Dominik
Wstałem koło 8:00, i zobaczyłem że Iza i bliźniacy jeszcze śpią. Krótką chwilę później, wziąłem z torby rzeczy do przebrania, po czym poszedłem do łazienki. Zdjąłem z siebie piżamę, umyłem się i założyłem na siebie ciuchy, które wziąłem z torby. Stwierdziłem, że zerknę czy wstali już może Ania lub Maciek, ale śpią jeszcze ... a trzeba by zajść do sklepu, po parę rzeczy do jedzenia, ale sam nie pójdę, bo nie znam okolicy (jestem tu pierwszy raz w życiu), a poza tym Ania z Maćkiem, by się martwili, jakby wstali i zobaczyli, że mnie niema. Na szczęście zostało jeszcze parę rzeczy z podróży, a do tego u każdego ze znajomych, gdzie byliśmy, dostaliśmy jeszcze coś na drogę ;) . Wziąłem więc z plecaka jedną wiekszą drożdżówkę oraz swoje ulubione kakao, i poszedłem do kuchni. Zagotowałam wodę w czajniku i przygotowałem kakao, po czym siadłem przy stole w kuchni i zjadłem drożdżówkę popijając ją kakaem. Wróciłem do pokoju, aby odnieść pojemnik z kakaem, po czym ponownie poszedłem do Ani i Maćka. Gdy zauważyłem, że Ania już wstała, powiedziałem:
- cześć - zacząłem uśmiechając się.
- cześć - odpowiedziała, również uśmiechnięta.
- idziemy do jakiegoś sklepu? - zapytałem - bo trzebaby kupić parę rzeczy dla naszej gromadki - dodałem, mówiąc tak trochę żartem ... z przymrużeniem oka.
- no tak, Domi ... parę rzeczy potrzebujemy - powiedziała - za jakieś 15-20 minut pójdziemy, ok? - dodała, pytając.
- dobrze - odpowiedziałem, i poszedłem przygotować się do wyjścia.
Po kwadransie wraz z Anią poszedłem do sklepu; kupiliśmy trochę więcej niż planowaliśmy, ale to chyba nawet lepiej ... w sklepie byliśmy ponad 3 kwadranse, i do tego jakieś 10 minut na dojście i tyle samo na powrót. Idąc w obie strony, minęliśmy duże wrocławskie zoo, do którego zapewne w któryś dzień pójdziemy. Natomiast w okolicy naszego pensjonatu zauważyłem duży kościół, którym jak się okazało, była katedra wrocławska. Gdy wróciliśmy, wszyscy już wstali. Na dzień dzisiejszy Ania z Maćkiem zaplanowali zapoznanie nas z okolicą naszego pensjonatu. Wyruszyliśmy po wspólnym śniadaniu, czyli około 10:30. Chodziliśmy po Wrocławiu i wszyscy oglądaliśmy z zaciekawieniem, to co widzieliśmy, i to koło czego akurat przechodziliśmy. Chodziliśmy ponad 3 godziny, a już po 1,5 godzinie bliźniacy byli zmęczeni chodzeniem (w sumie są mali jeszcze, także nie dziwię się Im), i w związku z tym po takim czasie zrobiliśmy przerwę na lody, a gdy ruszyliśmy dalej, Iza wzięła na barana Mikiego, a ja Matiego. Chłopaki się z tego bardzo ucieszyli i mocno w nas się wtulili. Następnie poszliśmy dalej poznawać Wrocław, a około 14:00, kończąc już naszą wędrówkę, poszliśmy na obiad do jednej z pobliskich restauracji. Byliśmy tam ponad 1,5 godziny i zjedliśmy wszyscy bardzo dobry i smaczny posiłek. Tak gdzieś koło 15:45, udaliśmy się w drogę powrotną do pensjonatu, zahaczając po drodze o katedrę, aby zobaczyć o której są w niej Msze św. Okazało się, że w tygodniu wieczorem jest o 18:00, a rano, w czasie wakacji o 8:00, a potem jeszcze o 9:00. Chwilę po 16:00 byliśmy już w naszych pokojach w pensjonacie. Przez kolejną godzinę trochę odpoczęliśmy i chwilę też pograliśmy. Po 17:00, przebrałem się w ubiór odpowiedni do kościoła, wziąłem swoją albę, i wraz z Maćkiem poszliśmy do kościoła katedralnego. Poszliśmy wcześniej, tak żeby spokojnie jeszcze porozmawiać z miejscowym księdzem, i uzgodnić fakt mojego służenia tutaj przez najbliższy tydzień. Bardzo się cieszę, że będę mógł tu też służyć ... raz, że bardzo lubię posługę ministrancką i lektorską, dwa że pierwszy raz będę mógł służyć w katedrze ... bo dotychczas nigdy nie miałem jeszcze takiej możliwości, a teraz będę w niej służył przez cały tydzień. Przygotowałem się do Mszy, i czekałem czy dotrze któryś z tutejszych ministrantów. W międzyczasie w zakrystii pojawił się organista, z którym uzgodniłem wszystko co do psalmu, zarówno na dziś jak i na ten czas, przez który tu będę. Równocześnie się dowiedziałem od Niego, że tu niema wogóle kantorów (kantor lub psałterzysta: osoba śpiewająca psalm na Mszy - przyp. Aut.), powiedział mi, że kiedyś było kilku, ale teraz niema chętnych do tej posługi, i od jakich 3 lat sam śpiewa psalmy ... w tym wszystkim ucieszył się że jestem tu przez ten tydzień, raz że będzie miał troszkę luźniej, dwa że może moje śpiewanie zachęci któregoś z chłopaków tutaj, bo Jemu brakuje już pomysłów, jak zachęcić chłopaków, bo próbował już różnymi sposobami, i nie odniosło to żadnego efektu. Wymieniłem się z Nim numerem telefonu, tak żeby mieć kontakt do Niego. 10 minut przed Mszą przyszło 2 chłopaków, wyglądających na młodszych ode mnie ... i tak było faktycznie, bo chwilkę z Nimi pogadałem; okazało się, że są braćmi ... starszy z Nich to Igor, który ma 11 lat, a młodszy to 10-letni Rafał. Bardzo fajne, kontaktowe i spokojne chłopaki ... trochę pod tym względem, podobni do mnie. Fajnie mi się tu z Nimi dziś służyło. Przed Mszą powiedzieli mi skrótowo jak to tu u Nich wszystko wygląda, a po niej jeszcze trochę z Nimi pogadałem, a na koniec wymieniłem się z Nimi numerem telefonu, aby mieć kontakt do Nich. Dowiedziałem się jeszcze, że teraz w tym tygodniu mają dyżur na wieczornej Mszy, co mnie ucieszyło, bo pomimo że poznałem Ich ledwo godzinę temu, to już Ich obu polubiłem. Nie gadałem z Nimi jakoś długo, bo Maciek na mnie już czekał, żebym nie wracał sam. Pożegnałem się więc z chłopakami, i wraz z Maćkiem, poszedłem do pensjonatu, w którym się zatrzymaliśmy. Przyszliśmy do niego ok. 19:15. Krótko po tym zjedliśmy kolację. Po kolacji, wraz z Izą i bliźniakami, pograliśmy jeszcze w "papier, kamień, nożyce" przez jakąś godzinę. Chwilę po 21:00 poszedłem się już umyć i położyłem spać. Gdy tylko wyszedłem z łazienki, weszła do niej już Iza wraz z bliźniakami, aby pomóc Im przy myciu się. Słyszałem jeszcze jak kładła Ich spać, po czym sama poszła też się umyć, i w tym czasie już zasnąłem. Następny dzień rozpocząłem podobnie, ale wstałem już przed 7:00 ... umyłem się i przebrałem, wypiłem swoje kakao, i około 7:30 poszedłem na Mszę, bo postanowiłem, że będę zarówno o 8:00 jak i o 18:00. Gdy wszedłem do zakrystii, był w niej już jeden z ministrantów, o którym po krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że nazywa się Filip i jest moim rówieśnikiem, choć nie jest jeszcze lektorem. Po kilku minutach przyszedł drugi ministrant ... był nim 8-letni chłopak (po wczesnej Komunii) o imieniu Sebastian. Z oboma równie fajnie mi się służyło jak wieczorem z Igorem i Rafałem, i po Mszy chwilę jeszcze pogadaliśmy i wymieniliśmy się numerami telefonu, po czym pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Generalnie przez cały tydzień służyłem z Nimi tylko: rano z Filipem i Sebastianem, a wieczorem z Igorem i Rafałem. Wieczorem 2 razy pojawił się jeszcze jeden z tutejszych lektorów, 16-letni Mariusz. W ciągu dnia mieliśmy wyjścia rodzinne w każdy dzień ... raz byliśmy w jednym z muzeów, innym razem poszliśmy do wrocławskiego zoo, to z kolei na jakąś wystawę, koncert czy do kina. Każde z tych wyjsć kończyliśmy wspólnym obiadem w tej samej restauracji, w której byliśmy w pierwszy dzień, po czym mieliśmy chwilę dla siebie, kiedy siadaliśmy wspólnie i np w coś graliśmy. Po tym wraz z Maćkiem szedłem do kościoła na 18:00. W niedzielę było troszkę inaczej - po wspólnym śniadaniu około 8:00, poszliśmy do kościoła cała rodziną na 9:00, a ja jeszcze zostałem na 10:30 i dopiero po niej wróciłem. Koło 14:00 mieliśmy obiad tam gdzie zawsze, a po nim poszliśmy do wcześniej wspomnianego już kina. Wróciliśmy z niego koło 18:00, a ja po chwili odpoczynku, przebrałem się w ubiór niedzielny i poszedłem jeszcze do kościoła na wieczorną Mszę o 19:00. Na żadnej z Mszy, na których byłem dzisiaj nie poznałem żadnego kolejnego ministranta ... o 9:00 był Filip i Sebastian, a o 19:00 Igor i Rafał, natomiast o 10:30 była cała czwórka oraz jeszcze też Mariusz. Wtedy też Im powiedziałem, że jutro rano już wyjeżdżam z Wrocławia ... stwierdzili więc wspólnie, że przyjdą rano wszyscy na 8:00, aby się pożegnać ze mną, bo pomimo takiego krótkiego czasu, to mnie polubili, zresztą tak samo jak ja Ich.
CZYTASZ
To Dråper Vann ... i Przyjaciele 1 // Marcus & Martinus
FanfictionHistoria Izy, dziewczyny z Polski, która wraz z przyjaciółką Dominiką, mieszka w Norwegii. Obie dziewczyny mają po 13 lat i obie są fankami Marcusa & Martinusa (którzy mają po 14 lat). W nowej szkole poznają Ich osobiście, gdy Ci zaczynają chodzić d...