Rozdział 97 - Marcus w domu

21 0 0
                                    

Dominik
Nie ukrywam, że Marcus i Martinus zaskoczyli mnie tą decyzją. Wogóle się nie spodziewałem takiego rozwoju i biegu zdarzeń. Faktem jednak jest, że ta Ich propozycja i Ich decyzja, bardzo mnie ucieszyły, choć wiem, że nie będzie to łatwe zadanie. Skoro jednak powierzyli mi je, to oznacza że faktycznie jest to możliwe ... inaczej by mi tego nie proponowali. Ufają mi i wiedzą, że nie będzie mi to sprawiało problemów ... są spokojni, bo wiedzą i czują, że sobie poradzę.

Martinus
Domi był mocno zaskoczony naszą decyzją, naszą propozycją dla Niego. Choć będzie to dla Niego całkiem nowe wyzwanie, doświadczenie, to wiem że sobie z tym poradzi. Będzie na pewno trochę inaczej w tym czasie, ale na pewno będzie dobrze, ciekawie ... pojawią się na pewno jakieś nowe pomysły, będą pewne innowacje, wejdzie nowa jakość, czyli słowem to wszystko co Domi wniesie do występów od siebie, ze swojej strony. Będziemy, co prawda, wciąż wykonywać te same nasze utwory, ale występowanie z Dominikiem zamiast Marcusa będzie z kolei nowym doświadczeniem dla mnie. Będzie to coś, czego wcześniej, tak bezpośrednio, nie doświadczyłem, bo Marcus zawsze był. Teraz jest inna sytuacja, nowa sytuacja, coś całkiem nowego ... zarówno dla mnie, jak i dla Marcusa, no i dla Domiego oczywiście też. Marcus jednak będzie cały czas śledził wszystko ... przy koncertach chociażby, będzie specjalne wideo łącze, dzięki któremu my będziemy widzieć Jego, a On nas w czasie koncertu. Będzie śledził to wszystko z domu, bo już za 3 dni Go wypisują, a za tydzień pierwszy z trzech koncertów z Krisem.

Marcus
Ostatnie 3 dni w szpitalu. Nie mogę się już doczekać powrotu do domu. Z drugiej strony jednak spędzę w nim jakieś najbliższe pół roku, prawie że bez wychodzenia z niego. Przez najbliższy rok szkolny, a przynajmniej do ferii zimowych, będę miał indywidualne lekcje tu w domu, bo przez ten czas będę mógł wychodzić jedynie na wizyty lekarskie co kilka (3-4) tygodni, i na rehabilitację raz w tygodniu, a od listopada czy grudnia może już 2-3 razy w tygodniu ... choć to zależy od tego w jakim będę stanie fizycznym, lepszym czy gorszym. Prawdopodobnie podobnie będzie w dalszej części roku, do kolejnych wakacji, z tym że jeszcze oprócz regularnych wizyt lekarskich, to rehabilitację będę już miał w każdy dzień. W czasie ferii zimowych, wraz z Tinusem i naszymi przyjaciółmi, pewnie rozpoczniemy już prace nad nowym albumem. No i po feriach na spokojnie będziemy go już nagrywać w studiu, raz czy dwa w tygodniu, tak aby wyszedł tuż po Wielkanocy. Wiele jednak zależy od tego jak szybko mój organizm będzie się regenerował. Wg lekarzy, którzy mnie znają, to muzycznie i wokalnie powinienem dojść do pełnej sprawności już tak mniej więcej do Bożego Narodzenia; oczywiście aby tak było muszę regularnie ćwiczyć i wzmacniać płuca, i dbać o struny głosowe ... w przeciwnym razie, to potrwa dłużej, i nie będzie możliwe chociażby nagranie nowego albumu przed Wielkanocą, a bardzo chciałbym aby najdalej w maju już miał premierę; wiem, że nasi fani będą na niego bardzo czekać.
Poza tym, w dalszej perspektywie, oprócz wyjść na rehabilitację, pewne drobniejsze jej elementy będę musiał na co dzień wykonywać też w domu ... zgodnie z tym i dokładnie wg tego co zleci i powie mi lekarz w czasie wizyt.

Nadszedł w końcu dzień powrotu ze szpitala do domu ... tata przyjechał z Tinusem, a także z naszymi przyjaciółmi: Dominikiem, Kacprem, Joshem i Kristianem, a wraz z Nimi przyjechał też Maciek. W czasie gdy tata poszedł po mój wypis, Tinus i Domi pomogli mi się spakować.
Gdy tata przyszedł z wypisem, wszystko było już gotowe i spakowane. Poszliśmy  wszyscy do naszego samochodu, choć ja niestety musiałem jechać tam na wózku ... chwilowo bowiem nie mogę jakoś za bardzo chodzić, trochę jest wskazane, ale to tylko na takich krótkich odcinkach jakie będę pokonywać w domu, nie mogę się forsować, a chodzenie po schodach to wykluczone całkowicie póki co. Sporo tych ograniczeń mam teraz, ale nic nie poradzę na to i muszę to przetrwać jakoś. W sumie w niektórych kwestiach będę dość trochę, albo i nawet w znacznym stopniu, uzależniony od innych i muszę się z tym pogodzić na jakiś czas. Trochę to potrwa, ale wrócę do normalności, do zwyczajności, i będę funkcjonował normalnie i w pełni samodzielnie. Tego jestem pewien, i to mnie trzyma i mobilizuje.
Gdy przyjechaliśmy pod dom, ucieszyłem się na sam jego widok.
W tym czasie, co byłem w szpitalu, tata zdążył wszystko w domu przystosować ze względu na mnie ... jest podjazd przy frontowym wejściu, a także przy tylnim wyjściu na taras. Ponadto, będąc już w środku, zauważyłem nową, bardzo przydatną i użyteczną, instalację, czyli winda na piętro, gdzie mam pokój. Na szczęście nasz dom jest tak skonstruowany, że bez problemu można było ją wstawić, czym zajął się tata, tak aby z niczym w domu nie kolidowała. Jak narazie mogę się poruszać tylko na wózku lub z pomocą kogoś drugiego, a dopiero za jakieś 1,5-2 miesięcy mogę zacząć używać do chodzenia kuli ... gdy już choć troszkę wzmocnię nogi, poprzez rehabilitację.
Jak to mówią: "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Wróciłem do domu, wjechałem windą na piętro, i wjechałem do swojego pokoju. Była w nim już przygotowana aparatura, która będzie mi służyć do wideo połączeń przy koncertach ... dzięki czemu będzie niemal tak, jakbym tam był, bo wszystko będę mógł zobaczyć, niemal jak w rzeczywistości. Mega sprzęt.

---------------------------------

Kolejny rozdział 🙂
Jak się Wam podoba dalszy bieg zdarzeń? 🤔 Co o Nim myślicie? 🤔
Jeśli się Wam podoba, to zachęcam do polubienia i komentowania rozdziału 😉
Jesteście ciekawi, co się dalej wydarzy? 🤔 ... i jak potoczy się dalsza akcja? 🤔
Zapraszam do kolejnych rozdziałów. 😀

Pozdrawiam wszystkich 🙂

To Dråper Vann ... i Przyjaciele 1 // Marcus & Martinus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz