Wewnątrz panował ogromny tłok. Drake wcześniej nie zdawał sobie sprawy, że w takich miejscach może być tyle ludzi. Na ogół wyobrażał je sobie inaczej. Powiódł podenerwowanym wzrokiem po wszystkich klubowiczach i zauważył, że jest tam zdecydowanie więcej mężczyzn niż kobiet. Nie mógł zaprzeczyć, widoki nie były najgorsze. Za każdym razem napotkać można było półnagie ciała młodych kobiet. Jednakże w tamtej sytuacji nie był w stanie myśleć o niczym innym jak o dręczącym go głodzie i palącej skórze. Widok dobrze bawiących się gości rozsierdził Drake'a. Nie zdawali sobie sprawy z tego przez co musiał przechodzić w tej chwili. Momentalnie wszystkie organy wewnątrz jego ciała zaczęły goreć niemiłosiernie. Wyobrażał sobie buchający ogień, który trawi go doszczętnie. Odczuwał niepohamowane pragnienie zaspokojenia swojego głodu. Jeżeli Ned zaraz nie wróci to nie wytrzyma i rzuci się na kogoś. Miał głęboko gdzieś to jakie będą konsekwencje jego czynu. Za wszystko w życiu trzeba zapłacić a on nie miał już siły czekać dłużej. Nagle ktoś złapał go za rękę.
- Stary nie świruj tak, bo zaraz nas stąd wykopią.
Drake spojrzał ponurym wzrokiem na swojego rozmówcę. Jakim prawem śmiał mu rozkazywać. Z całych sił jakie jeszcze się w nim znajdowały wyszarpnął rękę z mocnego uścisku. Zauważył, że nie jest tak słaby jak mu się wydawało. Ręka tamtego wampira aż podskoczyła do góry i ujrzał w jego oczach zdumienie. Najwidoczniej tamten uważał go za słabeusza. Lecz Drake Parker nim nie był i nigdy nie będzie.
- Odwal się ode mnie. - wysyczał z wściekłością Drake, zaciskając przy tym pięści.
- Nie będziesz mi podskakiwał kurduplu. - ryknął tamten i ruszył w stronę wściekłego chłopaka. Drake wyprostował się, aby pokazać swojemu przeciwnikowi, że ani trochę się go nie boi.
- Przestańcie!!!! - wrzasnął trzeci, aż na chwilę zagłuszył głośną muzykę. Jego krzyk jednakże nie zainteresował nikogo spośród tam zebranych. Prawdopodobnie myśleli, że to kolejna sprzeczka pomiędzy pijanymi znajomymi.
- Uspokójcie się do cholery! Ned niedługo wróci. Chyba nie chcecie, żeby nas stąd wywalili na zbity pysk. - trzeci wampir, który wydawał się najrozsądniejszy wepchnął się pomiędzy chłopaków, którzy mierzyli się wyzywającym wzrokiem.
- On pierwszy zaczął. Ja tylko chciałem go uspokoić. Nie widziałeś co wyczyniał? - pierwszy odezwał się starszy z napastników. Szczerze mówiąc Drake nie miał pojęcia o czym on mówi. Przecież cały czas stał obok nich i cierpiał z powodu odczuwanego pragnienia.
- Tak widziałem.
- Więc powinieneś mi dziękować, że odważyłem się go złapać. - odpowiedział obruszony tamten. O co im obydwóm chodziło? I wtedy Drake zrozumiał ich słowa. Spojrzał na swoje dłonie i ujrzał maleńkie iskierki. Jakby pod jego skórą przepływały impulsy elektryczne. Był wściekły. Totalnie nie potrafił nad sobą zapanować. Nawet nie panował już nad swoją mocą.
- To nie moja wina. To samo się dzieje i nic nie mogę na to poradzić. - odpowiedział z wyraźną wściekłością w głosie.
- Musisz to jakoś uspokoić, bo zaraz ktoś to zauważy.
- NIE MOGĘ KURWA NIE ROZUMIESZ!!!???- ryknął Drake, aż jego ciemne oczy zabłysły złowrogą czerwienią. Poczuł jak jego moc mimowolnie się z niego uwalnia. Dwójka stojących przy nim wampirów machinalnie odskoczyła do tyłu i obserwowała spektakl. Przerażonym wzrokiem wodzili po wszystkich zebranych. Czekali tylko, aż ktoś krzyknie z przerażenia, że chłopak stojący w kącie pali się niebieskim płomieniem. Nagle wszystko ustało. Jak szybko się pojawiło tak i szybko odeszło. Zarówno Drake jak i jego towarzysze byli zdziwieni takim obrotem sprawy. Drake nadal odczuwał ogromną wściekłość i głód a mimo to już nie lśnił. Nie miał zielonego pojęcia co mogło wywołać jego moc. Powoli próbował się uspokoić. Nawet nie spojrzał w stronę chłopaków, gdyż na ich widok robił się jeszcze bardziej nerwowy.
- Jesteście przyjaciółmi Neda?
