ROZDZIAŁ 53

187 23 12
                                    

Christopher, zatopiony w swych myślach, wszedł do szatni, która znajdowała się po prawej stronie, od głównego wejścia do budynku. Szatnia nie była jakaś nadzwyczajna, nie różniła się niczym od pomieszczeń tego pokroju. Chris nie zważywszy na swych przyjaciół, skierował się do wieszaka, na którym zamierzał powiesić kurtkę. W końcu był już listopad. Deszcz i wiatr były w Londynie codziennością, lecz w tym miesiącu pogoda stawała się jeszcze bardziej paskudna i nie do zniesienia, przyprawiając o depresję i dreszcze. Tak właśnie, teraz czuł się młody chłopak. Rzadko kiedy odczuwał niechęć do życia, lecz to, co usłyszał mocno go zaniepokoiło. Nagle, ni stąd ni zowąd, poczuł ból w barku. Ktoś go walną. Chłopak wiedział, że ten ktoś, nie chce wyrządzić mu krzywdy, ale zwrócić na siebie, jego uwagę. Powolutku odwrócił się w stronę owej osóbki i zauważył poirytowaną Coralin. 

- Wołamy cię, a ty nawet nie spojrzałeś w naszą stronę!

Naburmuszona Coralin założyła ręce na piersi i obdarzyła swojego chłopaka takim spojrzeniem, jakby chciała powiesić go na haczykach. 

- Sorki, nie słyszałem was.

- Nie słyszałeś!? Chris, co się z tobą dzieje?! Chodzisz jakiś smętny, mało mówisz, powiesz mi wreszcie o co chodzi? Bo chyba nie o naszego nowego kolegę, chyba, że nadal się go boisz? A może Lucas ci coś nagadał... ?

Chris spojrzał urażonym wzrokiem na dziewczynę, zabrał swój plecak i bez żadnego słowa wyszedł z szatni. 

- Chris! Dokąd idziesz? Dlaczego nic nie mówisz?

Coralin biegła za nim i krzyczała na cały głos, żeby chłopak mógł ją usłyszeć. Hah... Coralin miała donośny głos. Nie musiała krzyczeć i tak, by ją usłyszał. Chłopak wreszcie się zatrzymał pod drzwiami do kantorka woźnego i rozejrzał się wokół. 

- Powiem ci coś, ale obiecaj, że nikomu się nie wygadasz, przyrzekasz? - licealista złapała swą dziewczynę za ramiona i lekką nią potrząsnął, tak by jego słowa szybciej do niej dotarły. Dziewczyna nie była głupia, od razu zrozumiała, że sprawa jest poważna. Dała głową znak, na potwierdzenie, iż nikomu nie wyjawi, tajemnicy, którą miała usłyszeć. Chris wziął ją pod rękę i wprowadził do kanciapy woźnego, po czym zamknął drzwi. Zapalił jeszcze światło, by zorientować się, czy są sami. Nie zauważył niczego podejrzanego, więc zaczął wszystko wyjaśniać. 

- Podsłuchałem wczoraj wieczorem rozmowę ojca. Gadał z jakimś detektywem, który pomaga rozwikłać te sprawę, no wiesz...

Coralin przytaknęła głową dając mu do zrozumienia, iż wie o którą sprawę chodzi. Chris przełknął ślinę, ale ciężko mu to szło. Miał wrażenie, że połyka piasek. 

- To jest straszne, nawet nie wiem, czy powinienem o tym komuś mówić, ale nie mogę tego ukrywać...

Oczy chłopaka zaszkliły się, a Coralin zrobiła jeszcze bardziej zdeterminowaną minę. 

- Powiedz mi, razem się z tym uporamy - złapała chłopaka za dłoń, żeby dodać mu otuchy. On lekko się uśmiechnął i kontynuował: 

- Podobno, znaleźli kolejne ciało, tylko, że na drugim końcu Londynu, ktoś... ktoś, zabił tę dziewczynę.

Chłopak na chwilę się zatrzymał, po czym ruszył dalej ze swą przemową. 

- Co najgorsze, została zgwałcona i ten, kto to zrobił poderżnął jej gardło... Ojciec twierdzi, że to ten sam człowiek, który zaatakował Karinę, ale nie mają żadnych śladów, niczego. Ten, kto to robi, jest niezwykle precyzyjny, nie pozostawia ani najmniejszego śladu, czegoś co mogłoby go zdradzić. To seryjny morderca Coralin i kto wie, żyje gdzieś pośród nas, a my nie wiemy kim on jest...

NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka PandoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz