Rozdział 54 - Powrót do domu ...

22 1 0
                                    

Kacper
Dzień po YSF spędziliśmy jeszcze w Warszawie ... w sporym stopniu spędziłem go oczywiście z Dominikiem, a także z Dawidem i Szymkiem oraz Marcusem i Martinusem. Po obiedzie obejrzeliśmy wszyscy wspólnie film o chłopakach. Martinus specjalnie wziął płytę z tym filmem, abyśmy w wolnym czasie mogli go obejrzeć. Był to pierwszy egzemplarz z tym filmem w wersji polskiej ... do wyboru: napisy lub lektor. Krótko po filmie zrobiliśmy sobie jeszcze całą sesję zdjęciową, każdy z każdym ... po dwóch, trzech czterech, pięciu i wszyscy razem też 😉 . Ponadto Dawid i Szymek poprosili chłopaków o kilka Ich autografów. Krótko po tym pożegnaliśmy się z przyjaciółmi, którzy wraz ze swoim tatą pojechali do swojego domu, do Gdańska. Niedługo po tym spakowaliśmy się wszyscy i pozbieraliśmy swoje rzeczy i wraz z przedstawicielami organizatorów YSF, udaliśmy się na lotnisko, z którego samolotem polecieliśmy z powrotem do Norwegii. W Oslo byliśmy po jakimś 2,5 godziny, a po półgodzinnej przerwie wyruszyliśmy do Trofors, najpierw samolotem na najbliższe lotnisko względem naszego miasteczka, a potem już samochodem. Podróż samolotem z Warszawy do Oslo, minęła mi dość szybko, bo mogłem się spokojnie zdrzemnąć, podobnie też Domi ... a jakoże siedzieliśmy koło siebie, to tuż przed drzemką się wtuliliśmy w siebie nawzajem. W czasie drugiej części podróży, już żaden z nas nie zasnął, i w tym czasie trochę sobie pogadaliśmy. W domu byliśmy przed 2:00, a jakoże to był środek nocy, to przenocowałem u Domiego, aby nie budzić nikogo w domu o tej porze.

Martinus
Dzień po YSF spędziłem wraz z resztą ekipy, jeszcze w Warszawie. Czas przed obiadem, spędziłem wraz z bratem, z Dominikiem i Kacprem oraz Dawidem i Szymkiem. Iza została w hotelu, bo była bardzo zmęczona, i spała jeszcze całe przedpołudnie. Wraz z chłopakami poszedłem na miasto ... oczywiście nie zapuszczaliśmy się nie wiadomo jak daleko od Torwaru i naszego hotelu, tak aby się nie zgubić tutaj, bo to bardzo duże miasto. Do hotelu wróciliśmy przed 14:00 na obiad. Po nim obejrzeliśmy wszyscy film o Marcusie i o mnie, pierwszy egzemplarz w wersji polskiej ... napisy lub lektor, który specjalnie wziąłem z sobą na taką okazję. Po filmie było jeszcze trochę czasu do wyjazdu Dawida i Szymka, także spożytkowaliśmy ten czas, robiąc taką swoją sesję zdjęciową ... porobiliśmy zdjęcia każdy z każdym, we wszelkich możliwych kombinacjach osobowych, od dwóch osób do wszystkich razem. Przez te parę godzin wspólnie spędzonych, bardzo polubiłem Dawida i Szymka, i nawiązałem z Nimi dobry kontakt ... a tak ogólnie to są bardzo fajne chłopaki. Wraz z Marcusem daliśmy Im kilka swoich autografów, a krótko potem musieli się już zbierać w drogę powrotną do Gdańska. Niewiele później również my wszyscy się już zbieraliśmy ... koło 20:00 mieliśmy już samolot do Oslo. 2,5 godziny lotu upłynęło szybko i spokojnie ... wraz z bratem zdrzemnęliśmy się. Po wylądowaniu w Oslo mieliśmy półgodzinną pauzę, po czym polecieliśmy dalej ... na lotnisko najbliżej położone względem Trofors, a z niego już prosto do domu, do którego dojechaliśmy jakoś kwadrans przed 2:00.

Dominik
Podróż z Warszawy do Oslo minęła mi spokojnie i szybko. Jakoże siedzieliśmy z Kacprem koło siebie, to się w siebie wtuliliśmy, i szybko obaj zasnęliśmy. Przespaliśmy cały lot. W Oslo mieliśmy pół godziny wolnego dla siebie, po czym wyruszyliśmy w dalszą podróż, drugim samolotem. Wylądowaliśmy na lotnisku najbliżej położonym względem Trofors, a z niego pojechaliśmy już prosto do domu. Na miejscu byliśmy kilka minut przed 2:00. Ta część podróży bardzo mi się dłużyła, podobnie jak chyba też Kacprowi ... przegadaliśmy w tym czasie wiele różnych tematów, spraw, i gadaliśmy praktycznie o wszystkim, a w tym i o naszych wrażeniach po YSF. Gadaliśmy nie tylko w dwójkę, bo Mac, Tinus oraz Iza również się włączyli do tej dyskusji. Gdy dojechaliśmy już do domu, to wzięliśmy Kacpra do nas na noc, aby nie budzić już o tej porze Jego rodziny ... zresztą Maciek to już uzgodnił wcześniej z Jego rodzicami, w czasie gdy mieliśmy postój w Oslo, i było wiadomo już, że wrócimy dopiero w środku nocy. Gdy weszliśmy do domu, wszyscy po kolei poszliśmy się umyć ... do łazienki na parterze poszła najpierw Iza, a jakiś czas już po Niej, Maciek. Z kolei do łazienki na piętrze, najpierw poszedł Kacper, raz że młodszy, a dwa że gość ... choć moja i Jego rodzina są ze sobą już tak zżyte, że praktycznie to jesteśmy dla siebie nawzajem jak rodzina. Gdy Kacper się już umył, to przyszła kolej na mnie aby się umyć. Szybko się więc umyłem i poszedłem do swojego pokoju, w którym nocuje dziś też Kacper. Co prawda w moim pokoju jest jedno łóżko, ale jest dość duże, przez co obaj się spokojnie na nim zmieścimy  😉 . Od czasu do czasu, kilka razy w roku, tak to było i jest, że wzajemnie u siebie czasem nocujemy ... raz ja u Kacpra, a raz Kacper u mnie, tak jak dzisiaj (a do tego teraz środek nocy tym razem, także nie bardzo nawet można jakoś inaczej tu coś wykombinować).
Ktoś może pomysleć, że to trochę dziwne, że chłopak śpi w jednym łóżku z drugim chłopakiem będącym w niemal takim samym wieku, ale żaden z nas niema z tym problemu ... raz, że jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi, dwa, że mamy do siebie całkowite zaufanie, bo znamy się już długo (praktycznie od początku odkąd mieszkałem w Gdańsku, a nawet dłużej bo przez 3 wcześniejsze lata, przyjeżdzali całą rodziną do nas, tj do Bielska-Białej, na wakacje i ferie zimowe ... poznaliśmy się przy okazji pierwszego Ich przyjazdu do Bielska-Białej), i trzy, co najważniejsze i poniekąd wynika z dwóch pierwszych (oba się wpisują w to trzecie i są jego częścią), to jest to, że dla siebie nawzajem jesteśmy jak bracia, tak się wzajemnie traktujemy, i taka szczególna relacja się między nami ukształtowała ... w sumie już w dość krótkim czasie po tym jak się poznaliśmy. Prawda jest też taka, że z nikim spoza rodziny, nie mam tak fajnego kontaktu jak z Nim, i z nikim innym, spoza rodziny, tak genialnie się nie dogaduję, a do tego świetnie się rozumiemy bez słów w niemal każdej sytuacji i bardzo fajnie spędza nam się wspólnie czas ... możemy gadać bez końca, możemy milczeć, możemy grać czy bawić się w cokolwiek, itp ... zawsze to jest fajnie, miło i kapitalnie spędzony czas. No i jak na braci-przyjaciół przystało, wspieramy się wzajemnie zawsze i w każdej sytuacji, jak tylko jest to potrzebne, konieczne i niezbędne ... no a wskutek tej szczególnej przyjacielsko-braterskiej więzi jaka się między nami ukształtowała, to wewnętrznie i duchowo zawsze wyczujemy jeśli z drugim z nas jest coś nie tak, jeśli ma jakiś problem, czy coś tym podobnego.
Gdy już obaj byliśmy gotowi do spania, położyliśmy się w łóżku, i bardzo szybko zasnęliśmy ... byliśmy bowiem bardzo zmęczeni, gdyż kilka ostatnich dni było dość mocno intensywne.

-----------------------------------------

Jest i kolejny rozdział 😉
Wracamy do Trofors w Norwegii 🙂
Jeśli ten rozdział się Wam podoba, to zachęcam do polubienia i skomentowania 😀
Zachęcam również do dalszego czytania 😀
Pozdrawiam wszystkich, i życzę wszystkim dobrego, udanego weekendu 😉

To Dråper Vann ... i Przyjaciele 1 // Marcus & Martinus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz