W mgnieniu oka znaleźli się w salonie. Selene wyłożyła się na miękkiej sofie a Jane usiadła w fotelu obok. Michael stanął przed nimi, aby dodać powagi swoim słowom.
- Zanim zacznę mam jeszcze jedno pytanie. Widziałyście dziś Drake'a albo się z nim kontaktowałyście? Zadzwoniłbym do niego ale wiem, że i tak nie odbierze ode mnie telefonu. Chciałbym, żeby i on był przy tej rozmowie, ponieważ ona również jego dotyczy.
- Dzwoniłam do niego, ale nie odbiera.- Sel wyraźnie posmutniała. Michael wiedział, iż troszczy się o brata. Jego zniknięcia sprawiały jej ból. Starała się go maskować, być twardą, lecz czasem jej to nie wychodziło.
- Mogłabyś spróbować jeszcze raz? Jeśli nie odbierze to trudno. Rozmowa odbędzie się bez niego.
Selene pośpiesznie wyjęła granatowy telefon i wybrała numer brata.- Jest sygnał.- odrzekła z wyczuwalną nadzieją w głosie. Lecz po chwili sygnał się urwał. Głos wydobywający się z komórki zakomunikował, iż użytkownik jest poza zasięgiem.
- Wyłączył telefon. Nie chce, żebyśmy go nękali. Widocznie jest zajęty.
Ciekawe czym, pomyślał doktor Parker, ale nie skomentował słów Sel na głos.- No dobrze, skoro nie interesują go sprawy rodzinne to jego sprawa, ale i tak będzie musiał się podporządkować.- odparł stanowczym głosem Michael.
- To nie będzie takie łatwe. Dobrze o tym wiesz.- odrzekła Selene. Jej głos wydawał się taki odległy. Pełen żalu i zmęczenia ciągłymi bataliami pomiędzy jej dwoma braćmi. Dlaczego nie mogli zawrzeć rozejmu i żyć w zgodzie? Nie mogła tego pojąć jak można być tak upartym i dumnym. Ok, rozumiała, że Drake miał w życiu pod górkę, ale to nie oznaczało, że powinien się na nich mścić. Przecież oni tylko chcieli dla niego jak jak najlepiej. Może on tego nie dostrzegał, ale tak było w rzeczywistości.
- Trudno, jakoś sobie poradzimy.- Michael próbował jakoś rozluźnić atmosferę.
- Otóż dzis rano otrzymałem list z Londynu.- ledwo zaczął a Jane już mu przerwała.
- Z Londynu? Nie możliwe.
- Tak, z Londynu. Od mojego ojca.
Jane była zszokowana. Selene nie bardzo wiedziała na czym polegało zdziwienie Jane więc zapytała.- Twój ojciec mieszka w Londynie?
- Tak to moje rodzinne miasto, tam się urodziłem.
- To twój prawdziwy ojciec? No wiesz chodzi mi o to czy ludzki?- ponownie zapytała Selene.
- Nie, nie jest moim ludzkim ojcem, ale bardzo mnie kocha i traktuje jak prawdziwego syna. Jak krew z krwi. Tak jak ja uważam was za moje rodzeństwo, tak on ma mnie za pierworodnego.
- To niesamowite, że wytworzyła się pomiędzy wami taka więź.
Selene była bardzo poruszona jego słowami. Zwłaszcza, że z własnym ludzkim ojcem nie miała najlepszych kontaktów.- Rzeczywiście to niewiarygodne i niesamowite.- uśmiechnął się Michael.
- Czego chce twój ojciec?- wtrąciła Jane.
- Pragnie, abyśmy przyjechali do Londynu i z nim zamieszkali. Pisałem mu o Selene i Drake'u, i chce ich poznać.
- Mielibyśmy przeprowadzić się do Londynu?- zapytała Jane.
- A dlaczego nie? Nic nas tu nie trzyma. Znajdziemy dobrą pracę, mój ojciec nam pomoże. Poza tym liczyłem, że nowe miasto może lepiej podziałać na Drake'a. Znajdę mu nową szkołę i być może się zasymiluje.- sam nie dowierzał ostatnim słowom, które wypowiedział, ale chciał jakoś namówić swoje towarzyszki. One też ewidentnie mu nie uwierzyły w sprawie dotyczącej Drake'a, ale zaczęły się intensywnie zastanawiać. Pierwsza odezwała się Selene.
CZYTASZ
NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka Pandory
Vampire[ZAKOŃCZONA] Moje życie to wielkie kłamstwo. Stek bzdur i oszustw, które doprowadzają do szaleństwa. Nie mogę być sobą. Całe życie udaję kogoś kim nie jestem. Kiedyś słyszałem, że aby być szczęśliwym trzeba nauczyć się kochać. Bzdura... To właśnie...