2.

515 29 9
                                    

Na początku była tylko ciemność. Z czasem z tej ciemności zaczęły wyłaniać się różne kontury. Drake od razu zorientował się gdzie jest. Smród nie pozwalał mu normalnie oddychać dlatego wolał sobie darować tę czynność. Zresztą nie była mu ona potrzebna, aby utrzymać swoje funkcje życiowe. Zaczął gorączkowo rozglądać się wokół. W pobliżu nie wyczuł nikogo, więc jego towarzysze prawdopodobnie znudzili się jego widokiem. Świetnie, łatwiej będzie mu czmychnąć. Ucieczka stamtąd okazała się jednakże większym wyzwaniem, ponieważ nadal był spętany tymi dziwnymi, obślizgłymi mackami. Niech to szlag! Jak niby do cholery ma się uwolnić. Próbował je rozerwać siłą swoich mięśni, lecz mu się to nie udało. Może więc powinien użyć swojej nadludzkiej mocy. Przecież po coś musiała mu być dana. Próbował skupić się na wywołaniu jakiegoś wyładowania, lecz niezbyt mu to wychodziło. Nadal odczuwał dzikie zamroczenie wywołane zabójstwem i wypiciem świeżej krwi prosto z ciała ofiary. Dlaczego jego towarzyszom nie odbiło? Przecież na pewno robili takie same rzeczy wiele razy a jednak zawsze zachowywali taki chłodny spokój. Drake nie umiał sobie tego wyobrazić. Chciał być taki jak oni. Wolny, zdolny do panowania nad sobą i ciałem. Dopóki pozostanie w szeregach tych na górze nigdy nie będzie w stanie zaspokoić wewnętrznego głodu i ambicji. Ned obiecał mu, że pomoże w kontrolowaniu jego zdolności i instynktów. Lecz czy był w stanie spełnić swoje obietnice. Jak dotąd potraktował Drake'a jak śmiecia i to bardzo mu się nie spodobało. Kierowany wewnętrzną złością napiął jeszcze raz mięśnie i spróbował rozerwać sploty. Poczuł jak ustępują i ześlizgują się z jego ciała. Brawo, udało się. Szybkim ruchem podniósł się z podłogi i gorączkowym wzrokiem zaczął szukać jakiegoś wyjścia. Nagle usłyszał jakiś szelest za sobą. Obrócił się i zaobserwował parę krwistoczerwonych oczu wtopionych w mrok. Przeszywały go swoim spojrzeniem aż Drake poczuł ból w klatce piersiowej. Przecież nie powinien nic czuć. Po tym jak skosztował krwi podziemnego powinien stać się martwy, a mimo to te oczy wywoływały w nim dziwne uczucia. Nagle postać wyszła z mroku i jego oczom ukazał się jego niedoszły przyjaciel.

- Ty...!! - krzyknął w jego stronę.

- Jeżeli znowu masz zamiar rzucać we mnie wyzwiskami to lepiej sobie daruj. Uratowałem Cię. - odpowiedział chłodnym głosem tamten.

- Uratowałeś? A niby przed czym?

 - Nie wiesz? Przed samym sobą. Zachowywałeś się jak zwierzę. Musiałem Cię tu przyprowadzić. Potrzebujesz odpoczynku.

 Drake spuścił głowę. Ned wydawał się być bardzo pewny siebie i zdecydowany.

- Tylko nie mów mi, że nic nie pamiętasz z tamtego wieczoru.

 Te słowa skłoniły Drake do przemyśleń. Oczywiście, że wszystko pamiętał. Czasem gdy instynkty brały nad nim górę na następny dzień mało co z tego pamiętał. Jednakże tamten wieczór wpisze się do jego pamięci na wieki. Widok martwej dziewczyny będzie prześladował go do końca jego ziemskiego żywota. Spojrzał na Neda i wszystkie jego wyrzuty sumienia prysły niczym bańka mydlana. Dlaczego miałby niby rozpaczać nad losem nędznych ludzi? Sami się o to proszą. On nie chciał być taki, ale jest i nic na to nie poradzi.

- Dlaczego nie chciałeś mnie puścić gdy Cię o to prosiłem? - Drake był bardzo zły na Neda i wcale tego nie ukrywał. Posłał mu piorunujące spojrzenie.

- Już Ci mówiłem. Nie chciałem wywoływać zbędnej paniki. Wiesz co by było gdybyś wymordował cały ten dom publiczny?

 - Myślałem, że nie hamujecie się przed niczym, że żyjecie be ograniczeń tak jak chcecie. - Drake skrzyżował ręce i prychnął pogardliwie. Ned podszedł bliżej i spojrzał mu głęboko w oczy.

- W rzeczy samej. Robimy wszystko co nam się żywnie podoba. Lecz głodny wampir to niebezpieczny wampir. Stanowiłeś zagrożenie nie tylko dla siebie, ale również i dla nas. Jesteś jeszcze młody i niedoświadczony. Nie panujesz nad własnymi popędami i instynktami. Potrzebujesz kogoś kto Cię tego nauczy.

 - Kogo?

 - Kogoś takiego jak ja. - słowo ja podkreślił z nadzwyczajną wyższością.

- Jeżeli mam do was dołączyć to muszę się napić Twojej krwi. - odpowiedział w zamyśleniu Drake.

- Właśnie tak mój drogi przyjacielu a wtedy wszystkie Twoje troski znikną. Wystarczy jeden łyk a już na zawsze staniesz się pełnoprawnym członkiem mojej podziemnej wspólnoty. - uśmiechnął się z przekąsem.

- Jednakże jeżeli się od Ciebie napiję będzie to oznaczało, że zerwę więź z moją siostrą, Selene. - Drake wypowiedział te słowa jakby nie dotyczyły jego tylko innej osoby.

- To też prawda. - nagle Ned odwrócił się od niego i zrobił kilka kroków w przód. Złapał jakiegoś szczura, który przebiegał przed nim i zgniótł go w potężnym uścisku. Ohydna krew spływała mu po ręce. Drake poczuł głód i swędzenie na skórze. Najwidoczniej nie wszystkie rany jeszcze się zagoiły.

- Zabawne. - odezwał się nagle i odwrócił w stronę Drake'a. Ten natomiast był jak w transie i wpatrywał się w spływającą po jego ręce krew.

- Chciałbyś polizać co?? - zwrócił się do niego przyjaznym tonem i wyprostował przed siebie rękę. Drake łapczywym wzrokiem wodził za skapującą na podłogę krwią. Nagle Ned wyciągnął z kieszeni dziwny nóż w kształcie sierpa. Ostrze zabłysło w ciemności. Drake zachwycił się jego wyglądem i bijącą od niego magią. Ned zbliżył ostrze to bladej skóry pokrytej krwią zabitego zwierzęcia i zrobił lekkie nacięcie. Z rany popłynęła nietypowa krew. Mieszanina jadu, zepsucia i krwi jego nieszczęsnych ofiar. W pomieszaniu z krwią szczura zaczęła wydawać nieapetyczny zapach. Lecz Drake nie myślał. W tamtej chwili nie myślał już o niczym. Nie był w stanie. Wszystkie komórki jego ciała pragnęły skosztować tego dziwacznego trunku, który był tak blisko. Nie musiał walczyć ani zbytnio się starać, żeby go zdobyć. Zbliżył się wbrew wszystkiemu do Neda i chwycił za jego rękę. Tamten tylko czekał na ten moment. Nie mógł się doczekać chwili kiedy dopiecze swojej niedoszłej kochance. Widok brata po drugiej stronie na pewno bardzo ją zrani. Poza tym, Drake był bardzo ważnym pionkiem w jego rozgrywkach. Dlatego tak bardzo chciał pozyskać tego chłopaka. Drake zaczął zbliżać swoje usta do otwartej rany. Jego oczy zabłysły na czerwono. Zawsze tak się działo, gdy odczuwał ogromne pragnienie, lub wściekłość.

- Pij przyjacielu. Twoje problemy wkrótce się skończą. Będziesz miał wszystko czego zapragniesz.

 Ned nie musiał go długo namawiać. Dotknął ustami jego ręki i zanim zlizał spływającą po niej krew usłyszał przeraźliwy krzyk. Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Myślał, że ma omamy, ale Ned też zareagował i skierował swoje spojrzenie w stronę, z której ten krzyk dobiegał. Drake ujrzał kogoś, kogo w ogóle się nie spodziewał. Jego osobisty anioł stróż przybył mu na ratunek.

**********************************************************************************************

Utwór: Asking Alexandria - The Black

:D

NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz