Rozdział 68 - "to jest nasze pożegnanie ... "

33 1 0
                                    

Dominik
Po kilku minutach dotarliśmy do szpitala w Trofors. Maciek zapytał w recepcji o mamę Josha, a gdy uzyskał informację, gdzie jest, tj w której sali, niezwłocznie się do tam udaliśmy.
Josh, przez cały czas, pomimo że był w miarę spokojny, to jednak był też zdenerwowany i zmartwiony ... nieustannie martwił się o swoją mamę. Po drodze do sali, spotkaliśmy Anię ... gdy Josh Ją zobaczył, od razu do Niej podbiegł się przywitać i przytulić ... bowiem po Jego mamie, jesteśmy dla Niego najbliższymi osobami, i podobnie też rodzina Kacpra. Josh o nic Ani nie pytał, jakoże wiedział już od Maćka, jak wygląda sytuacja. Przytulał się do Ani przez jakiś kwadrans ... również Ania Go przytuliła, bo było  widać, że jest to Mu potrzebne teraz ... aby się uspokoić, trochę rozluźnić, i przynajmniej na chwilkę, aby się trochę wyłączyć, odstresować, wyciszyć i wogóle.

Anna
W czasie, gdy Josh był we mnie wtulony i uspokajałam Go głaszcząc jedną ręką po Jego plecach, a drugą trzymając na Jego głowie, Maciek dyskretnie i cicho zapytał mnie:
- jak z Jego mamą? - spytał.
- niestety coraz gorzej z godziny na godzinę - odpowiedziałam smutno - pomimo, że zrobiliśmy już wszystko co mogliśmy - dodała.
- to bardzo nie dobrze - rzekł.
- no tak - powiedziałam - i co by nie było, co by się nie wydarzyło dalej, no to musimy zacząć myśleć, co będzie dalej z Joshem - kontynuowałam - pomimo tego, że Kacpra i Dominika traktuje tak samo, bo obaj są Jego najlepszymi przyjaciółmi, a zaraz po Nich Tinus i Mac, to trochę bardziej jednak związał się z naszą rodziną - dodałam.
- zgadza się, sam też to zauważyłem - rzekł Maciek.
Po kilku minutach Josh zapytał:
- idziemy? - spytał spokojnie.
- tak, już idziemy ... chodź  Josh - powiedziałam do Niego, po czym rzekłam do Dominika  i Kacpra - chłopaki, chodźcie. - rzekłam, po czym bez słowa ruszyli za mną i doszliśmy wszyscy do sali gdzie znajdowała się Maria, mama Josha. Josh, za moją zgodą, wszedł do sali, po czym położył głowę na brzuchu swojej mamy, a rękę przyłożył tam gdzie znajduje się serce, próbując wyczuć jego bicie. Trwał w tej pozycji przez jakiś czas. Trwał przy Niej oczekując poprawy Jej obecnego stanu zdrowia.

Kacper
Po pewnym czasie, Josh usiadł koło łóżka mamy, i dał znać mi oraz Domiemu, abyśmy też weszli do sali. Gdy weszliśmy, obaj zauważyliśmy, że się rozkleja, że ponownie leci strumień łez z Jego oczu ... był spokojny, choć nerwowy. Razem z Dominikiem zdecydowaliśmy, że teraz wspólnie Go przytulimy, co po chwili uczyniliśmy. Tego potrzebował, i m.in. dlatego chciał, abyśmy weszli.

Dominik
Trwaliśmy w tym wzajemnym przytuleniu przez jakiś kwadrans, a może i dłużej nawet. Przez cały czas Maciek stał przed salą, patrząc i widząc, co się dzieje. Gdy po przytuleniu, siadłem wraz z Kacprem obok Josha, Maciek dał mi znak abym na chwilę przyszedł do Niego, co niezwłocznie uczyniłem. Powiedziałem o tym Kacprowi i Joshowi, po czym wyszedłem z sali i poszedłem do Maćka. Rzekł do mnie:
- Domi, pojadę teraz do domu ... i podejdę też do domu Kacpra, aby Jego rodzice byli spokojni no i żeby wiedzieli jaka jest sytuacja z Joshem i Jego mamą - zaczął - gdyby coś, Ania jest tu cały czas do 21:00, także gdyby coś, to podejdź do Niej - kontynuował - przyjadę tu do Was, gdy Ania wróci do domu. - dodał.
- dobrze, Maćku - odrzekłem - jak coś, to wiem co robić - dopowiedziałem - będziemy czekać na Ciebie - powiedziałem.
- do później Domi - rzekł Maciek.
- do zobaczenia później, Maćku - odpowiedziałem, po czym Maciek poszedł  w kierunku wyjścia, a ja wróciłem do sali.
Siedzieliśmy tam niemal cały czas w ciszy. Od czasu do czasu tylko zamieniliśmy kilka słów. Po ponad 1,5 godziny Kacper wstał na chwilę i zapytał nas:
- chłopaki, idę po coś ciepłego do zjedzenia i jakiś sok - zaczął - przynieść Wam też coś? jakieś frytki, czy coś tego typu? - dokończył.
- jakbyś mógł, byłbym wdzięczny - rzekł Josh, lekko się uśmiechając.
- ja też poproszę - odpowiedziałem.
- ok, to idę ... będę za kilka, może kilkanaście minut. - powiedział i wyszedł z sali, udając się do szpitalnego bufetu. Wrócił po jakichś 20 minutach, ze sporą porcją frytek dla każdego oraz pół litrową butelką ulubionego soku.
Zgodnie z tym co powiedziała Ania, którą Kacper spotkał po drodze, możemy zjeść tu w sali, ale tylko mamy siąść z boku sali, i jeść na tyle ostrożnie, aby nic nie wylądowało ani na podłodze, ani na stole, ani też nigdzie indziej. Gdy już wszyscy zjedliśmy, wziąłem styropianowe pojemniki, w których były frytki, oraz plastikowe widelce i wyrzuciłem do kosza na korytarzu.
Siedzieliśmy w niemal całkowitej ciszy przez kolejne kilka godzin, zamieniając ze sobą tylko parę słów co jakiś czas.
Około 22:00 przyszedł do nas Maciek wraz z Tinusem oraz Maciem, i siedzieli od tej pory wraz z nami.
Chwilę przed północą, gdy byliśmy wszyscy zmęczeni i już bardzo śpiący, to mimo wszystko trwaliśmy i czuwaliśmy wraz z Joshem przy Jego mamie. Koło północy Jego mama odzyskała przytomność, co Josh od razu zauważył i usiadł bliżej Niej. W tym czasie, Maciek poszedł powiadomić o tym dyżurnego lekarza. Gdy Josh usiadł bliżej mamy rzekł do Niej:
- cześć mamuś - powiedział uśmiechnięty, i pocałował Ją w czoło.
- hej synku - zaczęła z lekkim uśmiechem - dobrze Cię widzieć - dodała.
- Ciebie również, nawet bardziej niż dobrze - powiedział z uśmiechem.
- cieszę się, że mogę Cię jeszcze ostatni raz zobaczyć i z Tobą porozmawiać ... ostatni raz zanim odejdę - powiedziała w pełni świadoma tego, że nie przeżyje.
- nie mów tak, mamuś ... potrzebuję Cię ... wierzę, że wyzdrowiejesz - rzekł Josh ze łzami w oczach.
- Josh, synku ... to jest nasze pożegnanie ... pożegnanie tu na ziemi; jesteś już dużym chłopcem, praktycznie już młodym mężczyzną ... bądź dzielny i zawsze bądź sobą, żyj pełnią życia Bożego tu na ziemi;
chciałabym widzieć jak rośniesz i dorastasz, ale nie będzie mi to dane ... będę patrzeć z nieba na Ciebie, i wspierać Cię tyle ile będę mogła ... i pamiętaj, że na zawsze będę w Twoim serduszku i zawsze duchem będę z Tobą - powiedziała przykładając w tym momencie swoją rękę na klatce piersiowej Josha, w okolicy Jego serca - cieszę się, że masz takich naprawdę wspaniałych, prawdziwych przyjaciół, którzy Cię nie opuszczą, jestem tego pewna ... wiem, że dasz sobie radę, i dobrze przeżyjesz swoje życie ... - w tym momencie Josh przytulił się do mamy, leżącej cały czas na łóżku - tu na ziemi zostawiam Cię w dobrych rękach ... - zawiesiła głos, i zwracając się do Maćka, powiedziała:
- staliście się dla nas rodziną, taką jakiej nigdy bym sobie nawet nie wymarzyła; mam ogromną prośbę do Ciebie, Maćku ... do Ciebie i do Ani ... zajmijcie się, proszę, Joshem ... Wam całkowicie ufam, a On Wam również ... tylko u Was mogę Go zostawić, niejako w Waszych rękach, Wam tylko mogę Go powierzyć, tylko Waszej opiece ... wtedy odejdę spokojna o Niego i Jego przyszłość, bo wiem, że wiele może się u Was nauczyć, i z Waszą pomocą wiele osiągnąć w życiu ... dziękuję, że pojawiliście się w naszym życiu, dzięki temu Josh ma prawdziwych i szczerych przyjaciół, jakich nigdy nie miał, a teraz nie zostanie sam ... teraz ma Was - powiedziała, po czym zrobiła na czole Josha znak krzyża, czyniąc go swoją ręką, a konkretnie kciukiem. Gdy Josh już zaczął wstawać, mama pocałowała Go w czoło i uczyniła ponownie znak krzyża na Jego czole ... trzeci raz jeszcze go uczyniła gdy już niemal całkiem wstał. Na koniec zwróciła się jeszcze do nas:
- Dominik, Kacper, Martinus, Marcus ... dziękuje Wam za wszystko co robicie dla Josha, za to że nie był i nie jest Wam obojętny, za to że Go wspieracie, że przy Nim jesteście, za Waszą wzajemną przyjaźń ... i że po prostu jesteście. - powiedziała, a gdy uczyniła raz jeszcze znak krzyża na czole Josha, zamknęła oczy i odeszła. Po czym Josh przytulił się już do Niej raz ostatni, i powiedział jeszcze po cichu:
- do zobaczenia w niebie, mamuś - rzekł płacząc ... ucałował Jej czoło, po czym wstał, i przytulił się do mnie oraz do Kacpra.

Narrator
Przez ten cały czas, lekarz dyżurny był obecny na sali, i spisał ostatnią wolę pani Marii co do Josha ... podpisała ją na kilka minut przed śmiercią.

------------------------------

Taki dziś rozdział 🙂
Zachęcam do polubienia i skomentowania 😉
Zapraszam do kolejnych rozdziałów tego opowiadania 😀

Pozdrawiam wszystkich czytelników 😉

To Dråper Vann ... i Przyjaciele 1 // Marcus & Martinus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz