ROZDZIAŁ 1

1.5K 72 80
                                    

FRANCJA, listopad 1945

Francja, jeszcze nigdy nie doświadczyła tak ogromnej potęgi niebiańskiego żywiołu. Oślepiające, błękitno-czerwone błyskawice raz zarazem przecinały nocne niebo. Grzmoty stawały się coraz bardziej przerażające, sprawiając wrażenie monstrualnego potwora, próbującego rozedrzeć niebiańską powłokę i przedostać się na ziemię, by pożreć niewinne istnienia. Potężna wichura wzmagała się nieubłaganie, pochłaniając wszystko, co stało na jej drodze, wzbijając w niebo tonę kurzu. Dało to efekt apokaliptycznego, przerażającego obrazu. Ludzie ukryci w swoich domach, zanosili gorące modły do Boga. Dopiero co zakończył się okres uciśnienia i powszechnej rozpaczy, którego twórcą były nic nie znaczące istoty ludzkie. Teraz przyszła kolej na niego -szemrano wokół. Skoro ludzie są zdolni do takiego okrucieństwa, to on tym bardziej, przecież jest ich Stwórcą i Panem - mówili. Jakże bardzo się mylili. Bluźniąc próbowali usprawiedliwiać ludzkie czyny, które dzięki samowoli danej przez Najwyższego, stały się przyczyną wszelkiego zła jakie mogło narodzić się i egzystować na ziemi usianej troskami.

Była tylko jedna osoba, która wiedziała co to dziwne zjawisko oznaczało. Zapatrzona w krajobraz za oknem, rozmyślała o tajemniczej dwójce niezwykłych istot, napotkanych w pobliskim lesie. Czuła podziw i respekt wobec ich osób, gdyż skrycie wiedziała, jaką mocą i potęgą dysponowali. Przy nich stawała się maleńkim, delikatnym kwiatuszkiem, narażonym na niespodziewane podmuchy wiatru. Nie mogła oprzeć się pokusie, by wyjść na zewnątrz i chociaż w niewielkim stopniu posmakować ich potęgi. Może wtedy sama stałaby się choć odrobinę silniejsza i pewniejsza siebie. Jeanette nie doceniała własnych umiejętności, choć w rzeczywistości nie mogła narzekać na brak mocy. Była obdarzona niezwykłym darem. Zwyczajni śmiertelnicy często snuli opowieści i marzenia o tak niezwykłych możliwościach, czy umiejętnościach.

Młoda kobieta w zamyśleniu podniosła się ze swojego siedziska i zaczęła niespokojnie przechadzać się w tę i we w tę po otulonym w mroku pokoju. A co jeśli się myliła? Co jeśli jej dar zawiódł w tym przypadku i źle oceniła sytuację? Myśli te sprawiły, że jeszcze bardziej zaczęła się denerwować. Nie, to niemożliwe. Dar, który posiadała jeszcze nigdy jej nie zawiódł. Był dla niej błogosławieństwem, nie przekleństwem. Jeanette bardzo obawiała się niektórych zdolności. Nie mogła pojąć, jak można było utrzymywać tak ciężkie brzemię na własnych barkach i to właśnie przerażało ją w tej dwójce. Być może źle postąpiła przyprowadzając ich tutaj. To niewytłumaczalne uczucie strachu i paniki zagościło w jej drobnym ciele na dobre.

Gdy zobaczyła ich po raz pierwszy, w spojrzeniu nieznajomej było coś dziwnego, niewyjaśnionego. Patrzyła tak mętnie, lecz ostrożnie. Jeane miała wrażenie, że nieznajoma wampirzyca doskonale ją rozumiała, znała każdą nawet tę najmniejszą myśl. Chłopak znacząco różnił się od swojej towarzyszki. Był niezwykle dziki, nieokrzesany. To dziewczyna nim sterowała, zdawała się być jego mentorką, może nawet przewodniczką duchową.

Jeanette wiedziała, że nie łączyły ich żadne więzy krwi. Było to coś bardziej niezwykłego, trochę skomplikowanego. Prosty, ludzki rozum nie mógł pojąć tego mistycznego zjawiska. Jakże mało wiedzieli o otaczającym ich świecie. Na te myśli kobieta uśmiechnęła się sama do siebie.

Potajemnie zastanawiała się, dlaczego taką ogromną sympatią obdarzyła tę dwójkę obdartusów. Być może w dziewczynie widziała własne lustrzane odbicie. Młodej, wrażliwej kobiety muszącej radzić sobie z przeciwnościami losu. Chłopak był nieodłączną częścią niej. Nie sposób było wyobrazić sobie ich osobno. Jakież byłoby to szczęście, gdyby ukochany dowiedział się o skrywanym przez nią sekrecie. Chciała, by dwójka młodych wampirów dołączyła do nich, tworząc jedną wielką wspólnotę.

NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz