- Już jest dobrze - zaśmiał się cicho
- Chodź - złapał go za rękę i wyszedł na dziedziniec. Tam od razu można było zobaczyć dwie małe dziewczynki, Bena z Sophią oraz kilku ochroniarzy
- Gdzie idziemy? - zagadnął od razu Mike
- Chyba tutaj po ogrodach zamkowych. Wrócimy pewnie to chwilę odpoczniemy i zjemy gorący obiadek
- Ymmm mam ochotę na duża miskę rosołu z kluseczkami - rozmarzył się
- Zjesz na obiad - pocałował go i podeszli do reszty. Tam poszli do ogrodów królewskich zachwycając się również wspomnieniami z tego miejsca. Towarzyszyły im również śmiechy dwójki dziewczynek wesoło biegających wokół nich i obrzucających się śnieżkami. Spędzali miło czas z rodziną i Mike już wiedział że szczeniak wychowa się w porządnej watasze i nie bał się o to. Gdy usiedli sobie w małej altanie która była ogrzewana. Dziewczynki cały czas kręciły się wokół Mike'a. Wypili tam po filiżance herbaty cały czas rozmawiając. Patrzyli na dziewczynki i rozmawiali
- Mamo Bell zabrała moja Śnieżkę kulkę - powiedziała w końcu jedna z dziewczynek
- Och Rose - podkręciła głową - zrobisz sobie nową
- Nie. Tamta była fajna. Mikey mi ja zrobił
- Daj spokój Rose. To tylko kulka z śniegu
- Mikey... - podeszła do chłopaka - Zrobisz drugą?
- Dobrze - pokiwał głową i wstał po czym razem z nią wyszedł z altanki
- Taką dużą i fajną jak wcześniej dobrze? - spojrzała na niego wielkimi niebieskimi oczami. To było chyba naturalne w rodzinie Hemmingsów. Wszyscy mieli intensywnie niebieskie oczy
- Dobrze - pokiwał głową i przykucnął na śniegu zbierając śnieg. Ta patrzyła się na niego z uśmiechem poprawiając swój zielony płaszczyk
- Mikey mi też zrób! - podbiegła do nich Isabell
- Dobrze - pokiwał głową i zrobił dwie kulki dla dziewczyn - ale zimno tutaj. Wejdę do środka
- Nie zimno. Baw się z nami proszę - zrobiła wielkie oczy
- Mi jest zimno. Zaraz wrócę obiecuję - wymamrotał z zimna i wrócił do ogrzewanej altanki
- Ale mikeyyy - pobiegły tam za nim
- Dziewczyny - jęknął i usiadł obok Lu - jestem już zmęczony...
- Nie męczcie go już - uśmiechnął się Luke - My się pobawimy
- Ugh - westchnęły i poszły znów się bawić a reszta wróciła do rozmowy
- Wszystko dobrze Mike? Jesteś bardzo blady - przyłożył mu dłoń do czoła
- Tak - pokiwał głową - tylko zimno tam na dworze. Może wrócimy do zamku
- To chyba dobry pomysł. Nie chce żeby dziewczynki się przeziębiły. W końcu już długo tu jesteśmy
- Mhm - pokiwał głową i kichnął - chodźmy lepiej
- Och Mike - westchnął i zdjął swoją kurtkę zostając w samym swetrze po czym założył go Mikowi
- Nie Lu, będziesz chory - wymamrotał i zdjął ją - chodźmy już - kichnął
- Mike - narzucił mu ją znów - Mi nic nie będzie. Mam silny organizm
- Mhm - pokiwał głową i otulił się nią pociągając nosem po czym razem wrócili do zamku
- Chodź. Weźmiemy gorąca kąpiel - uśmiechnął się ciesząc się na ciepło panujące w pałacu
- Wezmę szybki prysznic. Załatwiłbyś dla mnie gorącą herbatkę? Proszę kochanie
- A może czekoladę lub kakao? - uniósł brew
- Też - pocałował go - idź już. Nie chcę cię zarazić
- Kochanie - przybliżył się do niego - Choćbyś nosił na sobie najgorszą zakaźną czy nieuleczalna chorobę zawsze będę przy tobie - musnął jego usta - Choćbym miał umrzeć
- Rozumiem jednak - wymamrotał i pokiwał głową - ale to przeziębienie chyba. Tak mi sie wydaje Lu. Pójdę pod prysznic
- Pójdę z tobą - uśmiechnął się
- Kakao - wydął wargę - idź mi po nie
- No dobrze - westchnął - Liczyłem na coś więcej pod prysznicem ale niech ci będzie
- Nie mam dzisiaj ochoty Lu, przepraszam - pocałował go delikatnie
- No dobrze w takim razie lecę po najwspanialsze kakao dla przyszłego króla
- Dziękuję - uśmiechnął się czule i poszedł do pokoju
Wszedł do łazienki gdzie szybko wziął szybki prysznic i z ręcznikiem owiniętym bioder wyszedł z łazienki. Położył się na łóżku ale musiał ubrać bluzę. Wiedział że Luke tutaj wróci i wtedy może go zobaczyć
- Kakao dla mojego księcia - powiedział wchodząc z parującym napojem
- Dziękuję - wychrypiał leżąc w łóżku przykryty pod samą szyję kołdrą i zakaszlał - chyba naprawdę będę cbory
- Och Mike - postawił na szafce nocnej kakao - zaraz wszystko przyniosę
- N-nie t-trzeba - wychrypiał cicho
- Trzeba, zaraz wracam - pocałował go w czoło i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił z całym koszykiem lekarstw i termometrem
- Chodź. - pocałował go w czoło - Nie wydaje mi się żebyś miał gorączkę
- Ugh - wymamrotał cicho i pociągnął nosem. Wziął termometr i wsadził sobie pod pachę delikatnie i znów przykrył się kołdrą
- Przeziębiłeś się. Ubrałaś się zbyt letnio. - westchnął
- Miałem bluzę, kurtkę i czapkę i szalik. Nie przesadzaj. Nie było aż tak źle
- Widocznie było - westchnął po czym sięgnął po 2 grube koce - Zaraz przyniosę ci termofor
- Dziękuję, najlepiej kilka. I dużo herbatki owocowej
- Dobrze. Czegoś jeszcze potrzebujesz?
- Kocyk, ciepłe skarpetki, moją alfę... Może jakieś anime
- Dobrze - zaśmiał się cicho
Spać - wychrypiał cicho i otulił się kocami a po chwili wyciągnął termometr i podał go blondynowi
- Masz stan pod gorączkowy - przygrzył wargę - Powinien wezwać cię lekarz
- Nie trzeba naprawdę, nie chcę - pokręcił głową podkurczając nogi i kaszląc
_______________________________________
Hejka!
Co tam u was kochani? ( tak wiem że pytam drugi raz)
Macie tego nexta i do następnego!
CZYTASZ
Pink Slice /Muke/
FanfictionMichael i Calum to omegi z nieciekawą przeszłością. Los nie szczędzi im wrażeń (niekoniecznie pozytywnych) i rzuca kłody pod nogi Co jednak się stanie jeżeli obydwoje dostaną się do pałacu z polecenia samego księcia?