7.

700 46 20
                                    

Rafael pewnym krokiem wszedł do środka. Chłopak siedział na podłodze, zwrócony twarzą do ściany. Kreślił coś na niej brudnym palcem. Na początku Rafael nie wiedział, co to jest. Dopiero po chwili doszło do niego, że to krew. Obok chłopaka leżał martwy szczur. Najwidoczniej urządził sobie polowanie podczas ich rozmowy. Zrobił jeszcze jeden krok naprzód. Wtem młody wampir podskoczył bardzo gwałtownie ze swojego miejsca. Zachowywał się niczym spłoszone zwierze. Przybrał wyprostowaną postawę. Był bardzo wysokim, dobrze zbudowanym, ciemnowłosym mężczyzną. Rafael zakładał, że w chwili swej przemiany mógł mieć około dwudziestu lat. Patrzył w stronę Rafaela i Żanett ze zdumieniem. Najwidoczniej był przekonany, iż nikt mu nie przeszkodzi. Nagle jego twarz zniekształcił dziwny grymas. Ludzkie emocje, które się na niej malowały, zastąpiła zwierzęca maska. Zaczął wydawać niekontrolowane pomruki.

- Też taka byłam na samym początku mej ścieżki. 

Młodzi odwrócili się, by ujrzeć stojącą za nimi wampirzycę.

- Wierzę, że można mu pomóc. Potrzebuje czasu i zrozumienia. Zaczęłam z nim pracować. Robi postępy. To bardzo mądry chłopak. 

Wszyscy zamilkli. Chłodny wiatr smagał ich twarze, lecz oni nie czuli zimna. Jaką powinien podjąć decyzję? Pierwsza opcja, każe im odejść i nigdy się do nich nie zbliżać. Będzie musiał liczyć się z konsekwencjami, iż Żanett nigdy mu tego nie wybaczy. Druga opcja, przyjmie ich pod swój dach, roztoczy nad nimi opiekę i jakimś cudem będą żyć długo i szczęśliwie. Co do tej drugiej myśli był sceptycznie nastawiony. Rozum podpowiadał mu, że powinien wybrać tę pierwszą opcję, natomiast serce opowiadało się za drugą. Spojrzał jeszcze raz na swą wybrankę, następnie skierował wzrok na nieznajomą. Na samym końcu zerknął jeszcze na chłopaka. Szukał w nim czegoś co przeważy szalę i pozwoli mu wreszcie podjąć odpowiednią decyzję, która nie będzie prześladować go do końca życia. Nieznajomy zlizywał krew z palców, lecz gdy Rafael spojrzał na niego, uniósł swój wzrok i zaczął patrzeć mu prosto w oczy. Widniał w nich nie tylko szaleńczy i opanowujący głód, lecz swego rodzaju strach i smutek. Dopiero teraz Rafael zrozumiał jaką wewnętrzną walkę musiał toczyć ten chłopak z samym sobą. To pozwoliło mu podjąć decyzję.

- Jak masz na imię? - te słowa skierował do nieznajomej. To pytanie widocznie ją zaskoczyło. Nie tylko ją. Żanett ze zdumienia otworzyła usta.

- Mam na imię Selene - odpowiedziała piękna wampirzyca.

- Księżyc. Zjawiskowe imię  - odrzekł Rafael. Gdyby wampirzyca mogła się zarumienić na pewno zrobiałby to  teraz.

- Dziękuję.

- Skoro znam już Twoje imię wypadałoby się teraz przedstawić. Ja jestem Rafael, a to jest moja żona Żanett - wskazał ręką w stronę swojej kobiety. Żanett słodko uśmiechnęła się do Selene.

- Miło mi was poznać - młoda wampirzyca również obdarzyła ich uśmiechem. Może był trochę krzywy, ale to już coś.

- A jak ma na imię Twój brat? Zapytałbym go o to, ale nie wiem czy udzieli mi odpowiedzi  - Rafael wypowiedział te słowa z lekkim rozbawieniem. Selene wiedząc, że rozmowa idzie tak gadko, ośmieliła się w stosunku do nowo poznanych wampirów.

- Mówił mi, że ma na imię Dariusz. To polskie imię. Z tego, co wiem był Żydem polskiego pochodzenia.

- Mój Boże, jakież piekło musiało przeżyć to biedne dziecko - Żanett wypowiedziała te słowa łamiącym się głosem. Wszyscy doskonale wiedzieli jaki los do niedawna spotykał takich jak on.

- Tak, to okropne - odrzekł Rafael. - Myślę, że to nie czas, w którym powinniśmy się smucić. Podjąłem już decyzję  - na chwilę się zatrzymał, by zbudować napięcie. Doskonale wiedział, że jego dwie kobiety go przejrzały. Obydwie patrzyły na niego podnieconym wzrokiem i tylko czekały, gdy wypowie te słowa.

- Witajcie w rodzinie. Mam nadzieję, że nie będę tego żałował.

- Ohhhhhhhh, kochanie!!! Na pewno nie będziesz żałował. Postaram się, by nasza rodzina była idealna, jak z obrazka. 

Żanett rzuciła się na szyję Rafaelowi. Selene tylko stała i patrzyła na nich swymi dużymi, błękitnymi oczyma.

- Teraz już będzie tylko lepiej moja piękna, tylko lepiej  - Żanett podeszła do Selene i wzięła ją w ramiona. Ta odwzajemniła uścisk. Jedna mała łza spłynęła po jej twarzy. Upragniony dzień, pomyślała. Cierpienie dwójki młodych wampirów miało się wreszcie skończyć, lub jeszcze bardziej spotęgować. Wszystko miało zależeć od nich.

NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz