Rozdział 8

805 29 1
                                    

Przetrwałam jakoś noc i o dziwo nie umiałam się doczekać pierwszej lekcji.

Tak jak się domyślałam, nikt nie wiedział o wierszach, które mieliśmy przynieść i po kolei czytali to, co znaleźli na początku podręcznika. Konsekwencją tego były najniższe stopnie z góry na dół. Wielu się to nie spodobało, ale trzeba ponosić konsekwencje za swoją nieodpowiedzialność.

Znów na końcu byłam ja. Wyszłam na środek niepewnie, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam czytać, a właściwie recytować, bo ten wiersz znałam niemalże na pamięć.

- Szept podsłuchany przez anioła "Ocean." - tytuł przeczytałam, ale później spojrzałam na Roberta i popłynęłam.

Błękit.
Woda zlewa się z niebem.
Delikatny odcień,
zajmuje teraz cały mój świat.
Fala bieli się na szczycie.
Świeże powietrze opatula mą twarz.
Morska piana śpiewa smutną pieśń.
Szumy ginących fal,
docierają do mych uszu.

Obraz tak piękny,
w tylu smutku łzach.
Oglądać ich nie chcę,
już nigdy więcej.
Skoro przez to ty, musisz cierpieć.

Niech oczu twych ocean
odpłynie w siną dal.
Niech powróci zorzy zieleń.
Zieleń szczęścia.
Zieleń zwykłych,
radosnych dni.

Przez cały czas wpatrywałam się w te zielono-brązowe tęczówki i czułam się, jakbyśmy byli sami, nie wiedziałam dlaczego wybrałam ten wiersz...

Aż do tej chwili.

Przypominał mi o nim.

- Bardzo ciekawy wiersz i niezmiernie trudny. Ten tomik zwykle trafia do nieco starszych odbiorców - stwierdził wstając. - Młodzi ludzie nie potrafią go zinterpretować, ale Rose ty poradziłaś sobie bardzo dobrze - usiadłam na swoim miejscu, równocześnie gdy on usiadł przy biurku. - Myślę, że najwyższa ocena będzie jak najbardziej adekwatna do tego co pokazałaś.

- Słucham?! - oczywiście Cecylia się zbuntowała. - To nie fair. My dostaliśmy ledwo zaliczenie, a ona A?

- Każdy dostał taką ocenę na jaką zasłużył. Rose w przeciwieństwie do was się przygotowała - wyznał. - I dla jasności A+.

Nikt nie dodał nic od siebie, ale wiedziałam że są na mnie wściekli.

Dziś czekała mnie niespodzianka. Przyjemna, czy nieprzyjemna, sama wciąż jeszcze nie wiem.

Podczas długiej przerwy siedziałam sama na stołówce w kącie, ponieważ odcięłam się od znajomych. Widziałam jak Anna, Mary i Christian śmieją się i raz za razem zerkają w moją stronę, kwasząc miny.

Kiedyś byliśmy paczką przyjaciół idealnych.

Połączyła nas wspólna pasja do teatru. Poza tym wszyscy byli mili, pomagaliśmy sobie nawzajem i będę miło wspominać nasze wspólne przerwy, nocne spotkania poetyckie...

Zamknęłam powieki i przypomniałam sobie ostatnie.

***

- To co, Christian? Teraz twoja kolej - Mary ponagliła go, by zszedł do kuchni.

- Może mi któraś wyjaśnić po co ja się z wami w ogóle spotykam?

- Bo brakowałoby nam męskiego pierwiastka w grupie, poza tym przyda się piesek na posyłki - stwierdziła radośnie Anna.

- Dajcie spokój - przerwałam im. - Ja pójdę, w końcu to mój dom.

- Dzięki.

Gdy wróciłam z misą pełną popcornu dostałam garścią prosto w twarz.

- Hej, a to niby za co?

- Za to, że go bronisz - odkrzyknęła Anna.

- Ktoś w końcu musi - odpowiedzieliśmy równocześnie z Chrisem.

- Wcale nie - dodała Mary.

- Jesteście okropne - pokiwałam głową. - To co, teraz Szekspir, czy...

I tak właśnie się zakończyło nasze spotkanie, zresztą jak większość poprzednich. Zamiast czytać wiersze, rzucaliśmy się popcornem. Na szczęście nie mieliśmy chrupek, ani nic bardziej brudzącego, bo mój jasny pokój mógłby tego nie przeżyć.

***

Nasze ostatnie spotkanie w piątek dwa tygodnie temu.

Przynajmniej widzę teraz, że nie byli moimi prawdziwymi przyjaciółmi. Zmieniłam ubrania, nie dbam o popularność, więc i oni nie dbają już o kontakt ze mną. Nawet się nie starali.

Za to do ich kochanego grona dołączyła Cecil. Zajęła miejsce na czele popularnych i szczerze mam to gdzieś. Naprawdę nie obchodzi mnie już to wszystko, szkoda tylko, że zrozumiałam to dopiero po trzech latach liceum. Pierwszy rok zmarnowałam na dotarcie na szczyt, kolejne dwa na utrzymanie pozycji.

I pojawił się.

Adam.

Szedł prosto w stronę mojego dawnego stolika.

"Trzy."

"Dwa."

"Jeden."

Cel osiągnięty. Mój były chłopak podszedł do dawnej rywalki i pocałował ją namiętnie w usta, po czym złośliwie spojrzeli w moją stronę.

Chyba naprawdę nie zauważyli, że ich widowisko nie zrobiło na mnie najmniejszego wrażenia, bo śmiali się triumfalnie. Długo po mnie płakał, nie powiem, że nie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż wiadomość o zerwaniu, jakoś nie chciała wbić się do tej zakutej głowy.

Ale tak naprawdę cieszę się jego szczęściem, o ile da się to tak nazwać. Cecil nie da sobie wejść na głowę, a z nią i tak nie będzie wiele rozmawiał, tak jak ona nie będzie miała o czym pogadać z Adamem. Pasują do siebie pod względem wizualnym, a takie "ciche" związki może mają przyszłość.

Zbliżał się koniec przerwy, więc postanowiłam odnieść mus owocowy, w którym i tak tylko grzebałam przez dwadzieścia minut, oraz pójść do klasy, gdzie miałam mieć następną lekcję.

Droga ku przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz