Rozdział 23 - W Bielsku-Białej

185 9 0
                                    

Maciek
Po przyjeździe do pensjonatu przywitałem się ze znajomymi, po czym zakwaterowaliśmy się w pokojach ... Dominik wraz z Izą i bliźniakami, a ja z Anią.
Gdy się rozpakowaliśmy, koło 19:00, zjedliśmy wspólnie kolację. Po niej stwierdziłem, że skoro jeszcze jest jasno, to podjedziemy wszyscy jeszcze na osiedle, z którego pochodzę. Nie było na tyle czasu, abyśmy tam szli, tym bardziej, że byliśmy wszyscy zmęczeni po podróży, a jest tam kawałek drogi. Wsiedliśmy więc do samochodu, i pojechaliśmy. Zaparkowałem przy kościele, i stamtąd poszliśmy na krótki spacer po osiedlu. Na początek podeszliśmy przed główne wejście kościoła. Najbardziej zaciekawiony był Dominik.
- bardzo ładny kościół - rzekł - trochę się pozmieniało odkąd stąd wyjechaliśmy - dodał.
- cieszę się, że Ci się podoba, tak jak wygląda teraz - powiedziałem - pamiętam, że wcześniej też Ci się podobał - dodałem - pamiętasz tę chrzcielnicę? - spytałem Domiego wskazując na chrzcielnicę znajdującą się w prezbiterium.
- tak, pamiętam - odpowiedział - była tu już przed naszym wyjazdem - dodał.
- zgadza się - powiedziałem - była i wtedy, a także już wtedy gdy się urodziłeś - dodałem - i w niej właśnie zostałeś ochrzczony - dopowiedziałem jeszcze.
- skąd wiesz o tym? - zapytał.
- asystowałem tu przy Twoim chrzcie - odpowiedziałem - poza tym, tu mieszkaliście wtedy, tak samo jak ja zresztą, i to nasza rodzinna parafia - dodałem.
Po czym uśmiechnął się do mnie, a po chwili też przytulił.
Po kilku minutach wyruszyliśmy na spacer po osiedlu, a po niespełna pół godziny bliźniacy byli zmęczeni, także klasycznie już zostali wzięci na barana ... Mati jak zawsze przez Domiego, a Miki przez Izę. Po kolejnym pół godziny wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do pensjonatu, w którym się zatrzymaliśmy. Gdy tam dotarliśmy, poszliśmy do swoich pokojów, i wszyscy po kolei się umyliśmy i poszliśmy spać.
Następnego dnia, wraz z Dominikiem, wstaliśmy już przed 7:00, jakoże Domi postanowił, że również tu będzie przychodził służyć zarówno rano jak i wieczorem. Wyjechaliśmy już ok. 7:20, tak aby spokojnie dojechać, i żeby uzgodnić fakt służenia Dominika tutaj przez najbliższe 2 tygodnie. Spotkaliśmy księdza Proboszcza, który mnie zna i pamięta, także nie było żadnego problemu z tym. Również tutaj poznał kilku fajnych chłopaków, z którymi służył dziś na Mszy. Po niej chwile jeszcze pogadał z Nimi, po czym się pożegnał. Wracając do pensjonatu, podjechaliśmy do osiedlowego marketu "Roll", aby zrobić podstawowe zakupy. W pensjonacie byliśmy po 10:00, a po niecałym pół godziny zjedliśmy wspólne śniadanie. Generalnie każdy dzień rozpoczynaliśmy podobnie, a potem jechaliśmy w różne miejsca ... po kolei, w pierwszym tygodniu, było to wyprawa do centrum miasta, odwiedziny u moich rodziców, nawiedzenie Bazyliki Hałcnowskiej, wyprawa na Szyndzielnię oraz wizyta u mojego brata Aleksa. Wieczorem Dominik jechał autobusem na Mszę (rano jechałem razem z Nim, a w drodze powrotnej robiliśmy jeszcze zakupy na dany dzień), Iza spędzała czas z bliźniakami, a ja z Anią mieliśmy swoje zajęcia w tym czasie. Koło 20:00 jedliśmy zwykle kolację. Wcześniej, na obiad wybieraliśmy się zwykle po naszej wycieczce, wyprawie (koło 15:00) do znajomej pizzerii-restauracji o nazwie "Watra", a gdy byliśmy z odwiedzinami u moich rodziców oraz u mojego brata Aleksa, to u Nich jedliśmy.
W sobotę wieczorem dostałem pewną wiadomość od swojego norweskiego przyjaciela ...

Dominik
Gdy przyjechaliśmy do bielskiego zacisza i weszliśmy do pensjonatu, Maciek przywitał się z gospodarzami, którzy są Jego znajomymi. Również się z Nimi przywitałem, to samo uczynili pozostali, po czym wraz z Izą i bliźniakami poszliśmy do wskazanego pokoju i się tam rozpakowaliśmy. Koło 19:00 zjedliśmy kolację, a po niej udaliśmy się samochodem na rodzinne osiedle Maćka, a także i moje, bo tam się urodziłem.
Maciek zaparkował przy kościele, po czym wszyscy poszliśmy przed główne wejście do kościoła.
Ostatnio byłem tu ponad 6 lat temu, i jest trochę zmian, ale wszystko na plus, bo bardzo mi się podoba ... niewiem, czy nie nawet bardziej niż wtedy, gdy byłem tutaj ostatnio. Powiedziałem więc:
- bardzo ładny kościół - rzekłem - trochę się pozmieniało odkąd stąd wyjechaliśmy - dodałem.
- cieszę się, że Ci się podoba, tak jak wygląda teraz - powiedział Maciek - pamiętam, że wcześniej też Ci się podobał - dodał - pamiętasz tę chrzcielnicę? - spytał mnie Maciek, wskazując na chrzcielnicę znajdującą się z boku prezbiterium.
- tak, pamiętam - odpowiedziałem - była tu już przed naszym wyjazdem - dopowiedziałem.
- zgadza się - powiedział - była i wtedy, a także już wtedy gdy się urodziłeś - dodał - i w niej właśnie zostałeś ochrzczony - powiedział jeszcze.
- skąd wiesz o tym? - zapytałem troszkę zaskoczony.
- asystowałem tu przy Twoim chrzcie - odpowiedział - poza tym, tu mieszkaliście wtedy, tak samo jak ja zresztą, i to nasza rodzinna parafia - dodał.
I w tym momencie się uśmiechnąłem do Maćka, a po chwili też przytuliłem.
Kilka minut później poszliśmy się przejść po osiedlu ... po niecałym pół godziny bliźniacy byli zmęczeni, także już klasycznie w takiej sytuacji wziąłem na barana Matiego, a Iza Mikiego. Pochodziliśmy z pół godziny jeszcze, po czym poszliśmy do samochodu i wróciliśmy do pensjonatu. Od razu po przyjeździe, wszyscy po kolei poszliśmy się umyć. Najpierw Iza pomogła Mikiemu przy myciu ... tylko Jemu, bo Mati poprosił mnie, abym od teraz ja Mu przy tym pomagał ... no i tak się stało. Gdy już Im pomogliśmy, to sami też się umyliśmy ... najpierw ja, a potem Iza. W międzyczasie, gdy się myłem, bliźniacy zasnęli, a sam zasnąłem krótko po tym jak się położyłem do łóżka.
Rano wstałem przed 7:00. Wstał również i Maciek. Zdecydowałem, że również podczas pobytu w Bielsku, będę służył zarówno rano jak i wieczorem. Dzisiaj pojechaliśmy wcześniej, już o 7:20, tak żeby uzgodnić jeszcze z księdzem kwestię mojego służenia tutaj przez te 2 tygodnie. Spotkaliśmy księdza Proboszcza, który zna i pamięta Maćka, bo On  służył tu bardzo długo, i przez dobre parę lat zajmował się kilkoma innymi ważnymi sprawami w parafii. Był mile zaskoczony naszą obecnością  tutaj ... mnie również zapamiętał, bo od razu mnie rozpoznał. W sumie to chyba jakoś znacząco się nie zmieniłem przez te 6 lat ... jedynie trochę urosłem, i to chyba tyle ;) . Poznałem kilku fajnych chłopaków tutaj, z którymi służyłem na Mszy dzisiaj, a potem zamieniłem z Nimi parę zdań. Po kilku minutach pożegnałem się z Nimi, mając nadzieję na następne spotkania w kolejne dni pobytu tutaj. Wracając do pensjonatu, podjechaliśmy zrobić podstawowe zakupy do osiedlowego marketu "Roll", który pamiętam już z czasów, kiedy tu mieszkałem ... bywałem w nim szczególnie wtedy, gdy byłem po kilka dni u rodziców Maćka, jak Ania była na studiach, a Maciek musiał czasem wyjechać służbowo na parę dni. Krótko po tym jak wróciliśmy do pensjonatu w bielskim zaciszu, zjedliśmy wspólnie śniadanie. Po śniadaniu parę chwil wolnego i jedziemy w trasę, zaplanowaną na każdy dzień przez Maćka i Anię. W pierwszy dzień pojechaliśmy do centrum miasta, w kolejny odwiedziliśmy rodziców Maćka. W następne dni, po kolei, nawiedziliśmy Bazylikę Hałcnowską, wybraliśmy się na Szyndzielnię, a w sobotę poszliśmy w odwiedziny do brata Maćka, czyli do Aleksa, który obecnie mieszka tam, gdzie się urodziłem, mieszkałem wraz z Anią i rodzicami, a po śmierci rodziców, z Maćkiem. Przez pewien czas Aleks, wraz ze swoimi synami, Oskarem i Konradem, mieszkał tam razem z nami ... obecnie, odkąd przeprowadziliśmy się do Gdańska, mieszkają już tylko w trójkę. Na szczęście kontakt z Nimi mieliśmy cały czas, jakoże wspólnie spędzaliśmy, w górach i nie tylko, ferie zimowe, a Oni u nas byli w każde wakacje przez 3-4 tygodnie.
Te wyjścia w odwiedziny, najpierw do rodziców Maćka, a teraz do Jego brata, to 2 najfajniejsze wyjścia w ciągu tego tygodnia, choć pozostałe też były fajne i pozostaną w mojej pamięci na bardzo długo. Przy obu wyjściach w odwiedziny, zostawaliśmy tam na obiedzie, i stamtąd wspólnie, rodzinnie szliśmy na Msze wieczorną o 18:00, a po niej, w dniu w którym byliśmy u rodziców Maćka, wracaliśmy odrazu do pensjonatu, a z kolei w sobotę gdy byliśmy u Aleksa, zostałem u Niego wraz z Maćkiem jeszcze też po Mszy ... zaraz po Mszy od razu poszedłem do Aleksa, a Maciek odwiózł Anię, Izę i bliźniaków do pensjonatu, i zaraz po tym przyjechał z powrotem. Byliśmy tam tak gdzieś do 21:00 ... Maciek spędzał czas ze swoim bratem Aleksem, a ja z Oskarem i Konradem. Po 21:00 wróciliśmy do pensjonatu.
W każdy dzień, wraz z Maćkiem, byłem na Mszy rano o 8:00, i po niej jechaliśmy na zakupy ... z kolei na wieczorną Msze jechałem i wracałem autobusem. W te dni, w które byliśmy na wycieczce, wyprawie, itp, kończyliśmy wspólnym obiadem w pizzerii-restauracji o nazwie "Watra" ... zwykle byliśmy tam koło 15:00, a po nim, gdy wróciliśmy wszyscy już do pensjonatu, miałem  zwykle jeszcze chwilę czasu, przed pójściem na wieczorną Msze. Jakieś pół godziny po tym jak wróciłem z Mszy, zwykle mieliśmy kolację ... a po niej trochę wolnego czasu dla siebie :) .

Trofors - sobota wieczór

Martinus
Przed chwilą, wraz z bratem i tatą, wróciłem do naszego domu po 3-tygodniowej, intensywnej trasie koncertowej po całej Skandynawii. Jestem bardzo zmęczony, także jak tylko Marcus się umyje, to od razu też się idę myć i kładę spać ... prawie zawsze jest tak po trasie, że On tylko rzuca szybko wszystko i pędzi do łazienki ... ale niech Mu będzie, tę chwilę mogę poczekać ;) . W czasie gdy weszliśmy do domu Emma oraz mama już spały. W międzyczasie, zanim Marcus się umyje, to już przepakuję torbę, żeby mieć trochę więcej czasu jutro. Jutro, krótko po obiedzie, jedziemy na najbliższe lotnisko ... a z niego lecimy do Oslo, w którym nocujemy. Stamtąd, również po obiedzie, lecimy do Polski, a konkretnie do Katowic. Z lotniska w Katowicach pojedziemy do wybranego przez nas pensjonatu w Bielsku-Białej. Zdążyłem przygotować już praktycznie wszystko, co potrzebne na nasze wakacje w Polsce. Marcus wyszedł z łazienki ...
- no w końcu Mac ... ileż można siedzieć w łazience - powiedziałem do brata trochę jakby z wyrzutem, ale półżartem :D
- dużo dłużej niż byłem, Tinus - odpowiedział Mac, z trochę ironicznym uśmiechem.
Po czym minęliśmy się w korytarzu na trasie do łazienki, gdy byliśmy koło siebie zatrzymaliśmy się na chwilę i przybyliśmy żółwika, po czym każdy z nas poszedł w swoją stronę. Wiadomo, jak to bracia, czasem sobie trochę podokuczamy, ale nigdy złośliwie czy coś ... to jest takie urozmaicenie dnia, taka trochę forma naszej zabawy ;) ... jako rodzeństwo, a szczególnie jako bracia bliźniacy, to jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, i tego nic nie zmieni.

------------------

Kolejny rozdział, i mija kolejny tydzień w opowiadaniu ;)
Akcja się już zrównała ... i ta tocząca się w Polsce i ta w Norwegii.
Domyślacie się co będzie działo się dalej? ... jeśli chcecie możecie pisać w komentarzach swoje warianty ... choć dalszy ciąg już siedzi w mojej głowie, i czeka na kolejne rozdziały ;)

Dziękując za liczne wyświetlenia, polubienia i komentarze, zachęcam do kolejnych ... Także jeśli tylko się podoba, zachęcam do polubienia, komentowania oraz dalszego czytania :)

To Dråper Vann ... i Przyjaciele 1 // Marcus & Martinus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz