- Rusz się...! - Michael wymruczał do siebie wściekłym głosem. Mężczyzna, który jechał przed nim czerwonym samochodem marki honda, postanowił przetestować cierpliwość wampira i jechał jeszcze wolniej. Mike spojrzał na licznik. Jechał pięćdziesiąt na godzinę, choć w tych warunkach była to dozwolona prędkość, to i tak nie mógł sobie na nią pozwolić. Przecież jego młodszy brat, lada moment może czmychnąć mu sprzed nosa, a on musi przeprowadzić z nim szczerą rozmowę. Zaczął jeszcze bardziej się niecierpliwić, wreszcie zdecydował się na bardzo odważny ruch. Wyminął jadący przed nim samochód, posyłając przy tym mordercze spojrzenie w stronę zdezorientowanego mężczyzny i naciskając przy tym usilnie pedał gazu, wprawiając silnik w wysokie obroty. Na swej drodze nie napotkał już żadnych spowalniających go przeszkód, poza światłami i pieszymi, którzy co jakiś czas niespodziewanie wskakiwali na pasy. W takich momentach doktor Michael mocno hamował, aby nie posłać kogoś na ten drugi świat. Gdy wreszcie wjechał w dzielnicę, którą zamieszkiwał odczuł niespodziewaną ulgę. Jakby przed kimś uciekał i wiedział, że właśnie w tym momencie oszukał czujne zmysły swego prześladowcy. Czym prędzej wjechał na teren posesji, którą zamieszkiwał wraz z ojcem i rodziną. Wyłączył silnik, lecz jeszcze przez chwilę nie opuszczał wnętrza samochodu. To całe zdeterminowanie, które motywowało go do tego, by znalaźć się jak najszybciej w domu, jakby się gdzieś ulotniło. Uczucie to, zostało zastąpione czymś w rodzaju strachu. Dłonie cały czas mu drżały, a Michael nie mógł powstrzymać swych odruchów. Dopiero po pewnej chwili i głębokich wdechach i wydechach, uspokoił drżenie rąk. Ostrożnie wysiadł z samochodu i wszedł na ogromną werandę, która znajdowała się przed wejściem do domu. Nie musiał pukać, ponieważ drzwi zawsze były dla niego otwarte. Nawet nie próbował ukryć swej obecności. Szybkim ruchem znalazł się wewnątrz i pospiesznie ruszył w stronę schodów. Z zacięciem na twarzy przemierzył wszystkie schody i ruszył wzdłuż korytarza do pokoju najmłodszego członka rodziny.
- Michaelu co się stało..?
Usłyszał za sobą zrozpaczony, kobiecy głos. Młody wampir odwrócił się, by przywitać się z jego właścicielką.
- Jane, to nic takiego. Muszę porozmawiać z Drake'iem. - podszedł do niej i ucałował ją w czubek głowy.
- Próbowaliśmy... zamknął się w pokoju i nie chce wyjść. Selene starała się zamienić z nim parę słów, ale on jest jakby.... Obrażony na nas..
Michael widział jak Jane walczy ze łzami, które mimo jej usilnych starań wydostały się spod powiek i spłynęły wąską stróżką po jej lekko zaróżowionym policzku.
- Ze mną będzie musiał porozmawiać. To pilne.. - Mike nie czekając na reakcję swej żony, oderwał stopy od podłoża i ruszył zdecydowanym krokiem w stronę jednego z pokoi.
- Zaczekaj..!! - Jane również przyspieszyła kroku. Złapała Michaela za ramię.
- Proszę Cię, nie rób mu krzywdy.... On... pogubił się... - Jane próbowała powstrzymać swojego męża. Przeczuwała co się święci, ale Mike wydawał się być bardzo zdenerwowany i nieczuły na słowa Jane.
- Zrobię to co będę musiał... - odrzekł surowym tonem. Jane już go nie powstrzymywała. Zamiast tego cicho pochlipywała i szła zaraz za nim. Przy drzwiach do pokoju Drake'a, stała Selene. Jej mina nie wyrażała niczego dobrego, ale na widok starszego brata ściągnęła brwi i zaczęła intensywniej mu się przypatrywać.
- Odsuń się od drzwi. Chcę z nim porozmawiać. - Michael zmierzył surowym wzrokiem swą siostrę. Miał nadzieję, że szybko odpuści.
- O co chodzi?
- Dlaczego wszyscy musicie o to pytać!? Odsuń się od tych cholernych drzwi!!
Starszy wampir poczuł wewnątrz siebie niewysłowioną furię. Selene z przerażeniem w oczach spojrzała na Jane, która odciągnęła ją od drzwi. Mike złapał za klamkę i mocno nią szarpnął. Zamknięte.
CZYTASZ
NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka Pandory
Vampiro[ZAKOŃCZONA] Moje życie to wielkie kłamstwo. Stek bzdur i oszustw, które doprowadzają do szaleństwa. Nie mogę być sobą. Całe życie udaję kogoś kim nie jestem. Kiedyś słyszałem, że aby być szczęśliwym trzeba nauczyć się kochać. Bzdura... To właśnie...