Głos dochodzący zza jego pleców wydawał się być opanowany i rzeczowy. To było niedorzeczne. Kto o tak późnej porze przechadzał się po dachu jakiegoś budynku?? Chyba już do reszty zwariowałem. Nie zastanawiając się dłużej, Drake odwrócił się w stronę głosu, który dobiegał zza jego osoby. W odległości dziesięciu metrów od niego stał jakiś przygarbiony staruszek. Nie wyglądał na krzepkiego i gibkiego co jeszcze bardziej wprawiło w osłupienie chłopaka. Skąd on tu się wziął do jasnej cholery?? Nie mógł oprzeć się dziwnemu uczuciu, które wmawiało mu, że skądś zna tego dziadunia.
- Nie zbliżaj się do mnie, zaraz zakończę to wszystko!! - wykrzyknął w stronę starszego pana. Chciał, żeby ton jego głosu przybrał złowrogą tonację, zamiast tego usłyszał przerażony głosik małego chłopczyka. Drake skarcił się wewnątrz za to, że nie potrafi opanować uczuć w obecności staruszka.
- To nie jest wyjście z sytuacji. - nieznajomy mężczyzna wyciągną swą pomarszczoną dłoń w stronę chłopaka i zbliżył się do niego o kilka centymetrów.
- Zejdź stamtąd, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę.Wiem, że nie chcesz tego.
- Gówno wiesz! - wykrzyknął chłopak już bardziej zdecydowanym głosem.
- Mam już dosyć tego pieprzonego życia. Wolę smażyć się w piekle niż codziennie przeżywać kolejne męki. - nie wiedział dlaczego, ale głos zaczął mu drżeć.
- Rozumiem, porozmawiajmy na chwilę. - staruszek próbował przekonać zdesperowanego chłopaka do rozmowy.
- Nie będę z Tobą gadał. Nawet Cię nie znam do cholery!! Kim ty właściwie jesteś??!
- Myślę,że doskonale wiesz kim jestem. - starszy pan posłał tajemniczy uśmiech w stronę młodego chłopaka. Drake skupił na chwilę wzrok na jego twarzy. Rysy wydawały się być znajome, lecz nie mógł sobie przypomnieć gdzie widział tego mężczyznę.
- Mam w dupie kim jesteś lub kim nie jesteś, wypierdalaj stąd, bo zaraz zrobię krzywdę nie tylko sobie, ale również i Tobie. - w spojrzeniu chłopaka było coś tak dzikiego i nieprzyjemnego, że starszy mężczyzna zrobił dwa kroki do tyłu. Jego ruchy były już mniej ociężałe niż przedtem.
- Chcę Ci tylko pomóc. - odrzekł. Prawdopodobnie ani myślał, żeby wycofać się w tej sytuacji. Drake pomyślał, że ten człowiek musi być niespełna rozumu skoro wspina się naszczyt wieżowca i pomimo jego gróźb nie zamierza odpuścić. Ta postawa nieznajomego bardzo go zainteresowała.
- Jesteś głuchy, czy głupi!!! Nie chcę Twojej pieprzonej pomocy. Idź i udziel ją komuś innemu.
Komuś kto na nią zasługuje,pomyślał, lecz nie wypowiedział tych słów na głos. Mężczyzna posmutniał na widok rozwścieczonego młodzieńca. Drake nie wiedział dlaczego, ale miał wrażenie, że w oczach mężczyzny ujrzał rozczarowanie.
- Myślałem, że jesteś bardziej rozważny młodzieńcze.
- Nic o mnie nie wiesz staruchu. - odparł z goryczą młody chłopak. Słowa staruszka dotknęły go do samej głębi. Nawet nie wiedział dlaczego, przecież w ogóle nie znał tego starego grzyba.
- Wiem o Tobie więcej niż Ci się wydaje. - odrzekł tym samym tajemniczym głosem co wcześniej. Drake postanowił, ze nie może pozostawić tego bez jakiegoś kąśliwego komentarza.
- Słuchaj dziadku, nie wiem kim jesteś i po co się do mnie przyczepiłeś, ale mam to w czterech literach a nawet i gdzieś indziej. - w tym momencie Drake spojrzał wymownie na pewną część swojego ciała umiejscowioną z przodu.
- Jeśli masz zamiar prawić mi kazania to lepiej sobie to daruj, bo i tak nic nie wskórasz w tej sytuacji. Wracaj do psychiatryka, albo do domu starców. -zakończył wywód i odwrócił się od staruszka. Spojrzał jeszcze raz w dół. Chciał oszacować sytuację zanim rzuci się w otchłań, z której nie ma już ucieczki.
CZYTASZ
NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka Pandory
Vampire[ZAKOŃCZONA] Moje życie to wielkie kłamstwo. Stek bzdur i oszustw, które doprowadzają do szaleństwa. Nie mogę być sobą. Całe życie udaję kogoś kim nie jestem. Kiedyś słyszałem, że aby być szczęśliwym trzeba nauczyć się kochać. Bzdura... To właśnie...