Rozdział 71

1.7K 120 37
                                    

- Już jest dobrze - zaśmiał się cicho

- Chodź - złapał go za rękę i wyszedł na dziedziniec. Tam od razu można było zobaczyć dwie małe dziewczynki, Bena z Sophią oraz kilku ochroniarzy

- Gdzie idziemy? - zagadnął od razu Mike

- Chyba tutaj po ogrodach zamkowych. Wrócimy pewnie to chwilę odpoczniemy i zjemy gorący obiadek

- Ymmm mam ochotę na duża miskę rosołu z kluseczkami - rozmarzył się

- Zjesz na obiad - pocałował go i podeszli do reszty. Tam poszli do ogrodów królewskich zachwycając się również wspomnieniami z tego miejsca. Towarzyszyły im również śmiechy dwójki dziewczynek wesoło biegających wokół nich i obrzucających się śnieżkami. Spędzali miło czas z rodziną i Mike już wiedział że szczeniak wychowa się w porządnej watasze i nie bał się o to. Gdy usiedli sobie w małej altanie która była ogrzewana. Dziewczynki cały czas kręciły się wokół Mike'a. Wypili tam po filiżance herbaty cały czas rozmawiając. Patrzyli na dziewczynki i rozmawiali

- Mamo Bell zabrała moja Śnieżkę kulkę - powiedziała w końcu jedna z dziewczynek

- Och Rose - podkręciła głową - zrobisz sobie nową

- Nie. Tamta była fajna. Mikey mi ja zrobił

- Daj spokój Rose. To tylko kulka z śniegu

- Mikey... - podeszła do chłopaka - Zrobisz drugą?

- Dobrze - pokiwał głową i wstał po czym razem z nią wyszedł z altanki

- Taką dużą i fajną jak wcześniej dobrze? - spojrzała na niego wielkimi niebieskimi oczami. To było chyba naturalne w rodzinie Hemmingsów. Wszyscy mieli intensywnie niebieskie oczy

- Dobrze - pokiwał głową i przykucnął na śniegu zbierając śnieg. Ta patrzyła się na niego z uśmiechem poprawiając swój zielony płaszczyk

- Mikey mi też zrób! - podbiegła do nich Isabell

- Dobrze - pokiwał głową i zrobił dwie kulki dla dziewczyn - ale zimno tutaj. Wejdę do środka

- Nie zimno. Baw się z nami proszę - zrobiła wielkie oczy

- Mi jest zimno. Zaraz wrócę obiecuję - wymamrotał z zimna i wrócił do ogrzewanej altanki

- Ale mikeyyy - pobiegły tam za nim

- Dziewczyny - jęknął i usiadł obok Lu - jestem już zmęczony...

- Nie męczcie go już - uśmiechnął się Luke - My się pobawimy

- Ugh - westchnęły i poszły znów się bawić a reszta wróciła do rozmowy

- Wszystko dobrze Mike? Jesteś bardzo blady - przyłożył mu dłoń do czoła

- Tak - pokiwał głową - tylko zimno tam na dworze. Może wrócimy do zamku

- To chyba dobry pomysł. Nie chce żeby dziewczynki się przeziębiły. W końcu już długo tu jesteśmy

- Mhm - pokiwał głową i kichnął - chodźmy lepiej

- Och Mike - westchnął i zdjął swoją kurtkę zostając w samym swetrze po czym założył go Mikowi

- Nie Lu, będziesz chory - wymamrotał i zdjął ją - chodźmy już - kichnął

- Mike - narzucił mu ją znów - Mi nic nie będzie. Mam silny organizm

- Mhm - pokiwał głową i otulił się nią pociągając nosem po czym razem wrócili do zamku

- Chodź. Weźmiemy gorąca kąpiel - uśmiechnął się ciesząc się na ciepło panujące w pałacu

- Wezmę szybki prysznic. Załatwiłbyś dla mnie gorącą herbatkę? Proszę kochanie

- A może czekoladę lub kakao? - uniósł brew

- Też - pocałował go - idź już. Nie chcę cię zarazić

- Kochanie - przybliżył się do niego - Choćbyś nosił na sobie najgorszą zakaźną czy nieuleczalna chorobę zawsze będę przy tobie - musnął jego usta - Choćbym miał umrzeć

- Rozumiem jednak - wymamrotał i pokiwał głową - ale to przeziębienie chyba. Tak mi sie wydaje Lu. Pójdę pod prysznic

- Pójdę z tobą - uśmiechnął się

- Kakao - wydął wargę - idź mi po nie

- No dobrze - westchnął - Liczyłem na coś więcej pod prysznicem ale niech ci będzie

- Nie mam dzisiaj ochoty Lu, przepraszam - pocałował go delikatnie

- No dobrze w takim razie lecę po najwspanialsze kakao dla przyszłego króla

- Dziękuję - uśmiechnął się czule i poszedł do pokoju

Wszedł do łazienki gdzie szybko wziął szybki prysznic i z ręcznikiem owiniętym bioder wyszedł z łazienki. Położył się na łóżku ale musiał ubrać bluzę. Wiedział że Luke tutaj wróci i wtedy może go zobaczyć

- Kakao dla mojego księcia - powiedział wchodząc z parującym napojem

- Dziękuję - wychrypiał leżąc w łóżku przykryty pod samą szyję kołdrą i zakaszlał - chyba naprawdę będę cbory

- Och Mike - postawił na szafce nocnej kakao - zaraz wszystko przyniosę

- N-nie t-trzeba - wychrypiał cicho

- Trzeba, zaraz wracam - pocałował go w czoło i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił z całym koszykiem lekarstw i termometrem

- Chodź. - pocałował go w czoło - Nie wydaje mi się żebyś miał gorączkę

- Ugh - wymamrotał cicho i pociągnął nosem. Wziął termometr i wsadził sobie pod pachę delikatnie i znów przykrył się kołdrą

- Przeziębiłeś się. Ubrałaś się zbyt letnio. - westchnął

- Miałem bluzę, kurtkę i czapkę i szalik. Nie przesadzaj. Nie było aż tak źle

- Widocznie było - westchnął po czym sięgnął po 2 grube koce - Zaraz przyniosę ci termofor

- Dziękuję, najlepiej kilka. I dużo herbatki owocowej

- Dobrze. Czegoś jeszcze potrzebujesz?

- Kocyk, ciepłe skarpetki, moją alfę... Może jakieś anime

- Dobrze - zaśmiał się cicho

Spać - wychrypiał cicho i otulił się kocami a po chwili wyciągnął termometr i podał go blondynowi

- Masz stan pod gorączkowy - przygrzył wargę - Powinien wezwać cię lekarz

- Nie trzeba naprawdę, nie chcę - pokręcił głową podkurczając nogi i kaszląc

_______________________________________

Hejka!

Co tam u was kochani? ( tak wiem że pytam drugi raz)

Macie tego nexta i do następnego!

Pink Slice  /Muke/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz