Od przykrego i nieprzyjemnego wydarzenia w parku minęło już kilka dni. Chris mógł wreszcie odetchnąć innym życiem, wolnym życiem, poza murami najpierw szpitala, w którym spędził trzy dni a następnie domu. Okropnie się nudził, z racji tego, iż Chris był typem człowieka, który ciągle musiał być w ruchu i coś robić. Nie znosił bezczynności, ona najbardziej go dobijała. Nadszedł poniedziałek. Blondynek o anielskich oczach jeszcze nigdy nie cieszył się tak na myśl o szkole. Jego rodzice patrzyli na niego sceptycznym wzrokiem, zastanawiając się, czy aby przypadkiem ich syn nie doznał jakiegoś poważniejszego wstrząśnienia mózgu. Według badających go lekarzy było on nie groźne, ale kto wie? W dzisiejszych czasach niektórzy doktorzy nie znają się na swoim fachu. A Chris wciąż się uśmiechał. Z prędkością światła pochłaniał śniadanie, za wszystko dziękował i czekał pod drzwiami na swą matkę, która dzisiaj miała odwieźć go do szkoły.
- Spakowałeś drugie śniadanie? – zapytała posyłając mu rozbawioną minę. Chris stał już w butach w przedpokoju i czekał tam rzewnie niczym pies, wyczekujący nadejścia pana, który wyprowadzi go na spacer.
- Tak, tak, zapakowałem. Nawet zapakowałem śniadanie Holy. W pudełeczko śniadaniowe z jakimiś tam księżniczkami, możemy już jechać? – spytał, ponaglając wzrokiem matkę. Kobieta tylko pokiwała głową.
- Że co?! Spakowałeś mi kanapki do tego starego i ohydnego pudełka na śniadanie? Mamo!!!???
Jasnowłosa dziewczynka o równie błękitnych oczkach, jak jej straszy brat oraz uroczej, jak u obrazkowego aniołka twarzyczce wparowała do przedpokoju z poczerwieniałą od złości buzią. Jedna mała, pulsująca żyła wybiła się jej na czoło, próbując chyba uciec od tej stukniętej wariatki. Zachichotał w myślach Chris.
- Nie krzycz tak! Zaraz ci żyłka pęknie. Poza tym nie mów, że jest ohydny nosiłaś w nim kiedyś śniadanie, pamiętam. A ta scena w sklepie, bo mama nie chciała ci go kupić! Mamo! Mamo! MAMO! Kupi mi go, bo jak nie to zadzwonię po kolegów tatusia i powiem im, że mnie bijecie! Łeeeee łeeeee...!! – Chris z podniesionym, piskliwym głosem wykonywał zabawny gest płaczącego dziecka, ocierającego oczka i skaczącego wokół matki. Dziewczyna nie zważając na to, że ich rodzicielka jest tuż zaraz obok nich, podeszła do brata i wymierzyła mu tak mocny cios w brzuch, że chłopakowi zaparło na kilka sekund dech. Zgiął się w poły, z czerwoną twarzą patrzył na blondwłosego szatana śmiejącego się i trzęsącego na całym ciałku. Skąd w niej tyle siły powiedzcie?
- Holy! – matka wreszcie zainterweniowała mierząc dziewczynkę ostrzegawczym spojrzeniem.
- On zaczął! To jego wina! Nie jestem już dzieckiem i nie chcę tego pudełka! – dziewczyna rozwrzeszczała się na dobre.
- Jesteś pewna, że to moja siostra, bo ja myślę, że podmienili ją w szpitalu.
Na te słowa Holy przestała wrzeszczeć i zmierzyła brata żądnym zemsty spojrzeniem.
- Tak chcesz się bawić? Dobra. Mamo? Bo ja wiem, coś czego ty nie wiesz...
Złoto włosa kobieta przepuściła przed sobą swe dzieci, które pognały do samochodu. To znaczy Chris już przy nim stał a mała dziewczyna w podskokach zbliżała się do brata, szczerząc się w fałszywym uśmieszku.
- Ciekawe co takiego wiesz, kurduplu? – Chris niby to od niechcenia zadał to pytanie, lecz w głębi duszy obawiał się tego, co to małe, wredne stworzonko, zwące się jego siostrą widziało, bądź słyszało. Holy pomimo tego, iż miała dwanaście lat, posiadał niebywałą zdolność do wścibiania wszędzie nosa, a co za tym idzie była wszechwiedząca! Na dodatek, jakby tego było mało, miała cienkie ucho i cały czas kablowała na Chrisa, żeby go pogrążyć w oczach ojca. Ona była idealna, mądra, grała na skrzypcach, zawsze wiedziała, co powiedzieć, by ojciec był zadowolony, no po prostu dziecko cud. Była taka sama, jak on. Przenikliwa i dociekliwa. Ojciec zawsze chwalił się jej osiągnięciami wśród znajomych, a swemu pierworodnemu poświęcał tylko minutę, może dwie, swej wypowiedzi. Chris odziedziczył charakter po matce, która była trochę nieśmiałą, aczkolwiek towarzyską i wierną dla biskich osobą. Czasem blondyn dziwił się, jak wytrzymywała z ojcem, który bywał władczy.
CZYTASZ
NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka Pandory
Vampire[ZAKOŃCZONA] Moje życie to wielkie kłamstwo. Stek bzdur i oszustw, które doprowadzają do szaleństwa. Nie mogę być sobą. Całe życie udaję kogoś kim nie jestem. Kiedyś słyszałem, że aby być szczęśliwym trzeba nauczyć się kochać. Bzdura... To właśnie...