ROZDZIAŁ 19

495 32 10
                                    

Pokój, w którym została przyjęta rodzina wampirów, określany był mianem jadalni, chociaż dla Selene prezentował się całkiem inaczej. Pomieszczenie to było zbyt duże jak na jadalnie i wyglądało raczej jak jakaś ogromna sala balowa. Pośrodku niej znajdował się ogromny stół zapełniony smakowitymi przekąskami i otoczony mnóstwem krzeseł. Selene pomyślała, że Wiktor musi mieć wielu przyjaciół, których często gości w swoim pałacu.

- Zapewne jesteście głodni? - skierował swe pytanie do rodziny wampirów, która zdążyła już wejść do pomieszczenia.

- Całe życie. - Michael zaśmiał się głośno z wypowiedzianych przez siebie słów. Wiktor również zawtórował mu gromkim śmiechem i wtedy właśnie Selene zdała sobie sprawę, jak ta dwójka wampirów jest do siebie podobna. Może nie są ze sobą spokrewnieni, ale widać, że łączy ich coś szczególnego.

- Usiądźcie moi drodzy, chcę nacieszyć się waszym towarzystwem. - Wiktor usadowił się na jednym z krzeseł, które znajdowało się na jednym z końców stołu. Michael, Sofia i Jane szybko zastosowali się do polecenia starszego wampira nie każąc mu czekać. Selene również chciała jak najszybciej znaleźć się przy stole wraz z rodziną, ale coś ją powstrzymało. Spojrzała na Drake'a, na jego twarz. Nie był zadowolony z przyjazdu tutaj. Emanował wściekłością i niezadowoleniem. Selene wiedziała, że dzisiejszy dzień nie zakończy się najlepiej.

- Czekacie na jakieś szczególne zaproszenie? -Wiktor uniósł jedną siwą brew do góry i spojrzał najpierw na Selene, a później bardziej surowym wzrokiem zmierzył młodego wampira.

- Nie wiemy gdzie możemy usiąść... - Selene zabrakło słów. Nie wiedziała jak powinna się zachować w tej sytuacji, więc wyrzekła pierwsze lepsze słowa, które wpadły jej do głowy. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę jaką idiotkę z siebie zrobiła. Aż miała ochotę sobie przyłożyć. Jednakże to co powiedziała podziałało i sprawiło, że Drake zaczął kpiąco się uśmiechać, to już coś. Selene spojrzała na brata i przewierciła go wzrokiem.

- Możesz usiąść gdziekolwiek kochanie. To samo tyczy się twojego brata. Wybierzcie miejsca, które będą najbardziej wam odpowiadać. - Wiktor posłał im serdeczny uśmiech. Selene podeszła do najbliższego krzesła i usiadła obok Jane. Drake natomiast nie ruszył się z miejsca i nadal stał tam gdzie stał.

- Usiądź młodzieńcze, chciałbym porozmawiać. - stary wampir spojrzał na chłopaka surowym wzrokiem, lecz ten nawet nie drgnął.

- Drake'u czy możesz z nami usiąść?? - tym razem zainterweniował Michael. Chciał pomóc swojemu ojcu, gdyż zauważył, że jego słowa nie docierają do młodego buntownika.

- Nie dziękuję, postoję. - Drake posłał Michaelowi spojrzenie pod tytułem odwal się ode mnie, nie jesteś moim ojcem i nie będziesz układał mi życia. Michael tylko westchnął i zaprzestał dalszych prób. Wiedział, że jego starania i tak nie przyniosą oczekiwanego rezultatu. Wiktor również postanowił nie zawracać sobie głowy jednym członkiem rodziny. Wkrótce będzie musiał dostosować się do panujących tutaj zasad.

- W takim razie skoro jesteśmy już w komplecie, powinniśmy uczcić ten moment. - Wiktor klasnął w dłonie. Nagle ogromniaste drzwi, przez które do niedawna grupka wampirów wchodziła, otworzyły się teraz z wielkim hukiem. Zza nich wyłoniła się postać pięknej kobiety. Jej skóra była bardzo blada, wręcz zdawała się być przezroczysta. Kobieta miała przepiękne, długie czarne włosy i równie czarne oczy. Jej zgrabne ciało odziane było w długą, wlokącą się po ziemi suknię z odsłoniętymi ramionami. Selene jak i reszta zgromadzonych była zachwycona jej widokiem. Oprócz Drake'a, który miał dość tych wszystkich niespodzianek. Co jeszcze takiego ukrywa ten staruch?? Ciekawe co potrafi?? Te pytania zajmowały wszystkie myśli młodego chłopaka. Przepiękna kobieta podeszła do Wiktora i podała mu butelkę z winem. Wiktor odebrał wino z rąk cudownej istoty i pozwolił jej odejść. Młoda piękność przypominająca boginię z greckiej mitologii, nagle rozpłynęła się w powietrzu na oczach wszystkich.

- Co do chuja...??!! - Drake nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą ujrzał. Czyżby ten staruch mieszkał w nawiedzonym domu i jeszcze w jakiś sposób kontrolował te duchy??? Wszyscy mimowolnie spojrzeli w stronę zaskoczonego chłopaka. Selene również nie mogła ukryć zszokowania, które pojawiło się na jej twarzy.

- To był duch, a dokładniej dusza kobiety, która zmarła w tym domostwie. Została tu i teraz nam służy. - Sofia odpowiedziała tak suchym i rzeczowym tonem, jakby to była sprawa, która jest wszystkim doskonale znana. Drake jeszcze przez chwilę patrzył z osłupieniem na twarzy, na miejsce, w którym niedawno zniknęła postać młodej kobiety, lecz pochwili odzyskał fason. Ponownie przybrał pozę obojętnego na wszystko dupka.

- Nie będę mieszkał w jakimś pieprzonym, nawiedzonym domostwie... - skomentował twardo.

- Nie masz wyboru mój drogi chłopcze. Jesteś częścią tej rodziny, a rodzina powinna trzymać się razem. Nie pozwolimy Ci odejść. - Wiktor nie patrząc w stronę Drake'a wypowiadał te słowa bardzo powoli, tak jakby chciał, aby jak najdokładniej dotarły one do odbiorcy. Równocześnie otworzył wino i zaczął rozlewać je do kielichów swojej rodziny.

- Pffffff..... myślisz, że masz nade mną jakąkolwiek władzę?? Mylisz się staruchu !! Będę robił to co mi się podoba i kiedy mi się podoba! Zrozumiano?? - Drake z furią w oczach podszedł do starszego pana. Selene ogromnie się wystraszyła widząc, że jej brat prawie już nad sobą nie panuje. Obawiała się o bezpieczeństwo tego starszego, miłego pana, który miał być ich dziadkiem. Wiktor jedynie uniósł swój chłodny i opanowany wzrok, i wpił swe oczy w młodego krwiopijcę. Drake poczuł moc jego spojrzenia na skórze. Wiedział, iż ten wampir nie jest taki słaby na jakiego wygląda.

- Mam tego dosyć. Wychodzę. - chłopak obrócił się plecami w stronę rodziny i podszedł do drzwi. Gdy miał przez nie przechodzić, zatrzasnęły się przed nim z hukiem. Drake odskoczył gwałtownie do tyłu.

- Co to ma być do jasnej cholery!!?? - zaczął wrzeszczeć na całe gardło i walić pięściami w drzwi.

- Powiedziałem, że nie pozwolimy Ci odejść, musisz się z tym pogodzić. - Wiktor z obojętnym wyrazem twarzy zaczął popijać wino. Sofia również zajęła się swoją porcją. Selene i Jane patrzyły z przerażeniem na chłopaka, który coraz mocniej walił w ogromne drzwi. Nagle ujrzały jak jakaś siła unosi chłopaka w górę i z całą mocą odpycha go od drzwi, po czym posyła go na drugi koniec stołu. Chłopak wkurzony szybko pozbierał się z podłogi i zmierzył złowrogim spojrzeniem Wiktora.

- Myślisz, że możesz mnie tu więzić? Nie masz takiego prawa!! Wypuść mnie, chcę wyjść. Nie mam ochoty spędzać z wami więcej czasu!!! - Drake wykrzyczał Wiktorowi prosto w twarz to co myśli.

- Dokąd pójdziesz?? - Wiktor zadał to pytanie jakby od niechcenia, lecz tak naprawdę był ciekaw odpowiedzi Drake'a.

- Jak najdalej od was... - warknął złowrogo chłopak, ukazując rząd ostrych jak brzytwy zębów.

- Dlaczego nas tak nienawidzisz? Nie widzisz, że swym zachowaniem ranisz własną rodzinę? - Wiktor spojrzał na Selene, a następnie na chłopaka. Drake spojrzał w stronę siostry. Wyglądała na załamaną i trochę zmieszaną. Cóż, on od samego początku powtarzał, że nie chce tu przyjeżdżać. Gdyby ktoś go słuchał nie byłoby teraz takich problemów.

- Mam wiele powodów... - odburknął.

- Jakie? - tym razem wszyscy po kolei skupili swój wzrok na młodym wampirze.

- O co wam kurwa chodzi?? To jakieś przesłuchanie czy co??- jego irytacja sięgnęła apogeum. Z powrotem podszedł do drzwi i z lekkim wahaniem je pchnął. Nie miał ochoty ponownie sunąć po podłodze na oczach znienawidzonych osób. Zauważył, że może swobodnie wyjść, dlatego nie czekając dłużej zniknął w morkach domu. Po chwili dało się usłyszeć trzaśnięcie głównych drzwi.

- Ahhhhhh..... - Jane westchnęła przeciągle.

- On zawsze musi zniszczyć to co najlepsze. - burknął niezadowolony Michael, obracając kieliszek w dłoniach.

- Pójdę po niego. - Selene wstała, lecz Wiktor ją powstrzymał.

- Nie moje dziecko. On wkrótce wróci. Przekona się, że tamci nie są jego zbawieniem, lecz przekleństwem, a wtedy powróci do nas na kolanach.

Selene nie bardzo spodobała się ta metafora, jednakże nie odezwała się już ani słowem do końca tej niezapomnianej kolacji.

NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz