- Michael Clifford? - usłyszał za sobą damski głos.
- Tak - pokiwał głową i odwrócił się.
- Mam polecenie zaprowadzić cię do Komnaty księcia.
- Dobrze - uśmiechnął się i poszedł za kobietą w zupełnie inne skrzydło pałacu.
- To tutaj - wskazała na zdobione drzwi wyróżniające się ze wszystkich innych, podobnie jak kilka pozostałych - To jest skrzydło królewskie. Zachowuj się godnie i cicho.
- Dobrze - pokiwał głową i zapukał w drzwi.
- Proszę - usłyszał głos księcia z środka.
- Ja przepraszam. Nie chciałem przeszkadzać, ale C-calum powiedział i ta pani mnie tu...
- Rozumiem. Usiądź - wskazał na krzesło niedaleko fotela na którym siedział.
- Ja naprawdę nie chciałem... Ale drzwi znaczy krzesło... - mówił nieskładnie siadając na krześle. - Znaczy.. nieważne
- Nieważne? - uniósł brwi. - Wyspałeś się?
- Tak - pokiwał głową - Ale nie chciałem się spóźnić, panie
- Domyślam się - westchnął. - Ale nie tolerujemy tutaj spóźnień.
- Naprawdę przepraszam - wyjąkał - Daj mi szansę, panie. To się nie powtórzy.
- Mówię ci po postu, na przyszłość nie bój się - westchnął.
- Przepraszam - wyjąkał. - Poprawię się, obiecuję
- Wierzę - westchnął. - Wezwałem cię z innego powodu - dodał. - Dzisiaj będzie ważne spotkanie. Wyjaśnię tam wszystkie zasady i liczę, że na nim będziesz.
- Tak, panie - pokiwał głową - Poprawię się, słowo.
- Wierzę - uśmiechnął się. - Możesz już iść. Pamiętaj, dzisiaj o czternastej w głównej sali.
- Postaram się tam jakoś trafić - pokiwał głową i wstał. - Przepraszam, że przeszkodziłem, panie.
- Nie ma za co - uśmiechnął się ciepło. - Natalie cię odprowadzi, żebyś się nie zgubił.
- Dziękuję - powiedział cicho i wyszedł z jego komnaty, a tam czekała na niego służba.
- Książę jest bardzo miły - powiedziała blondynka, prowadząc go znowu do skrzydła dla omeg.
- No tak - pokiwał głową.
- Bądź ostrożny. Mimo to zamek kryje wiele tajemnic. Wiele mrocznych tajemnic. Nie wszyscy tutaj są dobrzy - powiedziała podchodząc pod jego komnatę. - Miłego dnia.
- Dziękuję - wymamrotał i poszedł do swojego pokoju.
- I co? - zapytał Calum, który, jak się okazało, czekał na niego w komnacie.
- Jest okej, ale jest chyba na mnie cięty.
- Co ci powiedział? - zapytał.
- Że nie jest zły, ale nie toleruje spóźniania i potem o jakimś spotkaniu o czternastej.
- To dobrze. Powiedział nam, że mamy się przygotować na to spotkanie - westchnął Calum. - Ale ja nie mam żadnych odświętnych ubrań ani nic.
- Ja też. Nawet te ubrania na mnie wiszą. Chyba, że są w szafach, tamte dziewczyny chyba też nie mają swoich ubrań.
- Może jakieś dostaniemy. Mam nadzieje - przygryzł wargę. - I mam nadzieję, że nie będą całe białe tak jak te, bo znając mnie szybko się ubrudzę i będę wyglądał jak idiota.
- Też mam taką nadzieję - westchnął. - a pooglądaj dokładnie szafy. Może tam coś jest.
- Patrzyłem. Jest tylko kilka takich samych zestawów tych ubraniach. W tym samym rozmiarze.
- I wszystkie za duże. To nie mam pojęcia.
- Może dzisiaj na tym zebraniu nam powiedzą.
- Ale to na nim mamy ładnie wyglądać. Nie po nim.
- Racja - przygryzł wargę. - Pewnie wszystkie inne omegi będą wyglądać zjawiskowo. Nie mamy szans.
- Czy my kiedykolwiek mielimy jakąkolwiek szansę? Co my tu w ogóle robimy?!
- Wiem Mike... Ale może... Może jednak się uda - westchnął Hood. - To nasza jedyna nadzieja, by nie skończyć w przyszłości na ulicy.
- Co? Jaka szansa. Popatrzmy na to tak, że jesteśmy tu ten czas i koniec. Że ja albo ty z księciem?! On pewnie nawet nie jest gejem.
- Gdyby nie był, to chyba nie pisałby w konkursie, że męskie omegi też mogą brać tutaj udział.
- Napisał tak tylko żebyśmy nie czuli się gorsi! A on sam pewnie nie wiedział, że my dwaj się trafimy.
- Nie bądź takim pesymistą.
- To nie ma sensu, Cal - pokręcił głową. - Poprośmy o to, żebyśmy mogli wrócić do domu.
- Do domu? Sierociniec to nie jest nasz dom. Gdy tylko skończymy osiemnastkę, wyrzucą nas na ulice! Już wole znaleźć prace tutaj i mieć dach nad głową. Wiesz co by było, jeśli dostalibyśmy gorączki nie miejąc domu? Wiesz co zrobiły by nam alfy?! Było by po nas, rozumiesz?!
- Co my możemy zrobić?! Jesteśmy nic nie warci! I tak zaraz nas stąd wyrzucą.
- Jeżeli będziesz się wszędzie spóźniał, to oczywiście, że tak!
- Czyli to moja wina!? Nic nie zrobiłem!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hejka!Dawno nic nie było a szczególnie tej książki. Postaram się wrócić do jakiekolwiek regularności
Tymczasem miłego dnia!
CZYTASZ
Pink Slice /Muke/
FanfictionMichael i Calum to omegi z nieciekawą przeszłością. Los nie szczędzi im wrażeń (niekoniecznie pozytywnych) i rzuca kłody pod nogi Co jednak się stanie jeżeli obydwoje dostaną się do pałacu z polecenia samego księcia?