ROZDZIAŁ 45

202 22 5
                                    

- Siemanko stary jak idą przygotowania do imprezy? - Yves podszedł do blondyna i klepnął go lekko w plecy, aby zwrócić jego uwagę.

- Super.. - odburknął Chris.

- Coś ty taki przygaszony? Coralin ci nie dała..? - chłopak zaczął się głośno śmiać, trzymając się przy tym za brzuch. Blond włosy chłopak spojrzał na niego posępnie i oderwał się od swojej szafki, po czym skierował chód w stronę sali, w której miały odbywać się pierwsze zajęcia.

- Ejj! Czekaj stary, żartowałem przecież... co jest..?

Yves był zaniepokojony reakcją kumpla. Nigdy się tak nie zachowywał. Zawsze był niekwestionowanym wulkanem energii, a teraz? Wyglądał jak pęknięta dętka.

- Nic.

- No przecież widzę, że coś się stało. Mam zapytać o to twoją dziewczynę, czy mi powiesz?

Latynos nie odstępował kolegi ani na krok. Chris głęboko westchnął i oparł się o najbliższą ścianę.

- Mam przeprosić tego nowego przy całej grupie.

- Cooo..?! - gdyby Yves pił w tym momencie wodę na sto procent, by się nią zakrztusił.

- Nooo... - chłopak mruknął.

- Nie przejmuj się. Będzie dobrze. Powiesz przepraszam i tyle, zresztą zrobisz to przy klasie i pani Bedford, nie może cię przecież pobić przy innych.

- Dzięki, pocieszyłeś mnie. - Chris spojrzał zdenerwowanym wzrokiem na przyjaciela.

- Nie ma sprawy, słuchaj a może zaproś go na impre. Na pewno lubi takie klimaty.. - Yves zaczął zabawnie kołysać się na boki.

- Widziałeś ty go w ogóle? Wygląda jakby wyszedł z poprawczaka, albo gorzej z pierdla. Nie wiem czy chciałbym gościć kogoś takiego u siebie. - chłopak skrzywił się na pomysł kumpla.

- Nie to nie, to tylko sugestia. Chodź. Dziewczyny już na pewno są pod salą. - Yves klepną przyjaciela w ramie i ruszył dziarskim krokiem w stronę klasy. Chris szedł za nim i snuł się jak duch. Gdy dziewczyny ich spostrzegły od razu zaczęły krzyczeć w ich stronę.

- Co tam słychać laski? - pierwszy odezwał się Yves.

- Super, Chris wszystko w porządku? Jesteś jakiś blady. -blondynka podeszła do swojego chłopaka i złapała go za policzki.

- Nic mi nie jest. - uśmiechnął się do niej blado.

- Boi się tego nowego.. - Yves spuścił wzrok, by nie musieć skonfrontować się z morderczym spojrzeniem, którym obdarzył go kumpel. Coralin spojrzał podejrzliwie w stronę Chrisa. Chłopak głośno westchnął i przewrócił sugestywnie oczami.

- To nie tak, że się go boję, jasne? Tylko...no... a jak nie przyjmie przeprosin? - chłopak zacisnął usta w wąską linię.

- Czym ty się tak przejmujesz? Jeżeli nie przyjmie przeprosin to jego sprawa. Nie myśl o tym.

Blondynka starała się jakoś uspokoić swojego chłopaka, który zdawał się być kłębkiem nerwów. W ogóle nie rozumiała, dlaczego Chris się tym przejmuje. Gdyby była na jego miejscu olałaby typka i po sprawie.

- Myślę, że nie jest aż tak groźny na jakiego wygląda. - Karina wreszcie zabrała głos w tej wymianie zdań. Wszyscy machinalnie skierowali głowy w jej stronę, nie wierząc w to co przed chwilą usłyszeli.

- Czy ja się przesłyszałem, czy ty właśnie bronisz naszego nowego kolegi? - Yves uniósł podejrzliwie jedną brew. Z takim wyrazem twarzy wyglądał przezabawnie.

NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz