Na dworze było bardzo zimno, a w powietrzu unosił się drobny śnieg. Niebo osnute grubą warstwą ciemnych, przypominających watę nasączoną atramentem chmur przydawało mroczności londyńskiemu krajobrazowi.
Chłopcy machinalnie założyli na rozgrzane głowy czapki i kaptury, przybierając przygarbione postawy.
Drake włożył drżące dłonie do kieszeni. Kiedyś chłód mu nie przeszkadzał. Teraz czuł, że staje się słabszy. Nawet takie błahostki potrafiły zakłocić zewnętrzny komfort.
- Nie chcę psuć wam planów, jeśli macie ochotę iść to idźcie. Nie zatrzymuję was.
Chłopcy znaleźli się za szkolną bramą. Przyspieszyli kroku, gdyż wydawało im się, że robiło się coraz zimniej.
Drake też to czuł. Chociaż domyślał się, iż za tym nagłym spadkiem temperatury stoi ktoś inny. Wciąż go obserwowali. Nie dawali spokoju. Wiedzieli, że tej nocy skonfrontuje się z ich podłymi kłamstwami, zalepiającymi tą ochydną słodyczą głupie, naiwne oczy. Lecz jego oczy, doświadczone przez życie nie można było nazwać naiwnymi. Już nie.
- Nie. Bez ciebie nie będzie zabawy – jeden z chłopców, blondwłosy niziołek rzekł z przekonującą nutą w głosie.
Drake odetchnął. A więc nadal chcieli się z nim przyjaźnić, nawet jeśli sprawił im zawód.
- Yhym...
Brunet zwiesił głowę i nagle zatrzymał się, nie oznajmiając dlaczego. Po prostu stał i gapił się na ośnieżone buty.
Yves i Chris również się zatrzymali, patrząc podejrzliwie na kolegę.
W niedalekiej odległości, na tle nocnego nieba, majaczył obszerny, wysoki na kilka pięter budynek szkoły. Ciemne, wydające się na puste okiennice, nie zachęcały do bliższego podejścia i kontemplacji. W pobliżu nie było nikogo, więc zachowanie kolegi troszeczkę wystraszyło strachliwych nastolatków. Oglądali horrory, nawet lubili ten gatunek filmowy, lecz nie w prawdziwym, realnym życiu.
- Drake wszystko w porządku?
Cienki, zachrypnięty głosik blondyna dotarł do uszu bruneta powodując, iż jego głowa uniosła się do pionu, lecz nie spojrzał na nich, a na ogrodzenie biegnące wzdłuż chodnika. Śnieg zaczął na nim zamarzać, tworząc małe sopelki i misterne zawijasy. Prawdziwe dzieło matki natury.
- Możesz nam powiedzieć. Tak robią kumple, a ty jesteś naszym kumplem...
Chris jeszcze raz się odezwał.
Yves nie brał czynnego udziału w rozmowie, lecz to nie oznaczało, że ją lekceważył. Uważał, że w tej sytuacji powinien zachować milczenie i czekać, aż Drake sam zechce powiedzieć im co się takiego stało, iż nagle zmienił swoje usposobienie i stosunek do życia.
Drake niedbale oparł się o metalowe ogrodzenie, nie zważając na śnieg i lód, który wydawał ciche, szemrzące jęki. Westchnął prowokując ich do wysłuchania go. Długo się wahał, ale nie mógł już tego dłużej ukrywać, musiał komuś powiedzieć. W innym wypadku zwariowałby. Kiedyś był zdolny do zachowania milczenia nawet przez kilka, długich dni. Teraz wiedząc, że ma przy sobie kogoś kto go wysłucha było mu ciężej ukrywać te wszystkie tajemnice. Ale nie mógł powiedzieć im o wszystkim. Nie mógł ich narażać. Kiedy zaczął przejmować się ludźmi?
- Moja siostra chce wyjechać do Chin... – mruknął, jakby mówił to do siebie, lecz oni dobrze go słyszeli. Stali w bliskiej odległości.
- Wyjeżdżasz z nią? – Chris przeraził się. Po jego ciele przebiegł ledwo dostrzegalny dreszcz, niespowodowany zimnem a obawą o utratę nowej przyjaźni, którą zaczął budować z Drake'iem.
CZYTASZ
NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka Pandory
Vampiros[ZAKOŃCZONA] Moje życie to wielkie kłamstwo. Stek bzdur i oszustw, które doprowadzają do szaleństwa. Nie mogę być sobą. Całe życie udaję kogoś kim nie jestem. Kiedyś słyszałem, że aby być szczęśliwym trzeba nauczyć się kochać. Bzdura... To właśnie...