No nareszcie. Rodzina wampirów siedziała już w samolocie linii British Airways, który wystartował z portu lotniczego Los Angeles. To taki port, który oddalony jest o dwadzieścia pięć kilometrów od centrum tego miasta. Prawie wszyscy cieszyli się, że już wreszcie je opuszczają. Teraz z nadzieją będą patrzeć w przyszłość. Selene spojrzała na swojego brata, który siedział obok niej w samolocie. Miał na sobie czarną bluzę (zresztą jak zawsze. Drake nie nosił na sobie ciuchów w innych odcieniach.) Z tym kapturem na głowie wyglądał jakby spał. Tym bardziej, że jego głowa znajdowała się pomiędzy oknem a oparciem fotela. Wówczas wyglądał tak niewinnie i beztrosko. W rzeczywistości młoda wampirzyca widziała, jak jego mięśnie napinają się i rozluźniają przy choćby najmniejszym poruszeniu jakiegokolwiek z pasażerów. Selene wiedziała, że jej brat musi zmagać się sam ze sobą, aby nagle nie wyskoczyć i zaatakować kogoś. Minuty mijały w ciszy pomiędzy rodzeństwem. Michael, Jane i Sofia zajęli fotele przed nimi i po cichu o czymś rozprawiali. Selene doskonale wiedziała, o czym rozmawiają. Ich słowa dotyczyły Drake'a i jego asymilacji z nowym otoczeniem. Zbuntowany wampir najwidoczniej również to słyszał, ponieważ z nieruchomego posągu przybrał pozę wiercącego się menela z rozwalonymi nogami na wszystkie strony. Bierz, co chcesz, pomyślała dziewczyna i zaśmiała się sama do siebie. Postanowiła, że nie będzie się nudzić podczas tego lotu samolotem. Do wyboru miała, albo przeczytać jakąś dobrą książkę, którą ze sobą zabrała, albo posłuchać muzyki. Wybór padł na książkę. Ze swojej skórzanej, czarnej torebki wyjęła powieść Stephena Kinga zatytułowaną Doktor Sen. Sel uwielbiała książki tego autora, więc tym chętniej zatopiła się w lekturze. Nagle poczuła jak jej brat przybiera skuloną i napiętą postać. Selene spojrzała na niego z zaciekawieniem. Co mogło wywołać w nim taką reakcję? Próbowała coś wyczytać z jego wyrazu twarzy, ale przez ten kaptur niczego nie dostrzegła. Nagle w jej nozdrza uderzył słodki zapach zroszonych przez deszcz kwiatów. Ta woń była tak intensywna, że Selene musiała odwrócić swą głowę, by spojrzeć na właścicielkę tego magicznego zapachu. Ujrzała nad sobą młodą, piękną dziewczynę. Na oko miała z dwadzieścia jeden albo dwa lata. Selene była pewna, że jest w zbliżonym wieku do niej. Miała przepiękne, długie sięgające jej za tyłek włosy. Ich kolor wzbudził w Selene osłupienie. Były praktycznie białe, prawie, że przezroczyste, ale wydawały się być bardzo gęste. Wyraz twarzy również spodobał się Selene. Był taki miły i ciepły. Oczy dziewczyny miały taki sam odcień jak jej, z wyjątkiem zielonych obwódek, ponieważ były całe niebieskie. Nawet wokół źrenicy. Selene mimowolnie uśmiechnęła się na widok nieznajomej. Dziewczyna widząc reakcję Seleny spowodowaną jej osobą, również obdarzyła młodą wampirzycę serdecznym uśmiechem.
- Mogę usiąść? -zapytała tak pięknym głosem, że gdyby Selene siedziała na krześle z pewnością, by z niego spadła.
- Oczywiście. - młoda wampirzyca nie była w stanie więcej wydukać. W ogóle nie znała tej dziewczyny a już miała pewność, że świetnie się dogadają. Gdy ona tak rozmyślała młoda, drobna dziewczyna usadowiła się w fotelu obok niej i wyciągnęła do Selene rękę w geście powitania.
- Mam na imię Olivia Cantuel Desnoyers, a ty? - jej głos był tak dziewczęcy, że aż przyjemny dla ucha.
- Jestem Selene Parker Townshend. - odpowiedziała młoda wampirzyca z uśmiechem na twarzy i lekko ścisnęła dłoń nieznajomej. Wydawała się być tak delikatna, że Selene obawiała się, iż ją zmiażdży. Dziewczyna wzrokiem niewinnego dziecka spojrzała na tatuaż, który widniał na ręce Selene.
- Bardzo miło mi Cię poznać. Przepiękny tatuaż.
Selene powędrowała wzrokiem na swoją rękę i pogładziła ją.
- Dziękuję. - odparła trochę nieśmiało.
- Dlaczego księżyc? To ze względu na Twoje imię? - dziewczyna zdawała się być bardzo zainteresowana tym tematem. Selene uśmiechnęła się do niej szeroko.
CZYTASZ
NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka Pandory
Vampire[ZAKOŃCZONA] Moje życie to wielkie kłamstwo. Stek bzdur i oszustw, które doprowadzają do szaleństwa. Nie mogę być sobą. Całe życie udaję kogoś kim nie jestem. Kiedyś słyszałem, że aby być szczęśliwym trzeba nauczyć się kochać. Bzdura... To właśnie...