Rozdział 135 - Wyjazd na YSF2019 do Warszawy

14 2 0
                                    

Info porządkowe 😉
w opowiadaniu, w tym momencie akcji trwają wakacje ... wakacje w roku 2019
——————————

Martinus
Dwa dni po wizycie Remo u nas, przyszedł czas aby spakować się na wyjazd do Warszawy ... będziemy tam w sumie trochę ponad 3 dni; nie biorę teraz wszystkich swoich rzeczy stąd, zresztą Mac i tata też nie, jakoże potem tj po YSF, na kilka dni wracamy jeszcze tu do Gdańska, i dopiero potem lecimy do Norwegii.

Marcus
- Tinus - rzekłem do brata - pamiętaj o naszej piłce ... tak żebyśmy się zbytnio tam nie nudzili w wolnych chwilach - dodałem.
- spoko, spoko Mac - odpowiedział - mam już ją przygotowaną przy swojej torbie - dopowiedział.
- to dobrze brachu - odrzekłem - piątka Tinus - rzekłem jeszcze
- piątka Mac - odpowiedział, po czym przybiliśmy piątkę - i żółwik bracie - dodał z uśmiechem
- żółwik brachu - odpowiedziałem, również się uśmiechając, przybijając z bratem żółwika 😀
- piłka to nasz podstawowy gadżet wyjazdowy, także zawsze o niej pamiętam - rzekł jeszcze Tinus.
- co racja to racja - powiedziałem - aczkolwiek ja chyba bym zapomniał o niej w trakcie pakowania - dodałem - fajnie że zawsze nad tym czuwasz i pilnujesz tego - dopowiedziałem, uśmiechając się do brata, co On odwzajemnił.

Dominik
- siemka Kapi - rzekłem wchodząc do Jego pokoju.
- siema Domi - odrzekł.
- spakowany już na wyjazd do Warszawy na YSF? - spytałem - czy pomóc Ci w czymś? - dodałem.
- w zasadzie już chyba wszystko mam - odpowiedział - a Ty Domino ... gotowy do wyjazdu? - zapytał mnie Kacper.
- mam już przygotowane wszystko co trzeba - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem, po czym wyrywkowo sprawdziłem wraz z Kacprem, czy na pewno wszystko ma, czy nic istotnego Mu nie umknęło.

Kacper
Przy pakowaniu umknęły mi 2 istotne rzeczy. Na szczęście, gdy kończyłem pakowanie torby, przyszedł do mnie jeszcze Domino, i razem z Nim sprawdziłem, czy na pewno niczego nie brakuje ... rzadko mi się to zdarza żebym o czymś zapomniał przy pakowaniu, ale tak bywa czasami. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak Domino, który zawsze o mnie pamięta i mnie rozumie, i troszczy się praktycznie tak jak o brata, a jak trzeba, to zawsze pomoże, zawsze znajdzie czas, pomimo że ma i tak sporo swoich spraw, zajęć, itp.
Rzadko mam możliwość, ale przynajmniej od czasu do czasu, jakoś się Mu za to rewanżuję ... po prostu tylko czasem jest tu temu możliwość, sposobność, ale zawsze coś 😉

