ROZDZIAŁ 38

247 24 16
                                    

Doktor Michael Townshend przechadzał się po korytarzach jednego z londyńskich szpitali, w którym pracował od niedawna. Zdążył zakochać się w urokach tego przepięknego miasta. Doktorzy i cały personel szpitala św. Tomasza byli naprawdę mili. Michael zdążył nawet nawiązać kilka bardzo dobrych znajomości, które miał nadzieję, będą owocowały w przyszłości. Zaglądając do sal, w których leżeli jego pacjenci, rozmyślał o rodzinie i ostatniej rozmowie, którą przeprowadził z Selene. Czuł się okropnie, że w taki sposób potraktował swą siostrę. Temat jej brata był dla niej bardzo drażliwy, a Mike od razu przystąpił do konkretów. Powinien być mniej bezpośredni. Doskonale zdawał sobie sprawę, że swym zachowaniem uraził swą młodszą siostrzyczkę. Nagle burze jego myśli przerwało czyjeś wołanie. Odwrócił się w stronę głosu, który dochodził zza jego pleców. Zauważył, że w jego kierunku biegnie młoda pielęgniarka, o szkockich rysach i sprężystych, rudych lokach. Jej twarz wykrzywiona była przez grymas strachu i paniki, jakby jej życiu zagrażało ogromne niebezpieczeństwo, przed którym próbowała uciec. Michael nie zdążył nic powiedzieć, gdyż pielęgniarka dogoniła go i zaczęła mówić w zastraszająco szybkim tempie. Mike złapał ją za ramię, by doprowadzić ją do porządku. Pielęgniarka była bardzo zdenerwowana i nie mogła opanować swych reakcji. Widać, że od niedawna pracuje w tym szpitalu i to pierwszy taki przypadek, z którym się spotkała.

- Co się dzieje? - Michael zmarszczył brwi i mocniej ścisnął jej ramię, by choć trochę ja uspokoić. Kobieta wzięła głęboki wdech i wyrzekła już spokojniejszym tonem.

- Mamy dziewczynę, nastolatkę, ktoś usiłował zabić ją nożem.

Michael zjeżył się na dźwięk słowa zabić. Nie był to jego pierwszy taki przypadek, jednakże to co usłyszał od młodej pielęgniarki wstrząsnęło nim do głębi.

- Nie możemy tracić czasu.

Nim się obejrzeli, oboje biegli długim, jasnym korytarzem nie zwracając uwagi na przerażone i zaskoczone spojrzenia, którymi obdarzali ich pacjenci. Gdy już wreszcie dotarli do końca korytarza, doktor Michael zauważył, iż dwóch ratowników medycznych niesie jakąś osobę na szpitalnych noszach. Nie musiał długo się zastanawiać, iż ową osobą jest ta zaatakowana dziewczyna. Pod wpływem gwałtownego impulsu podbiegł do noszy i zlustrował swym bacznym wzrokiem ciało młodej kobiety. Sprawdził jej puls i stwierdził, iż dziewczyna żyje, lecz jest nieprzytomna. Pomimo nacięcia na szyi, które teraz znajdowało się pod prowizorycznym opatrunkiem, jej życiu nie zagrażało nic innego.

- Przenieście ją do sali obok mojego biura, na drugim piętrze. Tam się nią zajmę.

Mężczyźni skinęli głowami na znak zrozumienia i ruszyli w stronę windy, a Michael pobiegł w stronę schodów.

- Panie doktorze...!! - szybko odwrócił się, gdyż usłyszał za sobą przestraszony głos rudej pielęgniarki.

- Co mam przygotować?? - wydukała, zjadając przy tym niektóre głoski.

-  Przynieś do tej sali apteczkę. Opatrzę ją i zbadam, później oszacujemy sytuację. - Michael obdarzył kobietę ponaglającym spojrzeniem a sam ruszył w górę schodów. Życie tej osóbki zależało od niego. Nie myśląc już o niczym innym jak o nieprzytomnej dziewczynie wbiegł do szpitalnej sali, w której była już inna pielęgniarka i dwóch ratowników.

- Dziękuję panowie. - Michael podszedł do mężczyzn i poklepał ich po ramionach w geście uznania. Mężczyźni w szybkim tempie opuścili salę, by nie przeszkadzać szpitalnemu personelowi w działaniu.

- Karina Bergman, lat siedemnaście. Została zaatakowana nożem na odcinku ulicy Abbey Road. Mieszka całkiem niedaleko. - pielęgniarka wypowiadając te słowa cały czas patrzyła na niewysokiej postury, ciało młodej dziewczyny. Doktor Michael rozwinął bandaż, który okalał jej szyję. Zauważył pod spodem podłużne nacięcie, nie było głębokie. Z wnętrza wypływała apetyczna krew. Zapach dziewczyny był bardzo intensywny, ale było w nim coś jeszcze i właśnie ta anomalia zaniepokoiła doktora Parkera.

NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz