******
Drake ponownie wkroczył do ogrodu, od razu jego wzrok przykuła jasno włosa dziewczyna, która szlochała, opierając głowę na ramieniu rodzicielki. Były mniej więcej tego samego wzrostu, więc gdyby Drake nie wiedział, że owa kobieta jest matką dziewczyny, mógłby pomyśleć, iż jest jej siostrą, bądź kimś z rodziny. Nie przejął się tym za bardzo, lecz gdy ujrzał swą siostrę, poczuł się trochę nie na miejscu. Szybko podszedł do Selene i złapał ją za ramię. Dziewczyna zrzuciła jego dłoń i obdarzyła go spojrzeniem pełnym wyrzutu. W jej oczach kryło się coś jeszcze, coś na kształt pytania: Gdzie ty do stu diabłów byłeś? Niewypowiedzianego na głos. Młody wampir lekko zesztywniał. Blond włosa kobieta wierciła i zabijała go spojrzeniem swych błękitnych oczu. Drake wiedział, że gdyby byli sami, nie patyczkowałaby się. Użyłaby tego dziwnego promienia, który zastosowała babka Olivii. Nie wyglądał na groźny, ale chłopak był przekonany, iż potrafił wyrządzić spore szkody. Starcie ze starszą panią wciąż pozostawało żywe w pamięci wampira, ze wszystkimi barwami i odczuciami. Drake nie miał wątpliwości, iż to okropne wspomnienie wraz z innymi tego typu będą go nawiedzać.
- Drake, możesz mi to wyjaśnić? - Selene zmarszczyła brwi i stanęła naprzeciwko chłopaka. Chciała mieć dobry widok na jego twarz, która zmieniała się co parę sekund, odkąd tu przybyli. Teraz przybrała charakteru smarkacza, znudzonego nudnym wywodem szkolnej nauczycielki.
- Dlaczego znowu się mnie czepiasz? - Drake warknął zbyt ostro, lecz słowa siostry bardzo go poruszyły. Zawsze, gdy działo się coś złego on był o wszystko oskarżany. Każdy traktował go jak nosiciela wszelkiego nieszczęścia i sprawcę całego zła na tym świecie.
- Po prostu powiedz mi, czy masz z tym coś wspólnego? Proszę - dziewczyna przybrała łagodniejszy wyraz twarzy, na którym nadal był widoczny ból i wyrzuty, skierowane w stronę brata.
- Nikomu nie muszę się tłumaczyć – zacisnął zęby ze wściekłości, ostatnią rzeczą, którą pragnął zrobić, to przywalenie komuś tak mocno, by wbić go aż w samą ziemię i to jeszcze na oczach Selene i zgromadzonych tam gości, którzy pomimo tragedii (dla Drake nie była to żadna tragedia, może tragedyjka, raczej tak należałoby to określić) sprawiali wrażenie, przykładnych i dobrze bawiących się ludzi.
- Wiedziałam... po co w ogóle zabierałam cię ze sobą na te urodziny... a tak się cieszyłam, że spędzimy ten czas razem... że będzie tak, jak dawniej...
Młoda wampirzyca odwróciła się plecami do stojącego wampira i otarła jedną łzę, spływającą jej po poliku. Może była głupia i zachowywała się, jak małe dziecko, ale bardzo polubiła panią Anette, oraz Olivkę i nie wyobrażała sobie, by mogła stać się im jakaś krzywda i to jeszcze z powodu członka jej najbliższej rodziny. Zwiesiła głowę i wpatrywała się w białe płytki, w których odbijało się światło porozwieszanych lampek. Selene czasem miała wrażenie, że pływa w tym nieskazitelnie czystym blasku. Drake rozejrzał się i spostrzegł, że Olivia już nie płacze. Teraz patrzyła na niego i na Selene, lekko się skrzywiając. Chyba miała dość jego obecności, zwłaszcza, iż jej ciałem poruszał ledwo dostrzegalny dreszcz, gdy spoglądała na bruneta, a oczy rozszerzały się do nienaturalnie dużych rozmiarów, jakby w jego osobie dostrzegała postać demona z medalionu. Drake odwrócił od niej wzrok i skupił go na siostrze, nadal stojącej do niego tyłem. Założyła ręce na piersi i patrzyła gdzieś w dal, prawdopodobnie na krzewy, pełniące funkcję ogrodzenia. Zaciskała palce na łokciach i ciężko wzdychała. Drake nie zamierzał dać jej satysfakcji. Najwidoczniej nie jest jej tutaj potrzebny. Pewnie wzięła go tylko po to, by przenieść ten pierdolony prezent, który i tak teraz leży na stercie innych, takich samych, ohydnie wyglądających pakunków. Jakby ktoś obrzygał je kolorowymi wymiocinami.
CZYTASZ
NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka Pandory
Vampire[ZAKOŃCZONA] Moje życie to wielkie kłamstwo. Stek bzdur i oszustw, które doprowadzają do szaleństwa. Nie mogę być sobą. Całe życie udaję kogoś kim nie jestem. Kiedyś słyszałem, że aby być szczęśliwym trzeba nauczyć się kochać. Bzdura... To właśnie...