******
W tym samym czasie, gdy Drake i Selene wymieniali nawzajem swe mniej, lub bardziej przyjemne poglądy, młoda para uprawiała miłość w jednym z hotelowych łóżek. Specjalnie zarezerwowali pokój dla dwóch osób, aby móc spędzić upojne chwile w swoim towarzystwie.
Po godzinie mężczyzna miał dosyć. Był zmuszony odsapnąć, choć bardzo chciał dogodzić swej partnerce. Lecz ze względu na ludzkie ciało, czuł się mocno ograniczony. Spojrzał w jej jasne, wręcz przezroczyste oczy, po czym złożył na jej pełnych ustach namiętny, pełen pasji i pożądania pocałunek. Jeszcze nikogo nie darzył takim uczuciem, jak właśnie tę kobietę i nawet jeśli były to czary, chciał być nimi upojony, aż do końca wieczności, którą przecież mu obiecano.
Brunetka oderwała się od jego ust i nieco oddaliła, układając ciało do pozycji siedzącej. Nie przejęła się kawałkiem materiału, który zsunął się z jej kształtnych piersi wystawiając je na zgłodniały widok podnieconego mężczyny. Zafascynowanym wzrokiem wodził po jej ciele, nie mogąc się doczekać własnej przemiany. Wówczas jego własne ciało stanie się mniej ludzkie, a bardziej idealne.
- Kiedy wyjeżdżasz? – kobieta zagadnęła odrywając Arthura od gorączkowych marzeń i rozważań.
Westchnął, również unosząc się do pozycji siedzącej, a następnie skupił swój wzork na suficie.
- Czy to teraz ważne? Nie musimy o tym rozmawiać... – nie ukrywał smutku, który zagościł w jego umyśle, uwidaczniający się z każdym wypowiadanym słowem.
W pokoju panował półmrok. Zasłony zasłonięto. Jedynie blade światło dobywało się z dwóch lampek umiejscowionych po przeciwległych stronach wielkiego łoża, na nocnych stoliczkach. Pokój nie należał do najtańszych. Arthur starał się, jak mógł by piękna wampirzyca traktowała go, jak godnego siebie kochanka. Ale wiedział, że nie będzie nim, dopóki Ned nie dotrzyma obietnicy, którą mu złożył.
- Jego zdanie jest najważniejsze – ciemnowłosa szepnęła, przybliżając twarz do ucha mężczyzna.
Owionął go chłodny, aczkolwiek słodki zapach. Popatrzył jej w oczy.
- Wiem, ale robię to dla nas. Dla ciebie. Chcę być taki jak ty.
Jasnooka zaśmiała się, a ten dźwięk nie przywodził na myśl niczego pozytywnego. Arthur był zaślepiony jej osobą, więc nie dostrzegał tej pruderii i wyniosłości w jej głosie, sposobie mówienia, czy poruszania się. Złapała za jednego loka, który łaskotał jej bladą pierś, po czym zaczęła zawijać go na wskazującym palcu.
- Wiem, że też się z nią kochasz. Podoba ci się to? Jest lepsza ode mnie? – zapytała przybierając niewinną maskę. Lecz pod tą z pozoru ludzką, piękną twarzą, czaił się potwór z prawdziwego zdarzenia.
Arthur pokręcił przecząco głową, by uspokoić swą kochankę. W gruncie rzeczy nie kłamał. Nie mógł zaprzeczyć, iż Selene była atrakcyjną kobietą, ale na pewno nie tak wspaniałą i piękną, jak jego Isabelle. Jego Isabelle, choć jeszcze do końca nie była jego, a ludzkie ciało, które posiadał nie było w stanie zaspokoić wszystkich jej oczekiwań, to i tak uważał ją za swoją. Czuł, że jest bliski osiągnięcia celu. Jedyne co teraz mógł uczynić to spełnić swój obowiązek wobec pana, któremu ofiarował duszę i dozgonną wdzięczność, a następnie pławić się w rozkosznej obiecanej nagordzie. Tego pragnął najbardziej.
Kobieta zachłannie oblizała usta, po czym uniosła się z łoża. Jej zgrabne, niebiańskie kształty kołysały się, wywołując w Arthurze napady drgawek i dreszczy rozkoszy, tak bardzo jej pragnął.
- To bardzo daleko, ale skoro nasz pan tego chce. Zresztą ostatnimi czasy zrobił się bardzo niecierpliwy. Myślę, że obawia się, iż nie znajdzie tego przedmiotu przed terminem. Dlatego twoje zadanie jest takie ważne. Musisz ją stąd zabrać, żeby nie mogła nam przeszkadzać i wchodzić naszemu kluczowi w drogę. On musi odnaleźć to czego wszyscy pragniemy... – Isabelle zarzuciała na ramiona satynowy szlafrok w odncieniu wiśni, po czym odwróciła się do mężczyzny uśmiechając się tajemniczo.
- Wiem, ale kocham tylko ciebie i gdy to się skończy, wrócę i ofiaruję ci moją wieczną miłość – deklamował urocze slówka, a w jego oczach płonęło przekonanie.
Ciemnowłosa kobieta obdarzyła go cynicznym uśmieszkiem. Wiedziała, że jej kochanek był niesamowicie dobrym aktorem i kłamcą. Nie bez powodu go wybrali. Zanim zawładnęli jego duszą i ciałem, śledzili go, by poznać rządzące nim skłonności. Teraz wiedziała, że leżący w łóżku mężczyzna w swej istocie był tak samo podłym i zpesutym stworzeniem, jak ona sama. Pasowali do siebie. Ponownie znalazła się przy nim, zarzucając mu na szyję swe długie ręce.
- Spełnij swój obowiązek jak najlepiej potrafisz, a wtedy będę twoja. Już na zawsze... – szeptała, patrząc mu głęboko w oczy, otaczając jego twarz zgniłym, mącącym w głowie oddechem.
Mężczyzna nie wyczuwał tego. Przywykł do tych sztuczek, zresztą ograniczone ludzkie zmysły nie były w stanie wszystkiego zarejestrować.
Wykrzywiła usteczka, gdyż wiedziała, że może sterować nim, jak tylko będzie chciała. Poddawał się tak łatwo. Nie było w nim żadnej woli walki, żadnego oporu i to podobało jej się najbardziej. Łatwa ofiara.
- Obiecuję, że zrobię wszystko – rzekł równie cichym, spokojnym głosem.
- Musimy być ostrożni. Nie chcemy, żeby czegoś się domyśliła.
- Zadbam o to, by nie odkryła naszego romansu. Wkrótce zniszczymy w niej jakąkolwiek chcęć i wolę do walki.
Kobieta ujęła jego twarz w dłonie i złożyła na ciepłych, miękkich ustach zachłanny pocałunek.
Arthur jęknął z zadowolenia, łapiąc swą boginię za plecy i przysuwając ją bliżej siebie. Po chwili jego dłonie wędrowały tam i z powrotem, wyznaczając nowe trasy i kierunki.
Isabelle odchyliła do tyłu głowę, by umożliwić mężczyźnie dostęp do naprężonej szyi. On jedną ręką złapał za jej długie, puszyste włosy, by odgarnąć je do tyłu, natomiast drugą dłoń wsunął pod cienki materiła szlafroka, odnajdując jedną z jej piersi. Chwycił za nią i zaczął ugniatać, rozbudzając w kobiecie iskierki nieugaszonej rozkoszy i pożądania.
- Zrobię dla nas wszystko – wyrzucił, pomiędzy sapnięciami, po czym wszystkie swe myśli skupił na kobiecie i czynach, których się dopuszczał. Znów zapłonie niczym stos podczas ciemnej, smutnej nocy, a gdy się wypali pozostawi jedynie zgliszcza tego, co pozostało po człowieku, którym kiedyś się narodził.
CZYTASZ
NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka Pandory
Vampire[ZAKOŃCZONA] Moje życie to wielkie kłamstwo. Stek bzdur i oszustw, które doprowadzają do szaleństwa. Nie mogę być sobą. Całe życie udaję kogoś kim nie jestem. Kiedyś słyszałem, że aby być szczęśliwym trzeba nauczyć się kochać. Bzdura... To właśnie...