ROZDZIAŁ 66

77 21 2
                                    

Była piąto rano, ale Drake nie miał ochoty na dłuższe wylegiwanie się w łóżku. Od jakiejś godziny przewracał się z boku na bok myśląc o siostrze i jej dotkliwych słowach. Mówiła, że nie był już dzieckiem. Twierdziła, że sam świetnie sobie poradzi, ale co ona mogła o tym wiedzieć. O wszystkich jego obawach. O napięciu, które wywoływała burzliwa relacja z rodziną. Nie potrafił uporządkować tych spraw. Chociaż zdawało mu się, że był bliski osiągnięcia szczęścia. Może nie wszystkim było ono pisane.

Wstał, szybko ubrał się i najciszej jak tylko umiał zszedł na dół po schodach. Stanął na środku korytarza, gdyż wydawało mu się, że nie będzie sam w pomieszczeniu, do którego zmierzał i w rzeczy samej nie mylił się. Ledwo co otworzył drzwi, a jego oczom ukazała się sylwetka zamyślonego brata, kreślącego jakieś znaczki, na kolorowym papierze. Drake domyślił się, iż zapewne Mike rozwiązywał krzyżówkę. Starszy brat gustował w tego typu łamigłówkach, zwłaszcza gdy dręczyła go bezsenność.

Drake wszedł do pomieszczenia mijając niewzruszonego Michaela. Otworzył lodówkę i wydobył z niej butelkowaną wodę. Od tych wszystkich przemyśleń zachciało mu się pić. Pragnął zanużyć przełyk w czymś chłodnym, a nie mógł poczęstować się krwią, gdyż brat znajdował się obok.

- Możesz wziąć krew jeśli masz ochotę... – Michael wymruczał, a Drake po raz kolejny pomyślał, iż wszyscy w tym domu czytają w myślach.

Pomimo ogromnej wewnętrznej ochoty postępił na przekór swym pragnieniom.

- Nie. Wystarczy mi woda – wstrząsnął butelką, patrząc jak przezroczysty płyn obmywa jej ścianki i tworzy małe bąbelki.

Mike pokiwał głową na znak, że rozumie. Był jeszcze w piżamie i to też nie uszło uwadze młodego wampira.

Z lekką rezerwą podszedł do jednego z krzeseł, odsunął je i zasiadł za stołem. Nie patrzył na starszego brata, choć miał nieodparte wrażenie, że ten mu się przyglądał. Może nie nachalnie, ale dyskretnie.

- Problemy ze snem?

Chyba długo nie zastanawiał się nad tym pytaniem, gdyż zadał je z taką łatwością.

- Nie. Po prostu nie jestem zmęczony – brunet odburknął. Wciąż dziwił się, iż Michael potrafił tak swobodnie z nim rozmawiać. A przecież do niedawna wieszał na nim psy.

Odkręcił zakrętkę i upił mały łyczek. Ale woda nie była w stanie ugasić wzbierającego pragnienia. Powinien wyjść, ale coś go powstrzymywało. Może miał ochotę na czyjeś towarzystwo? Może potrzebował pomocy w zmierzeniu się z problemem? Nie mógł wstać, a wystarczyło tylko lekko unieść się i po prostu, najzwyczajniej w świecie wyjść, tak jak miewał to w zwyczaju.

- Ja również – Michael rzekł spokojnym tonem prostując się na krześle.

Drake nie zaobserwował u niego żadnego spięcia, żadnej zmiany w zachowaniu. No może poza tym, że był dla niego milszy, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Młody wampir nie do końca rozumiał motywy, które się za tym kryły, ale nie dociekał. Pił swoją wodę, a szatyn rozwiązywał krzyżówki. I tak siedzieli w milczeniu przez kilkanaście minut, chociaż dla Drake'a trwały wieczność.

- Ciastko z ubitych z cukrem jajek?

Głos Michaela był tak nagły, iż wystraszył zamyślonego chłopaka. Drake poruszył się niespokojnie i posłał bratu niemie pytanie. Mike uśmiechnął się pod nosem, kładąc na stole krzyżówkę.

- To pytanie w krzyżówce. Na cztery litery. Zapytałbym Jane, ale nie chcę jej budzić... – szatyn podrapał się po głowie i spojrzał na Drake'a zachęcająco.

NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz