Rozdział 18 - Ostatnie chwile w Gdańsku i pożegnania

253 7 0
                                    

Dominik
Moja ostatnia niedziela w Gdańsku ... z tego względu służę dzisiaj więcej razy niż zwykle (zresztą tydzień temu też tak było). Popołudniu rozgrywamy ostatni mecz naszą paczką, a po Mszy wieczornej, idziemy wspólnie na pizzę ... to ostatnia możliwość ku temu przed wyjazdem. Następna okazja niewiem kiedy będzie ... pewnie dopiero jeśli kiedyś przyjedziemy tu na wakacje, czy z innej okazji. Cały czas pozostanę w kontakcie z przyjaciółmi, także jak tylko się dowiem, kiedy będę w Gdańsku, to od razu się z Nimi zgadam na spotkanie :) . W tym wszystkim cieszę się, że Kacper też się przeprowadza, bo przynajmniej z Nim będę mógł się często widywać i spotykać. Przy tym wszystkim cieszy mnie jeszcze to, że będę mógł poznać osobiście Marcusa i Martinusa. Iza uważa, że mnie polubią ... mam nadzieję, że tak się stanie, bo to fajne chłopaki, których bardzo lubię. Chciałbym mieć takich przyjaciół jak Oni, ale czy to realne to niewiem. Mam nadzieję, że jeśli mnie polubią, to polubią też i Kacpra ... jest to dla mnie dość ważne, bo to mój przyjaciel, jedyny który tam ze mną będzie. Z Dawidem i Szymonem będę miał możliwość tylko pogadać, czy to przez Skype, czy też przez inny komunikator bądź też któryś portal społecznościowy. Po naszym spotkaniu w pizzerii, jakoś przed 20:00, rozeszliśmy się już każdy do swojego domu. U siebie byłem chwilę po 20:00, i od razu poszedłem dopakować torbę na wyjazd, to co będzie mi potrzebne przez najbliższe 3 tygodnie. Reszta rzeczy poleciała już dzisiaj popołudniu do Trofors, wraz z wujkiem Piotrem ... przez ten czas, zanim tam dotrzemy, będą one u Niego. Jutro wyjeżdżamy koło 10:00, także plecak na podróż wystarczy spakować jutro rano po Mszy. Gdy dopakowałem już torbę, ok. 21:30, poszedłem się umyć i położyłem się do łóżka, po czym dość szybko zasnąłem. Nie jadłem już żadnej kolacji, bo byłem pojedzony pizzą po moim wieczornym spotkaniu z przyjaciółmi ;) .
Poniedziałek. Obudziłem się już o 6:00 rano ... niewiem czemu tak wcześnie, ale może i dobrze że już teraz wstałem. Jak co rano, wypiłem swoje ulubione kakao, po czym przygotowałem śniadanie dla wszystkich :) . Iza wstała koło 6:30, a po jakichś 20 minutach obudziła Matiego i Mikiego. Ania z Maćkiem wstali koło 7:00. Na Mszę o 8:00 idziemy wszyscy także stąd Ich pobudka o tej porze ;) . Zjedliśmy wspólnie śniadanie, które przygotowałem, po czym mniej więcej o 7:30 wyszliśmy z domu do kościoła na Mszę. Gdy doszliśmy, poszedłem od razu do zakrystii i przywitałem się z kościelnym.
Gdy wszedłem do zakrystii ministranckiej, zobaczyłem najpierw trójkę moich przyjaciół, czyli Kacpra, Dawida i Szymona, a dosłownie chwilę później pozostałych chłopaków ze Wspólnoty ... pojawili się wszyscy, co jest naprawdę rzadkością, również Ci których nie było na grillu na zakończenie i podsumowanie roku. Nie ukrywam, że mnie zaskoczyli i zrobili niezwykłą niespodziankę na pożegnanie ... bardzo się ucieszyłem z tego powodu. Zrobili mi jeszcze jedną niespodziankę ... poprosili naszego księdza opiekuna, o odprawienie Mszy św. w intencji mojej, a także w intencji Kacpra (co prawda wyjeżdża dopiero za 3 tygodnie, ale nie byłoby pózniej już możliwości, bo wtedy nasz ksiądz będzie miał urlop wakacyjny, a niektóre chłopaki wyjeżdżają już na wakacje, stąd też stwierdzili że będzie to dla nas wspólna Msza na pożegnanie). Mszy przewodniczył ksiądz Proboszcz, który również wspomniał w paru słowach o Kacprze i o mnie, a także o naszych rodzinach. Na koniec Mszy udzielił nam obu, oraz całym naszym rodzinom, specjalnego błogosławieństwa. Po Mszy zrobiliśmy jeszcze ponowną sesję zdjęciową, tym razem w zakrystii, jakoże byliśmy dzisiaj wszyscy ... także najpierw jeszcze grupowe w strojach liturgicznych, a potem już zwykle grupowe zdjęcie, po czym zarówno Kacper jak i ja, zrobiliśmy sobie ponowne zdjęcie z każdym z osobna, a na koniec wspólne zdjęcie naszej czwórki, czyli Szymon, Dawid, Kacper i Ja. Wraz z Kacprem pożegnaliśmy się z Szymonem i Dawidem (jakoże jadą na wakacje na miesiąc, i jak wrócą to Kacpra też już nie będzie), przytulając Ich ... wpierw każdego z osobna, a gdy już mieliśmy iść to jeszcze raz podbiegli się przytulić, tym razem obaj razem, najpierw do mnie, a potem też do Kacpra (pomimo niewielkiej różnicy wieku względem nas, obaj są dość mali jak na swój wiek, przez co bez problemu każdy z nas mógł objąć obu razem) ... przez te kilka już lat znajomości i przyjaźni, staliśmy się dla siebie nawzajem niemal jak bracia, no a do tego w czasie gdy zaczynali szkołę, to przez jakieś pierwsze dwa lata, regularnie co jakiś czas, wraz z Kacprem stawaliśmy w Ich obronie, bo niektórzy Ich koledzy dokuczali Im dość konkretnie ... na szczęście to już przeszłość, bo z pomocą Ich wychowawcy (pomimo, że jest rok różnicy między Nimi, to są w jednej klasie, bo Szymon jest bardzo zdolny i zaczął szkołę rok wcześniej, czyli równo z Dawidem), udało nam się doprowadzić do tego, że klasa Ich w pełni zaakceptowała, i że Ci niektórzy Ich koledzy przestali Im dokuczać. Choć w razie czego Dawid z Szymkiem dadzą nam znać, a jakoże kilku kolegów zarówno Kacpra jak i moich wie o co chodzi, to Im pomogą, gdy tylko dostaną info od nas; jestem dobrej myśli, i mam powody uważać, że nic złego już się nie wydarzy ... już sam fakt, że Szymek został wybrany na zastępcę przewodniczącego w Ich klasie, i jest nim już 2 lata; wg mnie to oznaka zaufania klasy względem zarówno Niego jak i Jego brata, czyli Dawida. Chwilę tak staliśmy przytulając Ich, wpierw ja, a po mnie też Kacper. Wracając do domu odprowadziliśmy Ich jeszcze, i na pożegnanie ponownie się do nas przytulili w podobny sposób jak chwilę wcześniej. Jakoże miałem też po drodze, to Kacpra również odprowadziłem, pożegnałem się z Nim na 3 tygodnie, i poszedłem do domu. W ten sposób, gdy doszedłem do niego była już 9:30. Spakowałem sprawnie swój plecak na podróż, po czym wziąłem swoją torbę z przedpokoju i zaniosłem do samochodu, jakoże że wszystkie pozostałe już tam były.
Zjedliśmy drobny posiłek jeszcze, wzięliśmy swoje plecaki podróżne i niemal punktualnie o 10:00 wyruszyliśmy w kierunku Wrocławia.

To Dråper Vann ... i Przyjaciele 1 // Marcus & Martinus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz