ROZDZIAŁ 16

484 26 8
                                    

Drogi pamiętniku, nareszcie nadszedł ten długo wyczekiwany przeze mnie dzień. Wreszcie opuszczamy Los Angeles i wkrótce polecimy do Londynu. Mam tylko ogromną nadzieję, że napięcie, które wytworzyło się pomiędzy niektórymi członkami mojej rodzinki (czytaj pomiędzy Michaelem a Drake'iem) jakoś się zniweluje. Kocham tych imbecyli tak samo i nie chcę, żeby nieustannie się kłócili. Chociaż muszę stwierdzić, że dziś są niewiarygodnie grzeczni. Drake ani razu się nie odezwał do Michaela (ani do żadnego z nas, ale może to i lepiej. Przynajmniej nie musimy się kłócić bezsensownie.) Natomiast Michael unikał Drake'a jak woda ogień, albo ogień wodę, no coś w tym stylu. W każdym bądź razie nie naskakują na siebie, więc jest ok. Jane również jest szczęśliwa z naszego wyjazdu. Spakowała już chyba wszystkie walizki, które były w tym domu. Na pytanie, po co jej tyle klamotów skoro będzie mogła sobie kupić nowe rzeczy tam na miejscu odrzekła, że jest po prostu do tego przywiązana i te przedmioty mają dla niej wartość sentymentalną. Zwłaszcza figurka, którą Drake wyrzeźbił dla niej na jej urodziny zanim rzecz jasna zmienił swój charakter z fajowego gościa na totalnego dupka ( nie zmienia to jednak faktu, że nadal kocham mojego małego braciszka.) Sofia, czyli ta nowa wampirzyca nie odzywała się do nas za często. Michael twierdzi, że jest nieśmiałą osobą. Możliwe, lecz wydaje się w porządku. Myślę, że się dogadamy, chociaż Drake twierdzi inaczej i bardzo irytuje go zachowanie starszej wampirzycy. Nie mogę doczekać się momentu, gdy wreszcie będziemy w Londynie. Już wiem, co chcę tam robić. Michael pozwolił mi wybrać uczelnię i rozpocząć studia. Jupiiiii!!!! Wreszcie nie będę musiała pracować, a co jest w tym wszystkim najlepsze?? Będę studiować na jednej z najbardziej prestiżowych akademii w Wielkiej Brytanii!!! To spełnienie moich najskrytszych marzeń!!! Od prawie zawsze chciałam odwiedzić Londyn, poznać uroki tego miasta i móc uczyć się na Royal Academy of Arts, czyli królewskiej akademii sztuki. Kocham sztukę i muzykę, to moje dwie największe pasje. W głównej mierze to dzięki nim jestem, kim jestem. Muzyka nauczyła mnie wrażliwości na dźwięki dochodzące z zewnętrznego świata. Sztuka natomiast sprawiła, że zaczęłam dostrzegać ukryte piękno, które często jest niewidoczne dla oczu. Nie lubię osądzać ludzi wedługich wyglądu zewnętrznego. Jak to mówią nie sądź książki po okładce i ja całkowicie mogę podpisać się pod tymi mądrymi słowami. Ludzie mogliby stwierdzić, iż jestem naiwną osobą, lecz ja po prostu nie chcę nikogo osądzać z góry. Zawsze staram się dostrzec w człowieku jego drugie dno. Właśnie tak samo jest z moim bratem. Dla większości jest diabelnie niepoważnym palantem, który uwielbia ranić inne osoby i jest mega wkurwiający. Dla mnie jest po prostu skrzywdzonym dzieckiem, które oczekuje czyjejś pomocy. Ojojojojo, ależ ja się rozpisałam. Hehehehhe coraz częściej mi się to zdarza no, ale cóż, to ostatni wpis, który zrobię w tym pokoju. Gdy tak na niego patrzę, na te nagie ściany bez żadnych zdjęć i obrazów, puste regały, to wszystko napawa mnie swego rodzaju lękiem, smutkiem i melancholiom. Nie to, żebym aż tak bardzo przyzwyczaiła się do tego miejsca. To prawda miałam tu kilku znajomych, ale to nie były przyjaźnie na dłuższą metę. Zresztą nigdy nie zbliżyłam się do nikogo na tyle, żeby później cierpieć, gdy będę musiała go opuścić. Taka jest cena za to, czym jesteśmy. Wieczna samotność. Jesteśmy tylko skazani na siebie i własną rodziną. Ehhhhhhh, chciałabym mieć przyjaciółkę, albo kogoś bliskiego, komu mogłabym powiedzieć o wszystkim. Dosłownie o wszystkim, a nie tylko półprawdę, która i tak w większej mierze jest kłamstwem. Przez to czuję się tak dziwnie, pusto, to uczucie nie do opisania poprzez zwyczajne słowa, których używają ludzie. Ciężko to wszystko wyjaśnić i wytłumaczyć. Chciałabym to zmienić, ale chyba nie ma takiego sposobu, żeby to wszystko odwrócić. Kurczę, ale mnie dzisiaj wzięło na smutki, powinnam się cieszyć z wyjazdu do upragnionego miasta a mimo wszystko się boję. Obawiam się nieznanego tego, że nie zostanę zaakceptowana przez innych i że znowu za jakiś czas będziemy musieli opuścić to miejsce, a ja w tym czasie się do kogoś przyzwyczaję. Mam nadzieję, że jakoś to będzie. Na dziś to chyba tyle, muszę zakończyć już moje rozważania, gdyż Jane mnie woła. Właśnie przyjechała po nas taksówka. Londynie, nadchodzimy!!!!

NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz