Rozdział 34 - Spotkanie z zespołem LIBERA

56 4 0
                                    

Dominik
Następnego dnia wstałem już przed 7:00, tak jak to w tygodniu, i poszedłem do kuchni, aby przygotować i wypić kakao, tak jak to w każdy dzień rano, po czym wróciłem do pokoju. Wziąłem z torby ubrania na dziś, i wszedłem do łazienki. Zdjąłem z siebie piżamę, odświeżyłem się po nocy, po czym założyłem ubrania, które zabrałem ze sobą i wyszedłem z łazienki. Po jakichś 15-20 minutach założyłem buty i bluzę (bluzę z racji chłodniejszego dnia), i pojechałem wraz z Maćkiem na poranną Mszę. Razem z nami pojechał też Kacper.
Po Mszy, jak zwykle, podjechaliśmy jeszcze do marketu "Roll" na drobne zakupy dla naszej gromadki :D .
Gdy wróciliśmy, wspólnie zjedliśmy wszyscy śniadanie ... no i mieliśmy czas dla siebie, tak żeby trochę jeszcze odsapnąć i odpocząć po minionym intensywnym weekendzie.

Kacper
Nazajutrz wstałem koło 7:00. Jakoże jadę wraz z Dominikiem i Maćkiem na Mszę o 8:00, to mam jeszcze jakieś pół godziny czasu do wyjścia. Zauważyłem przez okno, że jest dzisiaj chłodniej niż dotychczas, stąd będę musiał się trochę cieplej ubrać. Wziąłem więc ze swojej torby rzeczy do przebrania i poszedłem do łazienki. Zdjąłem z siebie piżamę, wziąłem krótki poranny prysznic, po czym wytarłem się ręcznikiem, włożyłem na siebie przygotowane ubrania i wyszedłem z łazienki. Będąc już w pokoju, wziąłem jeszcze bluzę. Chwilę później ją założyłem, włożyłem buty i całą wcześniej wspomnianą trójką, pojechaliśmy na Mszę, a po niej jeszcze na zakupy. Po powrocie było śniadanie, a po nim trochę wolnego czasu dla nas wszystkich. To był niezwykły weekend ... nigdy go nie zapomnę, bo ten koncert chłopaków, w czasie którego mogłem też wystąpić, to była niesamowita niespodzianka z Ich strony, zarówno dla mnie, jak i dla Domiego, mojego przyjaciela. Ten weekend był niezwykły, a przez to i intensywny ... ale warto było ;) .

Martinus
Wstałem chwilkę po 7:30. Poszedłem do łazienki się odświeżyć, po czym się przebrałem. Gdy wróciłem do pokoju Mac już siedział na łóżku. Rzekłem do Niego:
- coś Ty taki zaspany jeszcze? czyżbyś się nie wyspał? - zapytałem Go z lekko ironicznym uśmiechem.
- daj spokój ... kto to widział o tej porze w wakacje wstawać - odpowiedział z bardzo poważną i trochę pretensjonalną miną, obracając się w moją stronę, po czym rzucił we mnie poduszką, której nie udało mi się złapać, więc nią oberwałem ... po chwili odrzuciłem ją z powrotem w kierunku Maca, który również nią oberwał, bo jeszcze był zbyt zaspany, aby ją złapać.
Po czym chwilę żeśmy się podroczyli, w sposób jak to tylko my się ze sobą czasem lubimy podroczyć. W pewnym momencie rzekłem do brata:
- dobra, wystarczy na dzisiaj - po czym podałem Mu rękę, podnosząc Go z łóżka, na którym znów siedział, i Mac wstał z niego, dość nie chętnie, ale w końcu wstał. W tym momencie nadszedł czas na nasz braterski uścisk wzajemnie przytulający, który mamy w zwyczaju zawsze po tym, ilekroć się ze sobą wcześniej podroczymy. To jest coś co zawsze umacnia i gruntuje naszą bratersko-bliźniaczą przyjaźń.
- Mac ... idź się już przebrać - rzekłem po chwili do brata - za chwilę jedziemy z tatą, pamiętasz? - zapytałem retorycznie.
- no tak ... pamiętam, pamiętam - odpowiedział, a ja posłałem Mu tylko ponaglające spojrzenie nic nie mówiąc - dobra, dobra Tinus ... już się idę odświeżyć i przebrać - rzekł zrezygnowany, po czym wszedł do łazienki. W międzyczasie wziąłem jeszcze z torby bluzę i ją założyłem, jakoże dziś jest chłodniej niż przez poprzednie dni.
Po kilku minutach Mac wyszedł z łazienki, po czym ze swojej torby wziął bluzę i ją założył. Następnie obaj założyliśmy buty, i koło 8:20 wraz z tatą pojechaliśmy do "Kauflanda" jakoże jest trochę rzeczy, które potrzebujemy zakupić. Do pensjonatu wróciliśmy chwilę przed przyjazdem Maćka, Dominika i Kacpra, którzy byli w kościele na Mszy, a potem w "Rollu" na zakupach. Po wspólnym śniadaniu, mieliśmy czas dla siebie.

Iza
Po wspólnym śniadaniu poszłam, wraz z Dominikiem, Kacprem oraz Marcusem i Martinusem, na rodzinne osiedle Dominika, gdzie wybraliśmy się do centrum handlowego zwanego "Retail Park". W ramach niego poszliśmy wpierw do "Neonetu", a potem jeszcze do "Decathlonu". W obu sklepach, każdy z nas wybrał i kupił coś dla siebie. Do naszego pensjonatu wróciliśmy przed 13:00, a po kilkunastu minutach zjedliśmy smaczny obiad, przygotowany przez znajomych Maćka, którzy są właścicielami pensjonatu. Około 14:00, Marcus i Martinus wraz z Kacprem, Dominikiem i Maćkiem pojechali do kościoła na próbę czyjegoś koncertu. W tym dniu postanowiłam zostać już do wieczora w pensjonacie wraz z moimi młodszymi, małymi braciszkami, czyli Matim i Mikim.

To Dråper Vann ... i Przyjaciele 1 // Marcus & Martinus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz