Rozdział 61 - Spotkania przedświąteczne

14 0 0
                                    

3 tygodnie później, środa 20 grudnia

Dominik
Tutaj w szkole nie praktykuje się jako takich wigilii klasowych, ale w ostatni dzień, w który idziemy do szkoły przed świętami, jest takie luźne spotkanie klasowe, trwające około 2-3 godziny. Niema żadnych życzeń czy łamania się opłatkiem ... na stole mamy ciasta, ciastka, chipsy, soki, napoje, itp. Dzień wcześniej uzgadniamy danie ciepłe, od którego zaczynamy spotkanie ... niektórzy biorą pizzę, inni kebaba, a jeszcze inni jedną z kilku wersji spaghetti, a niektórzy jeszcze coś innego. Jedna osoba w ramach klasy się tym zajmuje, zbiera pieniądze na to od wszystkich (dzień wcześniej) i zamawia, przychodząc jako pierwsza w dzień spotkania. Zwykle zajmuje się tym przewodniczący klasy ... w mojej klasie jest nim akurat Cassius, i w związku z tym, pomagam Mu przy tym. Z tego co wiem od Niego, to wcześniej kto inny był przewodniczącym, ale jeszcze przed wakacjami, jakoś na przełomie marca i kwietnia, wyprowadził się do Stanów Zjednoczonych, i wtedy został wybrany przez klasę do tej funkcji. Już w poniedziałek zebraliśmy wspólnie zamówienia od całej klasy, i wszystko dokładnie podliczyliśmy, i przekazaliśmy klasie po ile się składamy, jakoże we wtorek trzeba było zebrać już to od wszystkich. Co do pozostałych rzeczy, zarówno ciasta, ciastka, chipsy, soki, napoje, jak i kubki i sztućce plastikowe, tacki i talerze papierowe, serwetki i inne, to już dokładnie Cassius zarządził kto co przynosi, choć oczywiście do pewnych rzeczy niektórzy sami się pozgłaszali. Spotkania klasowe rozpoczynają się o 10:00. Wraz z Cassiusem i kilkoma innymi osobami z klasy, przyszedłem już godzinę wcześniej, aby wszystko w klasie przygotować, a pół godziny przed spotkaniem, Cassius zadzwonił z zamówieniem, które dotarło jakiś kwadrans po 10:00. Spotkanie odbyło się w miłej, luźnej, spokojnej i radosnej atmosferze. Byli na nim wszyscy z wyjątkiem 2 osób, które pojechały już wcześniej do rodziny na święta.

Kacper
Pierwsze przedświąteczne spotkanie klasowe tutaj. Wygląda trochę podobnie, choć niema charakteru i formy wigilii klasowej, jaką znam z Polski. Jest inaczej. Nie ma żadnych życzeń, nie ma tutaj też łamania się opłatkiem. Samo spotkanie rozpoczyna się o 10:00, ale przed nim trzeba jeszcze przygotować, stąd też przyszedłem już na 9:00, wraz z Joshem, oraz przewodniczącym klasy oraz Jego zastępcą, skarbnikiem i sekretarzem, a także kilkoma innymi osobami. Zwyczajem spotkań klasowych tutaj, w tym czasie jest to, że zaczyna się go jakimś ciepłym posiłkiem, którego szczegóły uzgadniamy wcześniej wspólnie całą klasą. Z tego, co się dowiedziałem, to dotychczas, we wcześniejszych latach, zajmował się tym i organizował to w tej klasie jeden chłopak, którego rodzice mieli restaurację, i profesjonalnie, i w rozsądnej cenie, to wszystko co roku przygotowywali, ale w minione wakacje przeprowadzili się do innego miasta, odległego o około 250 km od Trofors, no i tam założyli całkiem całkiem nową. Osobiście Ich nieznam, ale rodzice znają, bo to właśnie od Nich przejęli restaurację, którą prowadzą, a której specyfikę i charakter trochę poszerzyli, bo funkcjonuje teraz już jako kawiarnio-pizzerio-restauracja. W chwili obecnej więc to moi rodzice się tym zajmują, i Ich kawiarnio-pizzerio-restauracja przygotowała danie dla klasy na pierwszą część spotkania. W drugiej części spotkania natomiast mamy różne ciastka, ciasta, chipsy, soki, napoje, itp. Dwa dni wcześniej wspólnie w klasie uzgodniliśmy kto co przynosi, zarówno spośród wspomnianych już rzeczy jak też i jednorazowych kubków, sztućców, tacek, talerzy czy też serwetek, itp. Całe to spotkanie trwało jakieś 2-3 godziny.
Z tym daniem na pierwszą część spotkania, sprawa podobnie wygladała w klasie Adriana. Tak się bowiem złożyło, że w klasie, w której On jest teraz, to byli tam wcześniej bracia bliźniacy, bracia chłopaka, który się tą kwestią zajmował w mojej klasie. Także w Jego klasie to było zajęcie dla Nich. A teraz zajęcie w tym temacie ma Adrian. Także również dla Jego klasy, wszystko przygotowuje firma rodziców. Druga część, ta na słodko, wygląda generalnie w każdej klasie dość podobnie.
Na spotkaniu mojej klasy zabrakło 3 osób ... dwie się mocno pochorowały, a jedna pojechała na święta gdzieś do rodziny. U Adriana w klasie, przynajmniej z tego co mówił, to byli wszyscy. Klimat i nastrój spotkania był bardzo fajny. Spotkanie upłynęło w bardzo miłej i radosnej oraz luźnej i spokojnej atmosferze ... podobnie zresztą u Adriana.

----------------------------------------

Witam w kolejnym rozdziale 🙂
Jeśli się on podoba, to zachęcam do polubienia i komentowania 😀
Zachęcam również do dalszego czytania 😉

Dziękuję za zainteresowanie wszystkim dotychczasowym czytelnikom. 😉
W chwili obecnej opowiadanie zbliża się do liczby 1900 wyświetleń, a to już ostatnia niemal prosta do 2000 😉

Niestety jednak w ostatnim czasie zainteresowanie spada, a wraz z nim i wyświetlenia 😐
Mam jednak nadzieję, że to tylko chwilowe zjawisko 🙂 ... czas pokaże 🤔

Pozdrawiam wszystkich 🙂

To Dråper Vann ... i Przyjaciele 1 // Marcus & Martinus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz