Obudziłam się rano sama w łóżku i słyszałam jak z łazienki dobiega odgłos wody spod prysznica.
Chciałam sprawdzić która godzina, ale gdy tylko sięgnęłam po telefon okazało się, że jest martwy, chciałam odłożyć go na nocny stolik, ale nie trafiłam i zahaczyłam o szafkę, z której wyleciało kilkanaście kartek.
Sięgnęłam po nie i usiadłam. Część z nich to wydrukowane i pokreślone recenzje z bloga "Po drugiej stronie pióra" były tam zaznaczone poszczególne wyrazy i komentarze na marginesach, a część to...
- Już wstałaś.
Robert wyszedł z łazienki owinięty ręcznikiem w pasie, teraz mogłam zobaczyć go w całej okazałości, był niezwykle umięśniony i przy tym każdy mięsień był cudownie zarysowany na jego sylwetce. Przeczesał wilgotne włosy palcami i usiadł obok mnie na łóżku, mocno przytulając.
- Co to? - spytałam.
- Recenzje z bloga, dziewczyna ma świetne pióro, próbuję ją rozgryźć - wyznał całując mnie w policzek, ja nie spuszczałam oka z kartek. - Podoba mi się jej sposób oceniania, co jest najważniejsze, co stanowi o jej hierarchii.
- Długo ją czytasz?
- Półtora roku, od początku chcę też dowiedzieć się, kim jest.
- I dlatego porównujesz ją z moimi pracami? - pozostałą część kartek stanowiły moje prace, również pokreślone, razem z tymi słowami spojrzałam na niego. - Dlaczego?
- Bo podczas naszego drugiego spotkania powiedziałaś, że interesujesz się teatrem, filmami i książkami, a potem przeczytałem twoją pracę, najpierw jedną, potem drugą, trzecią, każdą czytałem wiele razy i dokładnie analizowałem - wziął głęboki wdech i zapadła głucha cisza. - Powiedz coś w końcu? To ty? Ty jesteś Białym Atramentem?
Pocałowałam go delikatnie.
- Ale to nie dlatego spędzasz ze mną czas? Gdyby się okazało, że ta dziewczyna, Biały Atrament to ktoś inny, nie zerwałbyś kontaktu ze mną?
- Nie, oczywiście, że nie. Kocham cię Roza i to się liczy.
Pocałował mnie w szyję i zaczął całować coraz to niżej, tym razem nie musieliśmy długo czekać na zbliżenie, bo oboje byliśmy niemalże nadzy - a właściwie byliśmy całkowicie nadzy.
Nadal nie umiem zrozumieć jak Robert może być tak czuły, a zarazem tak namiętny i silny, w każdym jego ruchu jest tyle charyzmy i męskiego wdzięku.
Znów leżałam w ramionach ukochanego, czułam się bezpiecznie, a wszystkie moje troski zniknęły choć na tę krótką chwilę. Czułam jego ciepły oddech na karku.
- Muszę ci coś powiedzieć i chcę się o coś spytać - wyznałam.
- Tak? - spytał, opierając się na łokciu, a ja położyłam się na plecach i popatrzyłam w jego piękne oczy.
- Znalazłeś mnie - wzięłam głęboki oddech, w jego oczach dostrzegłam nutkę zakłopotania, nie wiedział o co mi chodzi. - Biały Atrament, to ja.
- Wiedziałem - znów pocałował mnie namiętnie. - A o co chciałaś spytać?
- Dlaczego nazwałeś mnie Roza? Wczoraj myślałam, że to pomyłka, ale dziś znów mnie tak nazwałeś i jeszcze kilka razy wcześniej.
- Tak było napisane na odwrocie zdjęcia, które pokazałaś mi w kawiarni "Mary Ann i Roza."
- Tylko babcia tak mnie nazywała, od jej śmierci nikt tak nie wymawiał mojego imienia.
- Pięknie brzmi. "Roza", tylko nie wiem, dlaczego tak.
- Babcia, jak już wspominałam. była imigrantką z Rosji, a Roza to po rosyjsku róża, więc...
- Rosemary, Rose. Teraz wszystko jasne.
- Wiesz, co zapamiętam z wczoraj najlepiej? - spytałam wyzywająco.
- Co? - oczy Roberta rozbłysły.
- Po raz pierwszy powiedziałeś, że mnie kochasz - uśmiechnęłam się.
- Ty też powiedziałaś to pierwszy raz.
- Możesz mi wierzyć, że chciałam to powiedzieć zaraz na początku naszej znajomości, ale bałam się, że cię wystraszę tak silnym zaangażowaniem emocjonalnym.
- Musimy popracować nad komunikacją, bo moglibyśmy ze sobą być już dwa miesiące - złożył pocałunek na moich ustach po raz kolejny dzisiejszego dnia.
CZYTASZ
Droga ku przeznaczeniu
RomanceCzy historia romansu uczennicy i nauczyciela może mieć swój happy end? Jest to opowieść o młodej kobiecie, która postanowiła zmienić całe swoje dotychczasowe życie. Rosemary Black, przyszła absolwentka liceum, niegdyś królowa i najpopularniejsza dzi...