Nagle usłyszał za sobą miękki, kobiecy głos. Coś było nie tak. Nie wyczuł jej a przecież kiedyś przychodziło mu to bez większych przeszkód. Odwrócił się w stronę kobiety i spojrzał na nią dzikim wzrokiem. Była bardzo ładna, na oko miała może z dwadzieścia lat a już zajmowała się nierządem. Miała krótkie rude włosy i zielone oczy. Na widok wściekłego chłopaka rozszerzyły się do niewyobrażalnych rozmiarów. Drake poczuł zażenowanie. Nie powinien zachowywać się w taki sposób wobec osoby, której w ogóle nie znał. Jednakże zaraz skarcił się za to uczucie. Jeżeli ma być bezwzględnym mordercą to nie może odczuwać wyrzutów sumienia. Przecież ta kobieta może być jego ofiarą, czemu nie.
- Tak, jesteśmy jego znajomymi. Przyszliśmy tu z nim, ale gdzieś zniknął. - jeden z wampirów szybko odparł przy tym kierując uwodzicielski uśmiech w stronę dziewczyny. Młoda kobieta odwróciła wzrok od nieznajomego, który wydał jej się nieprzychylny i przeniosła go na swojego rozmówcę.
- Tak też się spodziewałam. Chodźcie ze mną. Wasz przyjaciel kazał mi was znaleźć i przyprowadzić. - uśmiechnęła się w serdeczny sposób do wampira, który pierwszy zareagował na jej słowa. Skierowała swój nieufny wzrok w stronę Drake'a i drugiego nieznajomego. Jeden z chłopaków uśmiechnął się do niej szeroko. Ciężko było stwierdzić czy jest to przyjazny uśmiech czy raczej grymas, który świadczył o jego wyrafinowaniu. Drake nawet nie drgnął. Czuł świdrujący wzrok młodej kobiety. Przypatrywała mu się z ogromnym zainteresowaniem i trwogą. Nie spuszczając oczu z Drake'a wskazała ręką drzwi, które znajdowały się zaraz za jej plecami. Młody wampir skierował swój wzrok w tamta stronę. Zauważył, że drzwi, które wskazywała są bardzo duże i solidne. Pewnie nikt nie mógł się tam włamać ani stamtąd uciec. Zastanawiał się co takiego mogą tam trzymać. Czyżby to właśnie tam przebywały ich dzisiejsze ofiary? Z ogromnym trudem przełknął gulę, która blokowała mu gardło i podążył w ślad za dziewczyną i dwójką nieznośnych towarzyszy. Gdy zbliżyli się do tych drzwi, Drake zauważył, że stoi przy nich ogromny mężczyzna ubrany w czarny kombinezon. Skinął głową w stronę dziewczyny. Następnie zmierzył czujnym wzrokiem jej towarzyszy. Zatrzymał swój wzrok na chwilę na młodym chłopaku trzymającym się nieco z tyłu grupy. Drake czuł jego badawcze spojrzenie na swojej skórze i zaczął się denerwować. Młoda dziewczyna zauważyła skonsternowanie chłopaka i szepnęła coś na ucho do wysokiego mężczyzny. Drake wcale nie musiał wytężać słuchu, aby usłyszeć co ta mała dziwka szeptała do tego spasłego faceta. Wszyscy najprawdopodobniej wiedzieli kim są. Był pewien, że ci idioci, którzy mu towarzyszą też to usłyszeli. Lecz z wyrazu ich min można było stwierdzić, że ani trochę się tym nie przejmują. Gdyby nie odczuwał tak ogromnego pragnienia i ciekawości pewnie by stamtąd uciekł. Wreszcie mężczyzna ociężałym krokiem zbliżył się do drzwi i je otworzył. Zamaszystym ruchem zaprosił ich do środka. Młoda dziewczyna i dwójka wampirów bez zbędnych zaproszeń weszli do środka. Drake trochę się wahał, ale widząc zniecierpliwiony wzrok ochroniarza wsunął się czym prędzej za pozostałymi. Drzwi zatrzasnęły się za nim z ogromnym hukiem. Gdyby był człowiekiem pewnie wystraszyłby się tego dźwięku. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Był to długi ciemny korytarz. Dzięki wyostrzonemu zmysłowi wzroku mógł dostrzec, że po obu stronach znajduje się mnóstwo różnych drzwi. W powietrzu unosił się dziwny zapach. Kobiece feromony pomieszane z alkoholem i zapachem metalicznej, słodkiej krwi. Zewsząd dochodziły głuche odgłosy przypominające jęki. Drake z zachwytu oblizał usta. Chciał wyłapać jak najwięcej zanim będzie musiał się stąd wynosić.
- Ejjjj Drake idziesz czy będziesz tam tak stał?
Zauważył, że jeden z wampirów, z którym tutaj przyszedł stoi przed drzwiami na końcu korytarza. Postanowił, że nie będzie już dłużej odwlekać tej chwili. Ta krew mu się należała i chciał pozyskać ją jak najszybciej, aby się wzmocnić.
*****************************************************************************************************
Piosenka: Skillet - Feel invicible,
Utwór nie należy do mnie. :)
CZYTASZ
NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka Pandory
Vampire[ZAKOŃCZONA] Moje życie to wielkie kłamstwo. Stek bzdur i oszustw, które doprowadzają do szaleństwa. Nie mogę być sobą. Całe życie udaję kogoś kim nie jestem. Kiedyś słyszałem, że aby być szczęśliwym trzeba nauczyć się kochać. Bzdura... To właśnie...