Josh
Jestem już kolejny raz w Polsce, i w sumie za każdym razem jak tu jestem, to coraz bardziej mi się tu podoba, i coraz to bardziej lubię ten kraj. Cieszy mnie to, że praktycznie za każdym razem, mogę w jakimś stopniu, choćby nawet niewielkim, włączać się czynnie w koncert chłopaków. W zasadzie to wszystko co teraz jest zawdzięczam w dużym stopniu Dominikowi, bo dopiero On zwrócił na mnie uwagę w szkole, tam w Trofors, już na krótko po tym jak tam się przeprowadził. W czasie, gdy Dominika jeszcze nie było w Trofors, byłem cały czas na uboczu, odrzucony przez wszystkich, nie miałem praktycznie żadnych kolegów ... bardzo rzadko zdarzało się, żeby ktoś wogóle do mnie podszedł i pogadał. Zmieniło się to dopiero, gdy w szkole, i wogóle w Trofors, pojawił się Dominik i Jego rodzina, a także Jego przyjaciel Kacper. Obaj są moimi najlepszymi przyjaciółmi ... oczywiście Ich rodziców i rodzeństwo też bardzo lubię i traktuję Ich jak przyjaciół. Dominik i Kacper są moimi pierwszymi, a także najważniejszymi i najlepszymi przyjaciółmi ... i tego nic nie zmieni. Cieszę się, że Ich poznałem, bo dzięki Nim moje życie zmieniło się na lepsze ... w szkole w końcu dostrzegli we mnie normalnego chłopaka, a nie odrzutka, od którego trzeba się trzymać z daleka ... faktem jest, że jestem inny od większości uczniów tutaj i od zawsze się tu wyróżniam, no i dlatego tak mnie kiedyś traktowali. Dopiero dzięki Dominikowi, zobaczyli i dostrzegli, że pomimo mojego odmiennego wyglądu, charakteru, osobowości jestem takim samym człowiekiem jak każdy z Nich, a do większości chłopaków w szkole też dzięki temu dotarło, że jestem zwyczajnym chłopakiem, takim jak oni ... wielu z tych, co mi dokuczało z powodu mojej drobnej odmienności, przeprosiło za to, co robili, i obecnie, niektórzy z Nich, chętnie ze mną od czasu do czasu trochę pogada. Wcześniejsza sytuacja nie była dla mnie łatwa dodatkowo jeszcze z dwóch powodów ... jestem jedynakiem, i do tego straciłem tatę, jeszcze przed przeprowadzką z Hiszpanii do Norwegii. W czasie gdy w szkole i w Trofors pojawili się Kacper i Dominik, Ich rodzeństwo, rodziny, to nie znałem wtedy innego uczucia jak odrzucenie i wrogość ze strony kolegów, wskutek tego co doświadczyłem we wcześniejszych latach ... pomimo tego jednak wyczułem, że Oni dwaj są inni, i też na swój sposób się wyróżniają, i dlatego też zaufałem Im, i umiałem się przy Nich otworzyć, i pewne rzeczy i sprawy z siebie wyrzucić ... w końcu miałem z kim normalnie pogadać, fajnie spędzać czas, miałem naprawdę miłych, fajnych kolegów, którzy dość szybko stali się moimi najlepszymi przyjaciółmi. Wiedziałem, że sami trochę ryzykują, kolegując i przyjaźniąc się ze mną, bo dotychczas praktycznie wszyscy mnie odrzucali i nie chcieli znać ani mieć ze mną do czynienia. Dominik, a krótko potem też i Kacper, umieli to zmienić ... w szkole zaakceptowali Ich praktycznie wszyscy, i to dość szybko, jak widziałem. Mimo że wielu widziało Ich ze mną, to nikt Ich nie odrzucał i nie wykluczał ze środowiska tutejszego, nikt też Im z tego powodu nie dokuczał ani nic tego typu ... działo się całkiem inaczej ... stopniowo coraz więcej osób zaczęło się przekonywać do mnie, i nie traktowało mnie już tak jak wcześniej, ale już tak jak każdego w szkole ... normalnie.
Dominik i Kacper pomogli mi też odkryć mój DJ-owski talent muzyczny, który we mnie drzemał, a dzięki temu mój krótki występ stał się już niemal stałą częścią koncertów Marcusa i Martinusa, których poznałem również dzięki Dominikowi i Kacprowi, a z którymi też się potem dość szybko skumplowałem i zaprzyjaźniłem.
Teraz, po tragicznej śmierci mojej mamy, już ponad 1,5 roku temu ... zwyczajnie nie zostałem sam, i mam naprawdę fajną rodzinę ... jest nią Maciek i Ania, którzy mnie adoptowali, Iza wraz z jej młodszymi braćmi bliźniakami Matim i Mikim, również adoptowani przez Anię i Maćka, oraz Dominik, brat Ani i drudzy młodsi bliźniacy Tymek i Franek, synowie Ani i Maćka.

—————————————

Witajcie w kolejnym rozdziale 🙂
Pamiętacie jeszcze Josha? Mam nadzieję, że tak 😉
Dzisiaj, oprócz dalszej bieżącej akcji, przybliżyłem Wam po krótce Jego historię ... i chyba pierwszy raz pojawiła się tutaj Jego perspektywa, spojrzenie, uczucia, emocje ...
Jak Go odbieracie i postrzegacie? I co myślicie o Jego perspektywie w opowiadaniu?
Co myślicie o tym rozdziale? 🤔
Piszcie w komentarzach 😉
A jeśli się Wam podoba, to zachęcam do jego polubienia, i zapraszam do kolejnych rozdziałów 🙂 ... a także tych, których nie czytaliście jeszcze 😀

Do zobaczenia w kolejnych rozdziałach 😉
Pozdrowienia dla Was wszystkich 🙂

To Dråper Vann ... i Przyjaciele 1 // Marcus & Martinus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz