,,Tylko drogocenne perły spoczywają na dnie szkatuły."
Wielu ją poznało. Wielu o niej słyszało. Przez jednych określana mianem Puszki Pandory, dla innych znana jako Szkatuła Dusz, grobowiec spoczywającego w niej nieszczęścia, ucieleśnienia zła, chorób i trosk zaprzątających umysły biednej ludzkości. Stworzona, a następnie zesłana na ziemię przez potężnych bogów, stając się wyznacznikiem grzechu i upadku zbierającego martwe plony zwycięstwa. Bo zło prawie zawsze odnosi tryumf, w mniejszym bądź większym stopniu.
I bez wspomnianej puszki, świat pogrążony był w mroku. W tych ciemnych odmętach, odwieczny bój toczyły dwie największe siły tego przybytku – dobro i zło. Oddani kapłani dobra – w imieniu swych Panów, stwórców i idei – więzili okrutne do wnętrza kości i duszy, zło. Niegodziwość podejmowała kolejne próby, by wznieść się ponad wszystko – ponad to co dobre, ponad cały świat i rodzaj ludzki, aby zgnieść je w swym uścisku. Ta wojna toczyła się bezustannie, wymagając od tych, którzy przelewali świeżą krew, nowych ofiar, czynów, jakich nigdy wcześniej nie ośmielili się dokonać.
Puszka miała być odpowiedzią przeciwko ukochanemu przez tytana ludowi, jego zgubą, ale także ratunkiem. Słabe, ociemniałe oczy nie były w stanie dojrzeć tego, co wiło się, ukrywało powykrzywiane twarze, poskręcane ciała za glinianą, twardą powłoką. Mimo wszystko, jeden z ludzi bardzo chciał się dowiedzieć. Kuszący blask kobiety przyciągał, niczym słodki nektar kwiatów, nienasycone owady. Złożył śluby, nie wiedząc, że tym samym wystawia swą duszę na pokuszenie.
Najstarsze istoty tego i tamtego świata znały rodowód szkatuły, wiążącą się z nią historię i kilka, powstałych na samym początku, przepowiedni. Każdy chciał ją zdobyć, odnaleźć właściwy klucz, lecz nie każdy był godzien jej otwarcia. Nie jeden nie sprostał jej wymaganiom. Klucz zapewniał potęgę. Władztwo nad przeklętym przedmiotem. Dawał moc i możliwość przejścia na tamten świat. Ujrzenia tego, co niewidoczne. Doznania tego, co nieznane. Uzmysłowienia sobie wszystkiego tego, czego zwykły rozum ogarnąć nie był w stanie. Taka potęga należała się tylko nielicznym, a ci, którzy marzyli o jej zdobyciu, knuli i spiskowali, układając misterne plany stworzenia, a następnie obalenia spokojnego ładu.
Szkatuła przez wiele stuleci, w trakcie których przebywała na ziemi, budziła zachwyt, wymieszany z grozą. Obleczona w całun utkany z niewinności i niepozorności krążyła z jednych, do drugich, niegodnych rąk, które nie były w stanie udźwignąć jej ciężaru. Karmiła się strachem, bólem, chorobą, wreszcie śmiercią nowych właścicieli, po czym znikała na kilka długich lat, aby znowu się pojawić, siejąc zamieszanie.
Najwyższy Strażnik, Klucz do Puszki Pandory – ten, który oplatał swe ciało mackami stworzonymi z mroku, wzniecając pragnienie ujrzenia światła, wreszcie się pojawił. Zstąpił na ziemię podczas mroźnej, grudniowej nocy, gdy na niebie błyszczało mnóstwo pulsujących gwiazd. Wszyscy na niego czekali. Cały wszechświat, ludzka ziemia, to, co określamy mianem nieba i płonąca przestrzeń – przyjmująca znamiona piekła. Stworzenie czekało w napięciu, kierując wejrzenie, ku temu, który w przyszłości będzie warzyć losy całej ludzkości i wszelkiego urozmaicenia. On zaś sam nie wiedział o swoim przeznaczeniu, o swojej roli, lecz zdawać się mogło, że częściej dopuszczał do siebie podszepty piekielnych demonów. Plugawi słudzy Pandory, czując zbliżający się koniec, cicho świętowali, wiedząc, że wkrótce nadejdzie noc, a słońce nie zagości na niebie.
Wielu myślało, że największą i najstraszniejszą wojną była ta, którą toczyły zastępy światła, sprzeciwiając się kohortom szatana. Wielu było w błędzie – bowiem najmroczniejszą batalią była ta, którą Klucz prowadził wewnątrz własnego umysłu. Czy któraś ze stron ostatecznie mogła przejąć nad nim kontrolę? Tego miano się wkrótce dowiedzieć.
CZYTASZ
NIE SPRZEDAM SWOJEJ DUSZY - Puszka Pandory
Vampire[ZAKOŃCZONA] Moje życie to wielkie kłamstwo. Stek bzdur i oszustw, które doprowadzają do szaleństwa. Nie mogę być sobą. Całe życie udaję kogoś kim nie jestem. Kiedyś słyszałem, że aby być szczęśliwym trzeba nauczyć się kochać. Bzdura... To właśnie...