie pozwolę by w tym pałacu byli złodzieje. Nigdy

- Nie będziesz o cokolwiek oskarżał mojej omegi - spojrzał na niego ciemnymi oczami - Nigdy

- Nie jest twoją omegą

- Jest mój - przysunął do siebie bardziej Caluma. - Jak się połączymy to nią będzie

- To nic nie zmienia. Pomyśl czy nie opłacało by im się zabrać stąd drogocenną biżuterię

- Nie znam Michaela i nie będę go oceniał. Dowody są jednak jezdoznaczne - westchnął

- No właśnie - westchnął - a naprawdę chciałem by tu został

- Co z nim będzie? Wezwiesz policje? - zapytał. Nie chciał być coś złego stało się chłopcu mimo tego co zrobił

- Muszę. To jest kradziesz Ash, i to diamentowej koli a nie jakiegoś batonika

- Może daj spokój z policją. Wystarczy że go odeślesz. Nie chcesz chyba niszczyć mu życia

- Nie zrobię tego - pokręcił głową - mimo tej kradzieży on nie ma gdzie pójść, obiecałem że jakoś mu pomogę

- Wybaczysz mu to? - zapytał spokojnie siadając na małej kanapie na jednym z tarasów tuż obok niego

- Nie, znaczy. Naprawdę chciałem by został ze mną ale jak? Okradł moją mamę

- Jeżeli czujesz że jest twoją omegą...

- I co z tego? J-ja poczułem coś do niego... Ale to niewykonalne

- Dlaczego? Jemu na tobie zależy...

- Jest złodziejem! Nie mogę tego tak zostawić

- Nie wyglądał na takiego - westchnął

- Jeżeli nie on to kto? Ktoś to zrobił?

- Co nim kierowało? - westchnął Ashton

- Wydaje mi się że zysk z tego naszyjnika. Był bardzo drogi

- Ashton? - usłyszał nagle otwieranie drzwi i na taras na którym siedzieli wszedł Calum

- Tak Cal? - uśmiechnął się w jego stronę

- Mogę iść do Michaela? - spojrzał tym razem na Luka - Proszę

- Nie - pokręcił głową Luke - nie ma mowy

- Bardzo proszę książę - westchnął - Chce z nim tylko porozmawiać

- Nie, ma być teraz sam. Zresztą idź na obiad Cal

- Nie pójdę. To mój przyjaciel i chce do niego iść

- Na razie nie ma takiej opcji - westchnął - daj spokój

- Nie. Boje się o niego. Proszę

- Calum! - warknął głosem alfy wkurzony

Jego od razu skuliła się. Nie mógł prowadzić że zawsze ulegał głosie alfy

- Nie pójdziesz do niego - warknął - ani ty ani nikt inny! Zrozumiano!?

- Ale to mój przyjaciel - wyszeptał przestraszony

- I co z tego?! Jest złodziejem, już dawno powinna być tu policja

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejka!

Wo wo wo

Pod ostatnim jest

Uwaga

Uwaga

Jakieś

Jebane

300

Komentarzy

Płaczę przez was 💖❤️
Nigdy nie sądziłam że to ff tyle osiągnie
Ba że ktokolwiek to czyta 💖

Kocham was mordeczki i Dobranoc!

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz